ROZDZIAŁ 2

34 1 5
                                    

*Miesiąc później

          Wiele myślałam nad tym, co się stało. Choć wypadek można uznać za jedną z gorszych rzeczy w moim życiu to ma on również swoje dobre strony. Zyskałam dobrego przyjaciela. Tate. Tak, to ten chłopak ze szpitala. Fakt, że mnie w ogóle nie znał, nie zmienił jego nastawienia do mnie. Nie zostawił mnie i nie uciekł z miejsca wypadku tylko pomógł i wspierał mnie. Na całe szczęscie skończyło się tylko na stłuczeniach i już po dwóch dniach byłam wypisana.

         Aktualnie siedzę w domu i myślę co zrobić do jedzenia, bo oczywiście ciotka Marnie nie raczyła nic ugotować. Nigdy nie lubiłam tej czynności. Wszystko co dawało mi szczęście przypominało moją rodzinę przed tragedią. Tak często zadawałam sobie pytanie dlaczego to wszystko trafiło  się mnie. Patrząc na inne rodziny po prostu im zazdroszczę. Miłość i zaufanie to najważniejsze rzeczy, które powinniśmy widzieć w drugim człowieku. Moi najbliżsi byli tego przykładem. Nigdy nikt mi nie wytłumaczył, dlaczego ojciec to zrobił. Przez jego samobójstwo matka sie załamała a ja próbowałam być twarda, niewzruszona, ale nie jest łatwo się pozbierać po utracie kogoś bliskiego. Kogoś, kto cię wychował i miał z tobą dobry kontakt. W każdym razie nauczyłam się nie przywiązywać do nikogo, bo nie potrafiłabym się pozbierać po jego utracie.

                                           *********************************************************

            Z głebokiego snu wybudził mnie dzwonek telefonu. Leniwie wstałam z łóżka i odebrałam.

-SIEMAAA MIAA-ożywiłam się słysząc jego głos.

-Hej.

-Będe za 5 minut.

-Tate, ale o co chodzi? Tate! Nie rozłączaj się .
Moje prośby poszły na marne. Już nie było go słychać.

Nie miałam już wyjścia,  zaczęłam się ubierać i wracać  do świata żywych. Tate raczej nie wpadał do mnie często. W ostatniej chwili uczesałam włosy i zeszłam na dół, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam i oczywiście stał tam on. Coś tu nie gra. Czy to się dzieje naprawdę?! Trzymał w ręku wielkie pudełko pizzy! Oczywiście z Da Grasso mojej ulubionej pizzeri w Chicago.

-Widzę, że bardziej się ucieszyłaś na widok pizzy niż mój- powiedział sarkastycznie.

-Oczywiście. A co myśłałeś... Nie no żartuję.Co cię tu sprowadza przyjacielu? Zresztą  nie interesuje mnie to, ważne, że masz ze sobą pizzę- nie dałam mu zacząć i oboje zaczęliśmy się śmiać .

Zaprosiłam go do środka. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i oczywiście jedliśmy. Marnie nie było w domu, więc mogliśmy dłużej pogadać. Skończyło się na tym, że zasnęłam w jego objęciach. Tu was zaskoczę- nie jest gejem, ale nic nas nie łączy oprócz przyjaźni.

Story you'll loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz