Dziś był specialny dzień Demoman obchodził swoje 28 urodziny, więc nie mogło zapowiadac się nudno.....
przynajmniej tak sądziłem. Całe przyjęcie wyglądało jak typowa męska domówka alkohol,poker używki i dziwki. Pod wieczór byłem juz naprawdę spity ale nadal aktywny, usiadłem by odpocząć aż przysiadł się do mnie Snajper...spojrzałem na niego z niesmaczoną miną
-Taaa wiem co o mnie myślisz (podaje piwo) To nie miało być tak... Może zaczniemy od nowa? :)
Byłem zdezorientowany...
-Jestem Lawrence? (przedstawia sie jednocześnie wyciągając rękę)
Popatrzyłem się na niego przez chwilę tak jakby próbował mi sprzedać coś bezwartościowego jak np but...bardzo brzydki i dziurawy but :')
- Ludwig (odpowiedziałem)
Nie podałem mu reki nie byłem w stanie, kierowało mną poprostu zbyt wielkie obrzydzenie... Spojrzał na mnie tak jak nigdy wcześniej. Wydawał się bardzo poważny i smutny jednocześnie.
-Więc tak to będzie wyglądało, Rozumiem.
Po wypowiedzeniu tych słów Snajper jak gdyby nigdy nic wstał.
-Jeszcze zmienisz zdanie...(odparł rzucając na mnie swoje mrożące krew w żyłach spojrzęnie i wyszedł.
Kiedy opuścił pokój, dopiłem swoje piwo i wróciłem do reszty towarzystwa. Graliśmy w rosyjską ruletkę narazie nie było rannych więc po 10 minutach wyszedłem na dwór by się przewietrzyć. W pewnym momencie zaczęło mi się kręcić w głowie tak bardzo że upadłem pod ścianą z trudnością pobierając powietrze. Ostatnie co widziałem to rozmazana smukła sylwetka zmierzająca w moja stronę. Kiedy wstałem obudziłem się w camperze Snajpera ukratkiem widziałem jak wchodził, zamykał drzwi i chował klucz w swojej przedniej kieszeni spodni, byłem przerażony nie wiedziałem co się dzieje, moje ręce były przywiązanie do barierki łóżka. Spojrzał na mnie pożądliwym wzrokiem oblizując przy tym kąciki swoich usta.
- Co ty wyprawiasz??jak się tu znalazłem???!!
- Jak widać piwko ci smakowało XD
- Niee... Nie wierzę że byłeś do tego zdolny!!
- Oj nie przesadzaj... (zaśmiał się)
- Nie przesadzaj?? Podałeś mi środek nasenny i zamknełeś w swoim aucie
Nie odpowiedział nic pozostawiając tylko szybującą koło nas krępujacą ciszę. Zaczełem się szarpać ale bezskutecznie, odwróciłem wzrok by nie musieć się patrzeć na tego psychola. Podchodził do mnie wolnym i swobodnym krokiem, po czym uklęknoł mówiąc
- Ja wiem co naprawdę czujesz (złapał mnie za podbródek, jednocześnie przekierowująca moją twarz w jego stronę) przed tym nie uciekniesz zacząłem ciebie pragnąć od pierwszego spotkania taki niepozorny, cichy, pomocny...pop...
-Milcz!! (przerwałem mu z przerażenia)-.. Poprostu idealny (nachylił się, zlapał mnie za krawat i zaczął mnie całować używając do tego języka)
Próbowałem sie upierać lecz gdy odpioł mi kołnierzyk od koszuli i usiłował mnie po niej całować, byłem bezradny. Zaczął zjeżdżać ustami na moją klatkę piersiowa moja twarz odrazu dała znać o tym że mnie to podnieca. W środku byłem rozdarty z jednej strony pragnąłem go zabić za to co robi, jednak z drugiej sprawiło mi to taka radość że jedyne co mogłem powiedzić to:
- Proszę... Przestań... (zmartwionym i zmęczonym tonem)
Jednak dawało mu to od teraz jeszcze większą satysfakcję niż dotąd więc nie przestawał. Nagle ktoś zaczął pukać do campera. Zamarlem...nie wiedziałem co robić. Snajper zatkał mi twarz swoją ręką i dał bardzo wyraźny znak przystawiajac jeden ze swoich palcy do usta, miałem wtedy czas by obmyśleć co zrobić....po czym mężczyzna zabrał swą rękę i dał mi mówić. Wołać o pomoc i wykopać Snajpera z drużyny lub pozostać obojętny i dać mu kontynuować to co zaczął, po krótkim namyśle odpowiedziałem.
-Medyk wszystko okej.. jesteś tam?? Mam do ciebie prośbę... Lepiej otwórz drzwi -_-'''( był to zdenerwowany i jak zwykle wyniosły Szpieg)
- Wszystko w porządku nie musisz wchodzić, czegoś potrzebujesz?? (Odezwałem sie z opanowaniem)
-Ahhh apteczki....Demoman, no wiesz rutynowa ruletka XD
- Leży w moim gabinecie w pierwszej szafce na ścianie, klucze wiszą na wieszaku, pamiętaj by odstawić je na miejsce.
-Dzięki.. To ja już nie przeszkadzam.
Kiedy byliśmy już pewni że jesteśmy sami.. Przemówił mrocznym glosem
- Spodziewałem się że tak zrobisz bo w końcu co by pomyśleli przyjaciele widząc cie w takim stanie ze mną na podłodze... Jak wiadomo wieści w naszyj drużynie rozchodzą sie w zastraszającym tempie, przynajmniej teraz wiem że mogę już zakończyć grę wstępną i zacząć od czegoś bardziej agresywnego.
Zaczoł się rozbierać jego budowa ciała sprawiała że zaczerwienienie rosło w siłę poznawania, zdiął mi okulary następnie zlapal za brodę po czym podniósł ja lekko do góry i złożył na moich ustach delikatny pocałunek który odwzajmnilem.Zauważyl że nie będę już robić żadnych glupstw, więc rozwiązał mi ręce po czym zaczęliśmy się namiętnie całować. Ściągnął mi koszule i złapał za rękę i rzucił nagle na łóżko po czym znalazł się nade mną.
Zaczoł zdejmować moje spodnie, coraz bardziej zacząłem odpływem w krainę rozkoszy i szczescia. Zamarlem gdy złapał mojego członka i zaczoł go ssać bawiąc się przy tym językiem który z każdą chwilą zaczynał go oplatać. Po około 30 minutach byliśmy już bardzo rozpaleni a on zmęczony, więc ułożył się koło mnie i zasnął. Czułem że to idealny moment by poprostu uciec z tąd jak gdyby nigdy nic. Jednak zamiast zareagować jak normalny człowiek...ja poprostu siedziałem i wpatrywałem się w mojego oprawce...Czułem że to nie normalne ale od tamtej pory wiedziałem że będzie inaczej. Długo się nie zastanawiałem, wziąłem klucze z jego spodni i wymknołem się z campera. Chociaż smutno to mówić przyznam że nigdy nie zapomnę tego przeżycia. Niezważajac na to że zostałem porwany mimo mej woli alem... i tak będę pamiętać o tym ile podarował mi rozkoszy w tak krótkim czasie.
CZYTASZ
Syndrom *SZTOKHOLMSKI*- Medic X Sniper
FanfictionKiedy zwykła znajomość wymyka się spod kontroli .. mówią że to normalne. Ale co jeśli to sprawa pomiędzy dwoma na początku nie przepadającymi za sobą kolesiami, którzy nie zauważają wplątującej sie w ten wir wydarzeń jednej z bardziej znanych stanów...