Harry miał swój czas w gabinecie, miał już przygotowane wszystko na przyjęcie Liama do watahy. Chciał jeszcze tylko z nim porozmawiać. Louisowi też stanowczo nie pozwolił dziś wychodzić z komnaty, wiedział że tego dnia ma dojść do konfrontacji, a nie chciał by jego rodzinie się coś, mimo wszystko, stało. W końcu usłyszał pukanie do drzwi, poprawił się na krześle i pozwolił na wejście. Do gabinetu wszedł blady Payne, jego oczy były zmęczone i bez życia.
- Witaj Liam, siadaj - wskazał na fotel po drugiej stronie biurka.
Mężczyzna skinął tylko i usiadł na wyznaczonym miejscu.
- Jak się czujesz? - spytał Payne'a.
Liam pokręcił głową - Nie przekraczałem waszej granicy, królu. Nie śmiał bym.
- Wiem Liam, szanuję to bardzo. Pytam o ciebie - odparł, poprawiając sygnet na palcu.
- Ciężko jest za królestwem, ludzie mówili prawdę. Nie ma żadnej watahy, często są walki alf, bet, a nawet omeg - coś zniszczonego błysnęło w sarnich oczach.
- Słyszałem o tym, nie pozwolę na to w moim królestwie - pokręcił głową. Na terenie królestwa musiał panować ład i porządek.
- To dobrze? - zmarszczył brwi.
- Nie pozwolę na żadne akty agresji Liam - wyjaśnił.
- Nie rozumiem o co ci chodzi, królu - pokręcił głową.
- Wiesz czemu tu jesteś? - spytał i spojrzał na szatyna.
- Nie, nie wiem. Myślałem, że ktoś coś złego na mnie powiedział - odparł zgodnie z prawdą.
- Okej. Chcemy dać ci szansę, żebyś wrócił do watahy - wyjaśnił, z delikatnym uśmiechem. Wiedział, że to wygnanie musiało wyniszczyć, ale też nauczyć czegoś mężczyznę.
- Co?! - był naprawdę mocno zdziwiony, ale w jego wzroku była widoczna ulga - Dlaczego? Co się stało? Co zmieniło?
- Louis mnie o to poprosił. Ja mu ufam, tylko jest kilka warunków - zaznaczył, unosząc palec w górę.
W oczach alfy pojawiły się łzy, szczere łzy - Zrobię wszystko, by was nie zawieść.
- Przede wszystkim terapia Liam, musisz opanować swojego alfę - powiedział poważnie.
- Zrobię to, naprawdę - pokiwał gorliwie głową.
- Jeden atak Liam i inaczej będziemy rozmawiać - zaznaczył.
- Będę się starał... Tylko, tylko czy mogę się jednej rzeczy dowiedzieć? - poprosił, bawiąc się wystającym sznurkiem ze spodni.
- O co chodzi? - spytał Harry.
- C-Co z waszym dzieckiem?
- Przeżyło, ale ciąża Louisa jest zagrożona - samo wypowiedzenie tych słów, bolało Stylesa.
Liam pokiwał głową ze smutnym uśmiechem.
- Od razu chciałbym, żebyś poszedł na terapię - to nie była prośba, lecz typowy rozkaz.
- Obiecałem, że zrobię wszystko - nie sprzeciwiał się.
- Wiesz, że będziesz pilnowany przy każdym kroku? - uświadomił Harry.
- Wiem, znaczy, tak myślę - uśmiechnął się nerwowo.
- Muszę mieć pewność, że jesteś pewien - chrząknął - Z mojej strony wszystko - dodał i skinął Styles - Dowiesz się wszystkiego na miejscu i tam podejmiesz ostateczną decyzję. Jeśli będziesz chciał przejdziesz terapię, jeśli nie, wracasz poza granice watahy.
CZYTASZ
The king of my heart/Larry×ziall/ Kola/
FanficLouis odszedł. Nie sądził, że po parunastu miesiącach wróci pod drzwi swojej alfy... Tak prędko mu wybaczył.