Wpadłam do pobliskiego parku i znalazłam jedną z wolnych ławek, po czym na niej usiadłam.
Musiałam odetchnąć. Nie wiem właściwie co robię, co działo się przez dzisiejszy dzień. Zaczynała mnie boleć głowa od dzisiejszych wrażeń.
Pogrzeb babci, mieszkanie w spadku, znalezienie listu, zdjęcia, poznanie swojej siostry, poznanie swojego siostrzeńca, udawanie opiekunki...
To wszystko było ponad moje siły.Chwyciłam torebkę do ręki i wyciągnęłam z niej swój telefon.
„25 nieodebranych połączeń od: Mama"
Zapomniałam. Zupełnie zapomniałam, że miałam do niej zadzwonić jak dojadę do Nowego Jorku, ale to wszystko mnie przerosło. Łącznie z tym, że moja własna matka nie powiedziała mi przez tyle lat mojego istnienia, że mam młodszą siostrę.
Kliknęłam na ekran i wybrałam jej numer, przykładając telefon do ucha.
- Crystal, no nareszcie! - usłyszałam już po pierwszym sygnale. - Wiesz jak się martwiłam o Ciebie? Co robisz? Gdzie jesteś? - zaczęła mnie dręczyć pytaniami.
- W parku, jestem w parku.. - odpowiedziałam słabo, próbując udawać, że wszystko jest okej.
Nie chciałam z jej strony dodatkowych pytań. Nie chciałam tego słuchać, po tym co mi zrobiła.
- O której będziesz w domu? Zrobię nam coś dobrego na kolacje..
- Mamo, nie wracam. Zostaję w Nowym Jorku - odpowiedziałam szybko, zanim to całkiem przemyślałam.
- Crystal, czy Ty sobie żartujesz?! Wracaj natychmiast do domu i się nie wygłupiaj!
- Nie, mamo! Nie masz prawa za mnie decydować, tak jak robiłaś przez całe moje życie! - głos mi się załamał, ale mimo tego nadal na nią krzyczałam - Mam tego dosyć, muszę naprawić to, co Ty mi zepsułaś! Jeszcze nie wiem jak, bo jestem tu zupełnie sama, ale sobie poradzę - powiedziałam to bardziej do siebie, niż do niej.
- Crystal, daj spokój! Wracaj do domu i porozmawiamy. Nie wiem o co chodzi, ale przecież wszystko można wyjaśnić i wytłumaczyć - mówiła spokojnym głosem.
- Mamo, nie rozśmieszaj mnie. Musiałabyś mieć naprawdę dobry powód, żeby to zrobić i naprawdę wiarygodne wytłumaczenie. Narazie nie chce. Nie, przepraszam, ja nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Może nadejdzie taki moment, ale na tę chwilę, jedyne co chce zrobić to się rozłączyć, więc.. - zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech - nie dzwoń, nie szukaj i poczekaj na mój pierwszy krok - rozłączyłam się kładąc wcześniej nacisk na słowo „mój".
W całym moim życiu jeszcze nigdy nie postawiłam się własnej rodzicielce. Zawsze traktowałam ją jako swoją inspiracje, autorytet i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to wszystko było jednym, wielkim kłamstwem.
- Może papierosa? Na pewno Ci pomoże - usłyszałam głos zza swoich pleców.
Zobaczyłam mulata o ciemnych włosach i delikatnym zaroście. Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a delikatny uśmiech na twarzy dodawał mu jeszcze większego uroku. Wyglądał jak jeden z najbardziej popularnych nastolatków w liceum, za którym wszystkie dziewczyny się uganiały, a skoro miałam rację, nie jest nikim innym tylko zwykłym dupkiem.
- Nie, dzięki, nie palę - skłamałam, choć wiem, że odrobina dymu pomogłaby mi się zrelaksować.
- Proszę - wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów, ale ja nadal nie ruszyłam się nawet o milimetr. - Tak w ogóle to przepraszam, powinienem się najpierw przedstawić - zaczesał włosy do tyłu, jakby to był jakiś jego tik nerwowy - Jestem Joshua, ale mów mi Josh - wyciągnął swoją rękę w moim kierunku, ale ja nadal patrzyłam na niego jak na kosmitę.
CZYTASZ
LOST HEAVEN.
Teen FictionCzy dwie całkiem obce dziewczyny mogą być dla siebie aż tak bliskie? Czy to możliwe, żeby żyły od siebie tak daleko, choć w sercu były dla siebie najbliższe? Jedna z nich była jak ogień, co nawet pasowało do jej koloru włosów. Miała wszystko poukład...