Obudziłam w łóżku.
Nie swoim, nie w tym co zasnęłam. Rozejrzałam się i oczom nie wierzyłam.
Obok mnie leżał Bradley. Miał ubrane tylko dresowe spodnie przez co poczułam się conajmniej dziwnie.
Fajnie, drugiego dnia naszego poznania ląduje z nim w łóżku...
Nagle poruszył się i położył swoją rękę na moim brzuchu. jego loczki łaskotały mój bok.
Chwila, ja też leżałam w dresach...
Nie swoich.
Świetne, jeszcze do tego mnie przebrał...
Próbowałam sobie przypomnieć co się wieczorem stało.
James.
Starbucks.
Tristan.
Sukienka.
Impreza.
Rozmowa...
Ugh, znowu mu uciekłam.
Poszukiwania toalety...
Ten pokój...
But...
Ból...
CONNOR!
Tak, już kojarzę co się wczoraj działo.
Chociaż wczoraj zasnęłam w innym łóżku i pokoju.
No tak pewnie mnie gdzieś wywieźli.
W celu sprawdzenia, która godzina zaczęłam szukać wzrokiem mojego telefonu.
Widzę!
Mój stary Samsung leżał na komodzie na przeciwko łóżka.
Ostrożnie podniosłam rękę Bradley'a. Nie chciałam go budzić. Tak słodko spał...
STOP
Nie myśl o nim w ten sposób! - skarciłam się w myślach.
Przechodząc z pozycji leżącej do siedzącej poczułam straszny ból głowy. Odruchowo moja ręka powędrowała do góry. Napotkałam bandaż... aaa, wczorajszy wypadek...
- Lily wszystko ok? - odezwał się Brad
- Tak, nie śpisz?
- Teraz się obudziłem- powiedział wstając z łóżka. Okrążył je i pomógł mi wstać.
- Brad? Możesz mi to ściągnąć? - powiedziałam wskazując na moją głowę
- No nie wiem... wczoraj miałaś opuchliznę...
Po chwili uległ i zdjął mi z głowy bandaż. Podeszłam do lustra zawieszonego na ścianie. Na moim czole widniało niezbyt duże rozcięcie.No, bywało gorzej... Świadczy o tym blizna na łuku brwiowym. Pamiątka po Michaelu, wtedy kiedy bił się z moim bratem, a ja próbowałam go odciągnąć. Rzucałam się na jego kolegów. Było ich dwóch. Trzymali James'a.
Po wczorajszym czasie spędzonym z James'em, stwierdziłam, że był bardzo do niego podobny. Też umięśniony. Te włosy...
- Lily! Jesteś cała! - po raz kolejny ktoś przerwał moje przemyślenia! nie mam spokoju od dwóch dni! Ale cała złość minęła, kiedy się odwróciłam i zauważyłam Connor'a.
- Con! - rzuciłam mu się na szyję, jak jakaś wariatka- Dziękuje! - szepnęłam mu do ucha. On odwzajemnił uścisk, czyli pamiętał...
- Hej! Jestem tu! - przypomniał o sobie Bradley
- Spokojnie stary, dawno się z nią nie widziałem...
-To wy się znacie? - popatrzeliśmy się na siebie z Connor'em
- Tak, poznaliśmy się na spacerze, jakiś czas temu...
- Mniejsza o to, chodźcie coś przekąsić - powiedział Brad, po czym wyrwał mnie spod ramienia Connor'a i pociągnął do korytarza.
Podczas śniadania w wielkiej kuchni na dole, gadaliśmy o byle czym. Przyszedł czas na zmywanie naczyń i padło na Bradley'a.
Udaliśmy się wszyscy do pokoi, aby się ogarnąć. Przebrana w swoją sukienkę i umyta czekałam na szykującego się Brad'a. Siedział w łazience już pół godziny.
Siedziałam na łóżku i grzebałam w mojej komórce, kiedy rozległo się pukanie.
- Wejdź, przecież jesteś u siebie...
- No ale mogłaś się przebierać, czy coś...- powiedział spokojnie Con. Uwielbiam jego głos. Jego szkocki akcent...
- To na moście... Przepraszam, że ci uciekłam...
- Nie rozmawiajmy o tym
- Właśnie musimy o tym porozmawiać! - niemal krzyknęłam - Dzięki tobie jestem tutaj!
- Ale nie teraz... - powiedział speszony- jak będziemy sami
- Och, rozumiem. Nic im nie mówiłeś?
- Nie, wiesz wolałem... najpierw o tym porozmawiać. Odwiozę cię do domu to wtedy będziemy sami- powiedział pocieszająco. Po czym otoczył mnie ramieniem. Rozumieliśmy się doskonale.
-Eeeemm - odchrząknął Bradley - mam nadzieję, że nie przeszkodziłem?
Natknął się na nas w dwuznacznej sytuacji. Siedzieliśmy na krańcu łóżka wtuleni w siebie. Ale to było czysto przyjacielskie....
- Nie przeszkodziłeś, po prostu wspominaliśmy ... stare czasy.
- Jedziemy! - krzyknął James z dołu.
Zeszłam i razem z Tristan'em i James'em wsieliśmy do samochodu.
Ja z tyłu na samym środku.
Czekaliśmy na Connor'a i Bradley'a, którzy chcieli zostać na chwilę sami.
Czekaliśmy...
5 minut
10 minut
15 minut
20 minut
Nagle rozległ się stukot dochodzący z okna apartamentu. Chyba ktoś biegł po schodach. Drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się twarz Connor'a.
Podbiegł do samochodu. Teraz widziałam go wyraźne. Miał rozciętą wargę.
- Lily jedziesz ze mną. James wy jedziecie sami. Brad... nie da rady.
Posłusznie wyszłam z pojazdu. James odjechał, a ja z moim kolegą staliśmy na chodniku.
- Connor, co się tam stało?
- Nieważne... Powiem ci potem, chodź, mam motor.
*
Siedziałam na maszynie przylegając do pleców mojego towarzysza, kiedy Brad wyleciał z budynku jak poparzony.
- Lily! Nie jedź z nim! - miał rozcięcia na wardze, łuku brwiowym i krwawił mu nos - nie słuchaj go!
Nie zdążył do nas dobiec, bo Con już ruszył.
***
Wiem, spieprzyłam ten rozdział.
Idzie mi coraz gorzej...
CZYTASZ
Away from the past... ///The Vamps ff
Teen FictionCzy da się uciec od przeszłości? Lily próbowała... Chcesz się dowiedzieć czy jej się udało? Nie, nie udało. Nie popełniła samobójstwa. Ale za to poznała Connor'a, Bradley'a, James'a i Tristan' a. A przeszłość? Oj, będzie ją prześladowała. Pamię...