***
Chodziłam po moim pokoju w kółko. Nie wiem ile, straciłam rachubę. Wiem, że dochodziła 6 rano.
- Natalia do jasnej cholery otwieraj te drzwi!!! - ojciec od kilku godzin próbował dobijać się do mojego pokoju.
Z każdą chwilą byłam coraz bardziej wycieńczona a ojciec nie dawał za wygraną.
- Natalia liczę do trzech, inaczej wyważam te cholerne drzwi!
Tego się nie spodziewałam. Wszystkiego, ale nie tego, że będzie w stanie niszczyć własny dom aby się do mnie dostać.
- Raz!
Co robić? Zauważyłam, że ta myśl coraz częściej pojawiała się w mojej głowie. Byłam bezradna. Bałam się, że ojciec znowu mnie uderzy.
- Dwa!
Resztkami sił podeszłam do klamki i nacisnęłam ją. Od razu po otwarciu drzwi ujrzałam czerwoną ze złości twarz ojca, a jego oczy wyglądały tak ze jeszcze chwila a będzie zdolny mnie zabić.
- Ty gówniaro! - zaczął krzyczeć - Ty bezbożnico, córka samego szatana! Ile ja nerwów przez ciebie się natraciłem!
To była chwila. W momencie wypowiadanych przez niego słów, poczułam mocne popchnięcie. Przewróciłam się i uderzyłam głową o kant stolika. Poczułam ogromny ból a obraz zaczął mi się zamazywać. Ostatnim co słyszałam był krzyk matki i przekleństwa ojca. Później nie było już nic.***
Piiiiiip.
Piiiiiip.
Piiiiiip.
Otworzyłam gwałtownie oczy.
- Ałaaa - powiedziałam od razu po tej czynności i znowu je zamknęłam.
- Natalia? Kochanie? Dobrze się czujesz? Coś cie boli? - usłyszałam zmartwiony ton głosu matki.
Ponowiłam próbę otwarcia oczu.
Tym razem poszło o wiele lepiej i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Jedne co można było tam zauważyć to biało-zielone ściany, dziwne urządzenia które ciagle pikały co powoli zaczynało mnie denerwować i kilka moich rzeczy. A no i moją rodzicielkę siedząca obok. Wyglądała na zmęczoną.
- Co ty tu robisz? Co ja tu robie? - spytałam niezbyt miłym tonem.
- Czekałam aż się obudzisz. Trafiłaś tu do szpitala bo... bo... - zaczęła się jąkać.
- Może chociaż raz powiesz mi coś bez ukrywania?! - krzyknęłam.
- Kochanie nie krzycz, to jest szpital.
- Gówno mnie to obchodzi! Gówno w y mnie obchodzicie! - zaczęłam krzyczeć specjalnie akcentując słowo ‚wy'. Szczerze mówiąc wysiłek jakim był krzyk sprawiał mi niewyobrażalny ból, lecz teraz nie zwracałam na to uwagi.
Mojej matce zaszkliły się oczy. Usłyszałam tylko ciche ‚jak chcesz' i wyszła. Zostałam sama. Nie wiem czemu ale nie odczułam żadnego poczucia winy, ba, nawet było mi lepiej.
Spojrzałam na stolik obok, gdzie zauważyłam mój telefon podpięty do powerbanka, butelkę wody i jabłko. Nie czułam głodu w żołądku lecz bardzo chciało mi się pić. Powoli i spokojnie sięgnęłam po butelkę. Odkręciłam ją i zaczęłam pomału zaspokajać pragnienie. Niestety w jednej chwili ręka odmówiła mi posłuszeństwa i butelka omskneła mi się oblewając przy tym moją koszulkę i kołdrę która byłam przykryta.
- Kurwa - przeklnęłam cicho rezygnując z dalszego picia.
Ponownie popatrzyłam na szafkę, tym razem sięgając po telefon. Odblokowałam go i od razu zobaczyłam nadal przychodzące powiadomienia ze wszystkich moich social mediów, większość z zapytaniem dlaczego mnie nie ma. Spokojnie poodpisywałam na większość wiadomości z odpowiedzią ze nic mi nie jest.
Nagle zatrzymałam się. Nie widziałam jaka jest dzisiaj data. Spojrzałam na pasek powiadomień. 13 lutego. Spojrzałam na moje ostatnio opublikowane zdjęcie na Instagramie. 28 stycznia! Przecież dodawałam je codziennie.
- No to sporo sobie pospałam - mruknęłam do siebie.
Nagle mój wzrok znów zatrzymał się na jednej wiadomości. Była ona od Gargamel5000, i została wysłana na Instagramie. Z zaciekawieniem otworzyłam wiadomość. Zaczęłam czytać.
Gargamel5000: hej, tu kuba z którym rozmawiałaś w parku. polubiłem cię bardzo, więc zebrałem się na odwagę i zapytam. chciałabyś znowu się ze mną spotkać? moglibyśmy przejść się np. na stare miasto lub gdziekolwiek zechcesz.Po przeczytaniu wiadomości bardzo się zdziwiłam, ale tez na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Zwolennik małych liter, zupełnie jak ja - pomyślałam
Postanowiłam mu odpisać.vansiowska*: cześć kuba. z checią bym z tobą wyszła, lecz na razie od dwóch tygodni leżę w szpitalu, dlatego też nie dawałam znaku życia.
Odpisał po kilku minutach.
Gargamel5000: co? w jakim szpitalu leżysz?
vansiowska: centrum zdrowia matki polki w centum.
Gargamel5000: będę za 15 minut.
Po tej wiadomości zrobiło mi się bardzo ciepło na serduszku. Nie znał mnie a tak się martwił.
***
* jest to moja nazwa instagrama na którego serdecznie zapraszam

CZYTASZ
tears. | gargamelvlog |
Fanfiction[...] - Kochanie, przecież to tylko łzy. [...] 1.10.17 vansiowska Prawa autorskie;)