3. "Crystal, czy Ty sobie żartujesz?!"

41 10 2
                                    

Wpadłam do pobliskiego parku i znalazłam jedną z wolnych ławek, po czym na niej usiadłam.

Musiałam odetchnąć. Nie wiem właściwie co robię, co działo się przez dzisiejszy dzień. Zaczynała mnie boleć głowa od dzisiejszych wrażeń.

Pogrzeb babci, mieszkanie w spadku, znalezienie listu, zdjęcia, poznanie swojej siostry, poznanie swojego siostrzeńca, udawanie opiekunki...
To wszystko było ponad moje siły.

Chwyciłam torebkę do ręki i wyciągnęłam z niej swój telefon.

„25 nieodebranych połączeń od: Mama"

Zapomniałam. Zupełnie zapomniałam, że miałam do niej zadzwonić jak dojadę do Nowego Jorku, ale to wszystko mnie przerosło. Łącznie z tym, że moja własna matka nie powiedziała mi przez tyle lat mojego istnienia, że mam młodszą siostrę.

Kliknęłam na ekran i wybrałam jej numer, przykładając telefon do ucha.

- Crystal, no nareszcie! - usłyszałam już po pierwszym sygnale. - Wiesz jak się martwiłam o Ciebie? Co robisz? Gdzie jesteś? - zaczęła mnie dręczyć pytaniami.

- W parku, jestem w parku.. - odpowiedziałam słabo, próbując udawać, że wszystko jest okej.

Nie chciałam z jej strony dodatkowych pytań. Nie chciałam tego słuchać, po tym co mi zrobiła.

- O której będziesz w domu? Zrobię nam coś dobrego na kolacje..

- Mamo, nie wracam. Zostaję w Nowym Jorku - odpowiedziałam szybko, zanim to całkiem przemyślałam.

- Crystal, czy Ty sobie żartujesz?! Wracaj natychmiast do domu i się nie wygłupiaj!

- Nie, mamo! Nie masz prawa za mnie decydować, tak jak robiłaś przez całe moje życie! - głos mi się załamał, ale mimo tego nadal na nią krzyczałam - Mam tego dosyć, muszę naprawić to, co Ty mi zepsułaś! Jeszcze nie wiem jak, bo jestem tu zupełnie sama, ale sobie poradzę - powiedziałam to bardziej do siebie, niż do niej.

- Crystal, daj spokój! Wracaj do domu i porozmawiamy. Nie wiem o co chodzi, ale przecież wszystko można wyjaśnić i wytłumaczyć - mówiła spokojnym głosem.

- Mamo, nie rozśmieszaj mnie. Musiałabyś mieć naprawdę dobry powód, żeby to zrobić i naprawdę wiarygodne wytłumaczenie. Narazie nie chce. Nie, przepraszam, ja nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Może nadejdzie taki moment, ale na tę chwilę, jedyne co chce zrobić to się rozłączyć, więc.. - zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech - nie dzwoń, nie szukaj i poczekaj na mój pierwszy krok - rozłączyłam się kładąc wcześniej nacisk na słowo „mój".

W całym moim życiu jeszcze nigdy nie postawiłam się własnej rodzicielce. Zawsze traktowałam ją jako swoją inspiracje, autorytet i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to wszystko było jednym, wielkim kłamstwem.

- Może papierosa? Na pewno Ci pomoże - usłyszałam głos zza swoich pleców.

Zobaczyłam mulata o ciemnych włosach i delikatnym zaroście. Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a delikatny uśmiech na twarzy dodawał mu jeszcze większego uroku. Wyglądał jak jeden z najbardziej popularnych nastolatków w liceum, za którym wszystkie dziewczyny się uganiały, a skoro miałam rację, nie jest nikim innym tylko zwykłym dupkiem.

- Nie, dzięki, nie palę - skłamałam, choć wiem, że odrobina dymu pomogłaby mi się zrelaksować.

- Proszę - wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów, ale ja nadal nie ruszyłam się nawet o milimetr. - Tak w ogóle to przepraszam, powinienem się najpierw przedstawić - zaczesał włosy do tyłu, jakby to był jakiś jego tik nerwowy - Jestem Joshua, ale mów mi Josh - wyciągnął swoją rękę w moim kierunku, ale ja nadal patrzyłam na niego jak na kosmitę.

LOST HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz