8. Matt

258 17 2
                                    

Ja płakałam, a Con mnie uspokajał. Przy nim czułam się naprawdę bezpieczna. Siedzieliśmy na sofie wtuleni w siebie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.

Obudziłam się. Było ciemno. Czułam przyjemne ciepło na plecach. A właściwie to Connor'a. Przytulał się do mnie.

Jednego dnia z Bradem, drugiego z Connor'em? Oczywiście mam na myśli spanie.

Chciałam się obrócić, ale nie było za wiele miejca. Leżeliśmy w moim pokoju. Pewnie mnie przeniósł. Nie chciałam go budzić, więc powoli ściągnęłam jego rękę z mojego ciała.

- Gdzieś się wybierasz? - zaśmiał się pod nosem, wyciągnął swojego iPhona - jest szósta  - musieliśmy naprawdę długo rozmawiać.  Po za tym w jego towarzystwie czas płynie naprawdę szybko...

Nawet nie odczułam zażenowania wpuszczając go do domu. A czemu miałabym je czuć? Po prostu - nie byłam zbyt zamożna. Stary dom, ciuchy nie były wszyskie markowe w przeciwieństwie do jego. No nawet telefon iPhon i stary Samsung - tego nie można nawet porównać. Ale on to rozumiał. Nie żalił się nade mną. Obojętny był dla takich spraw.

- Chciałam do toalety. A co nie mogę? Raczej Michael mnie tam nie znajdzie.

- To idź - wstał

- Masz zamiar iść ze mną? - zapytałam zdziwiona

- Otóż droga Lily, świat nie kręci się wokół ciebie. Idę się czegoś napić.

- Nie bądź taki mądry.

- A co chcesz, żebym z tobą poszedł?  - droczyliśmy się póki Connor nie potknął się o coś. No tak włącznik światła był przy drzwiach.

- Con, wszystko ok?

- Podaj mi rękę.  - po omacku znalazłam ją. Pociągnął mnie za nią i leźeliśmy razem na podłodze.

- Wiesz co? Cieszę się, że wszystko wiesz. Tak mi lżej.

- Cieszę się, że mi zaufałaś - powiedział z satysfakcją.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić jak oszalały. Szukaliśmy go... długo.

- Halo? - odezwał się Con przykładając mojego samsunga do ucha

- Connor oddawaj!

- Aktualnie Lily jest zajęta, przekazać jej coś?

- Connor, idioto!

- Mhm, rozumiem  - przytaknął i się rozłączył.

- Kto.To.Był? - wysyczałam przez zęby

- Nikt ważny.

- Czy ty się dobrze czujesz!? Pomyśli, że u mnie spałeś!

- No bo spałem...

- Tobie coś wyjaśnić. W końcu jest 7 rano! Co u mnie robi chłopak o 7 rano? - Oj, no nie narzekaj.

- Idę się ogarnąć - ruszyłam w stronę łazienki. On ruszył na parter.

Miałam na sobie wczorajsze ubrania. Oczywiście zaraz po tym jak wróciłam włożyłam rurki i bokserkę. Con spał też wczorajszym stroju. Na szczęście miał na sobie koszulkę, nie to co Brad.

Wzięłam szybki prysznic.

- Lily ktoś dobija się do drzwi!

No nie! Właśnie myłam zęby. Wyplułam zawartość mojej jamy ustnej.

- Otwórz!

Dokończyłam poranną toaletę. Włożyłam czarne rurki i czerwoną koszulkę.

Zeszłam na dół. Czułam zapach omleta.

- Co tak pachnie?

- Śniadanie- odparł Con, nie brzmiało to przyjaźnie, wręcz opryskliwie. Stał odwrócony do mnie plecami. Pichcił. Na pewno to był omlet!

Podeszłam do niego.

- Con coś się stało? - odwrócił się, spojrzałam mu prosto w oczy. Był w nich wymalowany smutek, gniew.

- Masz gościa.

- Gdzie?

- Poszedł do toalety.

- Con chyba nie jesteś zazdrosny? - lubię się z nim droczyć.

- Lily! - usłyszałam łagodny głos

Odwróciłam się.

Moim oczom ukazał się wysoki blondyn, wysportowany. Kojarzyłam go skądś.

- Tak?

- Nie udawaj! Nie poznajesz mnie?

- A powinnam?

- To ja! Matt!

Automatycznie rzuciłam mu się w ramiona.

- Mattyyy! Co ty tu robisz? Tak dawno się nie widzieliśmy! Tęskniłam!

***

Ta dam!

Dałam radę. Natchnęło mnie!

Wiem, pozagmatwane.

Do następnego!

:*

Away from the past... ///The Vamps ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz