13. „Crystal, pozwól mi być przy Tobie."

13 2 0
                                    

- Jasne Evelyn mogę zostać z małym w ten piątek. Nie mam nic innego w planach - powiedziałam do telefonu. - Stęskniłam się za Charlie'm.

- Dziękuje Ci bardzo kochana. Co prawda wcale nie chce mi się tam iść, ale muszę chyba trochę poznać ludzi w pracy, wciąż czuję się tam obco - odparła cicho, a ja usłyszałam jak Charlie zaczyna płakać - muszę iść, mały jest dzisiaj dość marudny.

- Jasne jasne. Ucałuj go ode mnie - uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym się rozłączyłam.

Odłożyłam telefon i wróciłam do konsumowania mojego wcześniej zamówionego jabłecznika.

- Josh, czy ty musisz mnie w każdej porze lunchu zabierać z pracy? Czy Ty nie masz żadnych obowiązków? - zaśmiałam się.

- Spokojnie, David doskonale wie, że jesteś ze mną -puścił do mnie oczko - Więc w piątek opiekujesz się siostrzeńcem?

- Tak, jest jakaś impreza pracownicza i dobrze, że Evelyn się trochę wyrwie z domu - odpowiedziałam i wzięłam gryza swojego deseru.

- Ciężkie życie mamy, tak? - dopytywał.

- Tak, podziwiam ją, że wychowuje małego sama i tak super jej idzie - odpowiedziałam i spojrzałam na jego minę.

Smutno się uśmiechnął, pokazując wsparcie i przez chwilę jedliśmy w ciszy.

- Kiedy zaczynasz uczelnie? - spytał.

- Jutro mam spotkanie z dziekanem, porozmawiam z nim, jakie przedmioty muszę zaliczyć od nowa, a jakie mogą być przepisane z Waszyngtonu.

- Cieszę się, że zdecydowałaś się zostać w Nowym Jorku - uśmiechnął się.

Jego uśmiech był tak piękny, wcale się nie dziwię, że co chwile pokazuje swoje białe zęby.

- Czy mówiłam ci kiedyś, że mógłbyś reklamować pastę do zębów? - zaśmiałam się

- Czy mam coś pomiędzy zębami? - zakrył usta dłonią i zaczął szperać w kieszeni w poszukiwaniu chusteczki.

- Nie. Po prostu zawsze się tak szczerzysz jak głupi do sera - upiłam łyk kawy.

- Ah, tak - zsunął okulary przeciwsłoneczne za czubek nosa i popatrzył na mnie swoimi wielkimi brązowymi oczami - To tylko na twój widok - puścił mi oczko.

- Dobra dobra. Już ci mówiłam. Nie próbuj ze mną flirtować, bo Ci nie wyjdzie - również puściłam do niego oczko. - Za chwile będę się zbierać. Chciałabym załatwić jeszcze jedną rzecz.

- Mogę Ci potowarzyszyć, jeśli masz ochotę. Nie mam innych obowiązków - uśmiechnął się - Tylko.. zależy co chcesz załatwić.

- Chciałabym iść do jakiegoś zabawkowego i kupić coś małemu - wyciągnęłam portfel i położyłam na stole 20 dolarów.

- Nie ma mowy, że będziesz płacić! - wziął banknot ze stołu i wręczył mi go.

- Dlaczego nie? Pracuję, mogę sobie na to pozwolić - nienawidziłam, kiedy ktoś za mnie płacił.

- Jak dostaniesz swoją pierwszą wypłatę to mnie zabierzesz na dobrego drinka i pozwolę Ci zapłacić, ale teraz to ja zaproponowałem spotkanie i Ci na to nie pozwalam - powiedział zbyt poważnie, przez co brakło mi szczególnych argumentów.

- To znaczy, że ja mam Cię gdzieś zaprosić, żeby zapłacić? - spytałam, na co popatrzał na mnie zdziwiony.

Kurde, Crystal, miałaś nie flirtować.

- Chcesz mnie gdzieś zabrać? Jak na przykład, na randkę? - znów się szeroko uśmiechnął.

- Na miłe spotkanie dwóch znajomych i nie mówię, że to zrobię, to jest czyste przypuszczenie.

LOST HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz