10. Ciekawość

29 9 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od zajścia w siedzibie Menteitha i od tamtego czasu żadne z nas nie miało ochoty na ponowna odwiedziny u tego dziwaka. Niestety, przez incydent z pościelą zostaliśmy wyrzuceni z pokoju w 'Złotym Bazyliszku' i musieliśmy poszukać sobie nowego lokum. Na chwilę obecną zajmowaliśmy poddasze starej, opuszczonej kamienicy w biedniejszej części miasta. Nie było tam luksusów, ale nie narzekaliśmy, bo nigdy do takowych nie przywykliśmy. Szybko dostosowaliśmy poddasze do naszych potrzeb– z pozostałości po niedawno zawalonej kamienicy obok, ustawiliśmy coś w rodzaju półścianek, dzieląc strych na 3 części: dwie 'sypialnie'(czyli powiązaną słomę i krowie skóry) z małymi kuferkami na najpotrzebniejsze rzeczy i 'strefę pracy' jak określał to Lance, na którą składało się biurko i kilka skrzyń na skradzione przedmioty. Do tej części naszego 'mieszkania' zaglądałam najrzadziej, bo służyła ona głównie jako składzik i miejsce dla ton papierów z potencjalnymi kontraktami, którymi zajmował się Lance. W mojej 'sypialni' znajdowało się niewielkie okno, przez które łatwo mogłam wyjść na dach. W związku z tym, ze kamienica stała w mało uczęszczanej części miasta łatwiej było mi niepostrzeżenie poruszać się po dachach, a Lance nie miał problemów, gdy do budynku wchodzili 'podejrzani jegomoście', jak nazwałby każdy karczmarz naszych klientów.

Dni powoli upływały mi na szkoleniu szybko rosnącego wilka i odpoczynku, noce zaś na wykonywaniu drobnych robótek typu 'przynieś, zabij, pozamiataj'. Sakiewka z pieniędzmi stawała się coraz cięższa, a w mieście zaczęło się mówić o wzroście przestępczości. Liście całkowicie opuściły drzewa, sprawiając, że złote Arkavelle przybrało mroczniejsze oblicze. Niebo coraz częściej przybierało barwę popiołu i szarość kamienic przeniosła się na resztę miasta.Lokum, które dzieliłam z Lancem doczekało się łóżek i paru ozdób. Dawno nie wiodłam tak spokojnego i względnie dostatniego życia, szybko więc zapomniałam o przepowiedni i słowach czarownika.

....

Kiedy się obudziłam słońce chyliło się ku zachodowi. Przez szpary w drewnianej okiennicy wlatywało świeże, rześkie powietrze. Pościeliłam łóżko, cicho wyszłam z pokoju, pozostawiając śpiącego Nebrosa na jego posłaniu i podeszłam do biurka zawalonego stertą papierów. Na rogu stało dziwaczne pudło, pokryte świecącymi ornamentami i słowami w jakimś języku. Usłyszałam za sobą ciche kroki Lance'a.

– Hej, co to za pudeł.... Co ty masz na sobie??– Szatyn był urany był w szkarłatny surdut wykończony złotymi nićmi, można powiedzieć, że wyglądał na rodowitego szlachcica.

– Ależ moja droga, to ostatni krzyk mody wśród elity. No tak, ale cóż może wiedzieć takie ubogie dziewczę jak ty, na temat mody...– powiedział nonszalanckim tonem i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

– Po pierwsze, skąd wytrzasnąłeś takie wdzianko, po drugie: skąd to masz i wreszcie po kiego czorta się tak ubrałeś?

– To chyba oczywiste, że od kupca w najbogatszej dzielnicy, od razu uprzedzam pytanie... jest 'wypożyczony'A ubrałem się tak, bo jestem umówiony z piękną damą dworu i muszę wyglądać tak, jak by się tego spodziewała– uśmiechnął się zadziornie i kontynuował– Owa nadobna niewiasta, jak mówią o niej w mieście może mieć sporo rozmaitych informacji, poza tym wygląda na to, że potrzebuje towarzystwa prawdziwego mężczyzny, więc nie zamierzam jej zawieść...

– Noo taak, mogłam się tego domyślić. Czy ową niewiastą jest ta chuda blondynka, za którą tak szalejesz? Rosalinne, czy jak jej tam było?

– Rosalinne? Niee! Er, ta dziewucha to przeszłość. Błagam cie, w porwaniu do Esmeraldy to pchła!– Powiedział rozmarzonym tonem i oparł się o ścianę za nim.

– Wybacz, że zmieniasz kobiety jak rękawiczki, a ja za nie nadążam za twoimi 'miłościami'– odburknęłam, bo jego zachowanie mnie irytowało. Biedne kobiety, najpierw je w sobie rozkochuje i zaciąga do łóżka a potem zostawia z niczym (albo z 'prezentem', który będą musiały samotnie wychować)– Ale mniejsza o to, lepiej powiedz co to za pudło

– O NIE! Na śmierć zapomniałem! To jakieś magiczne cacko dla Menteitha, miałem go dostarczyć do dzisiaj! Erin, błagam zanieś to temu błaznowi, bo zapłacił całość z góry, a ja za chwilę spotykam się z Esmeraldą!

– Nie mam zamiaru widzieć się z tym dziwakiem, który wyraźnie zaznaczył, że nie chce mieć ze mną do czynienia. Poza tym, to do TWOICH obowiązków należy dostarczanie towaru, ja mam go tylko zdobywać.

– Eriiin, proooszęę! Nie każę ci z nim pić wieczornej herbatki, daj mu to pudło i znikaj. No proszę mała, zrób to dla mnie...– Zrobił minę zbitego szczeniaka, której po prostu nie mogłam odmówić.

– Ehh, niech ci będzie, dawaj to i leć do tej swojej damy dworu– Uradowany klasnął w dłonie i wybiegł z domu, ja natomiast założyłam zbroję i przykryłam pudło jakąś tkaniną.

Drzwi do domu Menteitha same się otworzyły, czarny kot powitał mnie cichym miauknięciem i otarciem o nogi. Pogłaskałam zwierzaka i zeszłam do piwnicy. Czarownik stał przy dużym stole, znad którego wydobywały się kolorowe opary. Mamrotał coś pod nosem i nie zauważył mojego przybycia. Cicho odchrząknęłam i podeszłam bliżej odsłaniając pudło. Mag, wyraźnie zdziwiony moją osobą nic nie powiedział, tylko zaczął przyglądać się przedmiotowi. Po chwili zwrócił się do mnie spokojnym głosem.

– Dobrze wykonałyście zadanie, elfko...– Uśmiechnął się tajemniczo i obszedł mnie dookoła– Wiem, że nie wierzyłyście mu, gdy mówił, że znalazł przepowiednię... Jeśli chcecie, może on wam pokazać, gdzie ją znalazł i zobaczyć ją na własne oczy... On dużo nad tym myślał i stwierdził, że tak będzie najlepiej... Jeśli same tam pojedziecie, dziewczyno i zobaczycie hieiheihe– Nie czekając na moją odpowiedź, podszedł do dużego regału i wyciągnął kawałek pergaminu. Była to mapa terenów na wschód od Arkavelle. Koło największej góry zaznaczył mały punkt, poczym powiedział, podając mi mapę:– Tu, gdzie widnieje ta kropka, znajdziecie jaskinię, na której ścianach zapisane są przepowiednie... Pieczara jest ukryta pośród starych drzew, lecz jeśli się postaracie, znajdziecie ją bez trudu... I nie martwcie się, to nic niebezpiecznego...A teraz, znikajcie, dziewczyno, on ma dużo pracy do zrobienia, hiehie.

...

Słowa czarownika nie dawały mi spać, dlatego jeszcze przed świtem zostawiłam Lance'owi karteczkę, 'wybieram się do lasu i niedługo wrócę, muszę coś sprawdzić' i osiodłałam Nillisa.

Wyjechałam z miasta wschodnią bramą i skierowałam się do starego boru niedaleko grodu; po około pół godzinie przemierzałam już ciemny las, ciągle kierując się na północny– wschód. 

Córka CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz