Rozdział 6: ZsG

1.3K 97 27
                                    

   Chłopak powoli otworzył oczy. Ziewnął a dopiero potem przyjrzał się miejscu w którym się znalazł. Ze zdziwieniem odkrył, że nie jest przerażony tajemniczym pokojem, choć powinnien być. Może był spokojny dlatego że, już raz znalazł się w podobnej sytuacji. Nie wspominając o tym że, już kilka razy obudził się obok Frau. To raczej było by bardziej przerażające. Chyba...

   Chłopak usiadł powoli na brązowej kanapie. Musiał przyznać że, spało mu się na niej wyjątkowo wygodnie. Po chwili dopiero zorientował się o braku butów na jego stopach. Widocznie ktoś musiał mu je ściągnąć. Nie pamiętał by w trakcie walki pozbył się obuwia i tylko w niebieskich skarpetkach atakował wroga.

-Więc Frau musiał mnie tu przynieść.-Wypowiedział na głos swe myśli, które rozbrzmiały w pokoju. Wstał i przez chwilę kręcił się po pomieszczeniu. Brązowa kanapa, dwa fotele jak i mała, niska ława pasowały do ścian w kolorach różnorodnej szarości. Biały dywan dodawał uroku a komody z różnymi książkami przyciągały uwagę. Kiedy Teito ponownie usiadł, cały swój wzrok postanowił wbić w jedyne drzwi w tym pokoju. Patrzył na nie czekając aż ktoś się pojawi. Nie miał żadnego zamiaru kręcić się po obcym domie, który prawdopodobnie należał do demona. Nie oznaczało to jednak że, nagle stał się cierpliwy.

   Po krótkiej chwili drzwi lekko się uchyliły. Teito w podskoku złapał za klamkę i mocno pociągnął. Kapłan nie patrząc na osobę która przed nim stała, zaczął krzyczeć.

-Ile miałem czekać zanim przyjdziesz?! I dlaczego tu jestem?! Wiem że, zemdlałem ale z łaski swojej mogłeś mnie zabrać do mojego domu!!! Już zaczynałem cię lubić a ty co?! Napewno chciałeś mnie zgwał...

-Nie, nie. Nie chciałem...-Powiedziała cicho postać zwracając tym samym uwagę Teito. Chłopak był wyższy od Kapłana. Jego poskręcane jasno fioletowe włosy dodawały majestatu spokojnej twarzy. Lekko uśmiechnięty, wpatrywał się swoimi lawendowymi oczami w Teito. Kapłan zawstydził się i dopiero teraz zaczął się martwić. To nie był Frau który był w stosunku do niego...miły. Nie znał tej osoby więc zaczął się zastanawiać czy nie lepiej stąd natychmiast uciec. A co jeśli to nie Frau go zabrał, a porwał go jakiś inny demon?

-Ja...ten...no...-Jęczał Teito nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji.

-Myśleliśmy że, nadal śpisz. Widzę jednak iż, twoje siły wracają o wiele szybciej niż myślałem.

-O hym...tak.-Wyszeptał Teito.

-Jestem Labrador. Miło mi cię poznać.-Powiedział młody chłopak a potem podszedł do komody. Obok książek stała mała ozdobna doniczka z niewielką roślinką. Wyciągnął dłoń z której zaczęło emitować zielone światło. W kolejnej chwili roślina urosła. Oplotła swymi pnączami prawie całą komode. Zielone pęty nawet sięgały białego dywanu. Labrador przyglądał się przez moment białym kwiatom by następnie zerwać jeden z nich. Podszedł do Teito i wyciągnął kwiat w jego stronę. Kapłan bacznie obserwował chłopaka, który okazał się demonem. Tak jak myślał, wpadł w niezłe tarapaty.

- Labrador, mam nadzieję że, nie masz zamiaru poderwać mojego słodkiego?

   Teito spojrzał szybko w stronę drzwi i zobaczył Frau. Niemal poczuł ulgę która trwała jedynie krótką chwilkę.

-Frau! Ty debilu! Dlaczego tu jestem?!

-I mój słodziak zmienił się w bestię.-Skomentował Frau.

-No nie wiem czy można nazwać ciebie piękną.-Powiedział Teito ze złośliwym uśmiechem.

-Przecież na mnie lecisz.-Oświadczył blondyn podchodząc pewnym krokiem do kapłana. Tamten zaś nadal nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.

Profesjonalny ZboczeniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz