Od tego dnia-21 czerwca przychodziłam w te miejsce codziennie.
Codziennie zastanawiałam się dlaczego posłuchałam tego chłopaka. To był obcy człowiek, a już wzbudzał moje zaufanie. Dziwne...
Pierwszego dnia lipca wybrałam się tam później niż zwykle. Musiałam wziąć się za pracę, którą zadała nam wredna nauczycielka angielskiego. Postanowiłam napisać ją na początku wakacji, żeby potem nie mieć problemów z tym potworem.
Ruszyłam pewnym krokiem na 'moją' ławkę, na TYM moście. Pisanie nie szło mi za dobrze, więc bezmyślnie zostawiłam mój zeszyt i długopis poszłam do pobliskiego sklepu.
Rutynowo kupiłam butelkę Arizony i czekoladki. Moje ulubione na brak weny do pisania. Wracając przypomniało mi się, że zostawiłam moje rzeczy. Kiedy zbliżałam się do ławki zauważyłam, że jakiś chłopak przegląda moje rzeczy, a właściwie zeszyt. Przybliżając się do niego czułam wielki strach. Bałam się, że nie będzie chciał oddać mi zeszytu. Miałam tam wypisanych pełno prywatnych faktów.
- Cześć! - powiedziałam do niego. Był mniej, więcej w moim wzroście, dobrze ubrany. Kiedy się do mnie odwrócił, zaniemówiłam. Miał onieśmielający wzrok. Zrobiło mi się strasznie głupio, kiedy tak się na niego patrzałam. Zatopiłam się w jego czekoladowych oczach.
- Hej! Znamy się? - spytał, odgarniając przy tym swoje urocze kosmyki włosów z czoła. Można by powiedzieć, że robiły mu się lekkie loki.
- Nie sądzę, mogłabym odzyskać zeszyt? - odpowiedziałam chłodno. Uciekałam od nowych znajomości.
- Ah. To twoje? - jeszcze się głupio pytał...
- Najwyraźniej...
- Proszę. Jestem Bradley-powiedział wyciągając do mnie rękę.
- Lily-wykrztusiłam cicho
- Ładnie, mów mi Brad. To co może pójdziemy na kawę. Oczywiście ja stawiam. - czy ja się nie przesłyszałam? on zaprasza mnie na kawę?
- Nie dzięki, śpieszę się.
- Spotkamy się jeszcze?
Nie odpowiedziałam, odwróciłam się na pięcie z moją własnością w ręce.
Nagle poczułam na nadgarstku zaciskającą się rękę. Wspomnienia wracają.
*wspomnienie*
-To boli. Puść mnie.
- Spokojnie, zabawimy się.
- Zostaw! -krzyknęłam kopiąc faceta w krocze. Mogłam nie wracać sama z imprezy.
Ruszyłam z pośpiechem do domu, ale on był szybszy. Chwycił mnie za nadgarstek.
Dostałam w twarz nieraz, ale uciekłam. Prawie mnie zgwałcili. Do tego byłam pobita.
*wspomnienie*
- Puść-krzyknęłam zapłakana.
PUŚCIŁ.
Rzuciłam moje rzeczy. Zaczęłam biec. Bałam się.
Dobiegłam zapłakana do domu i szybko go otworzyłam zrzucając doniczkę i rozbijając ją. Były w niej schowane klucze. Cioci jak zwykle nie było w domu. Byłam sama...
CZYTASZ
Away from the past... ///The Vamps ff
Teen FictionCzy da się uciec od przeszłości? Lily próbowała... Chcesz się dowiedzieć czy jej się udało? Nie, nie udało. Nie popełniła samobójstwa. Ale za to poznała Connor'a, Bradley'a, James'a i Tristan' a. A przeszłość? Oj, będzie ją prześladowała. Pamię...