Rozdział 8

767 38 10
                                    

Wstałam dosyć późno bo aż o 10:30. Teraz powoli podchodzę do szafy aby wybrać ubrania na dziś. Nie ukrywam, że mam z tym nie mały problem, bo dzisiaj jest TEN dzień. To DZIŚ spotkam swoich starych znajomych, którzy byli dla mnie jak rodzina. Sama nie wiem jak jest teraz. Dawno się nie widzieliśmy i jeszcze dochodzi do tego to, że jestem w ciąży...

Już chyba od godziny stoję przy tej szafie. Zdziwiłam się gdy spojrzałam w lustro, bo po jednym dniu od usłyszenia tej radosnej nowiny urósł mi brzuszek. W końcu zdecydowałam się na białą zwiewną sukienkę, która na wysokości pępka miała brązowy skórzany pasek wyglądający jak warkocz ze złotą zapinką. Do tego wybrałam czarne baleriny na płaskim obcasie z koronką po bokach. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż składał się z brązowego błyszczyku na ustach i kresek podkreślających moje oczy. Po wykonanych czynnościach łazienkowych i ubraniu się w owy strój wyszłam z apartamentu kierują się w stronę sali tronowej, gdzie jak się już wcześniej spodziewałam znajdowali się Aro, Marek, Kajusz, Carlise, Jane i Alec.

- Cześć wam.

- Witaj Isa... pięknie dziś wyglądasz, z resztą tak jak zwykle.

- Dziękuję za ten komplemęt, ale ty też wyglądasz niczego sobie słodziutki.- mówiąc to do Ara usadowiłam się na jego kolanach, z czego był jak widać szczęśliwy. Gdy tylko obróciłam twarz w jego stronę to długowłosy wampir wpił się w moje usta.

- O Boże... zaczyna się... gołąbeczki się spotkały.- Kajusz wyglądał na bardzo zniesmaczonego widząc tą sytuację.

- A co zazdrosny bracie?- Aro mówił to poważnie, ale po jego oczach było widać, że ma ochotę się roześmiać.

Siedzieliśmy tam jeszcze kilka godzin, aż nagle do sali tronowej weszła reszta rodziny Culen'ów. Ja stanęłam z boku z założonym na głowie kapturem, aby nie było wdać mojej twarzy. Nie musiałam długo czekać na rozwinięcie rozmowy.

- I miei amati Cullen. Non ti vedo da molto tempo. ( Moi kochanie Cullenowie. Jak dawno was nie widziałem)

- Witaj Aro. - już na samym początku rozmowy chciało mi się śmiać, lecz niestety musiałam się powstrzymywać. Koszmar...

- Co was do mnie sprowadza? Może chcielibyście się do mnie przyłączyć?- Aro wydawał się być bardziej poważny, ale wyczytałam w jego myślach, że jemu też chciało się śmiać z całej tej sytuacji.

  - Drogi Aro... Ja Edward Cullen chciałbym zakończyć swoją nędzną egzystencje po tych ponad 118 latach.

- Co?! Edward co ty gadasz?!- widać na pierwszy rzut oka, że Esme jest trochę bardzo roztrzęsiona. Aż mi jej trochę żal...

- Co musiało się stać Edwardzie abyś nie miał już chęci do życia?

- Moja ukochana Bella nie żyje... I to z mojej winy...- Nie mogę w to uwierzyć... To po prostu jakaś masakra... Jak tylko spostrzegłam, że mój były płacze po wampirzemu to już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak opętana. 

- I z czego się śmiejesz?! To nie jest śmieszne! 

- Już tłumaczę...- mówiąc to zdjęłam pelerynę, którą miałam na sobie i zrzuciłam ją na ziemie.

-Bella...

****

Jak bardzo będzie bolesna moja śmierć?
O ile ktoś to w ogóle to jeszcze czyta...
Nie będę się tłumaczyć, bo wiem, że to ja zawiniłam...
Jednak mam nadzieję, że mi to wynaczycie
Nowy rozdział pojawi się jeszcze na feriach, bo już go zaczęłam pisać❤

Do napisania miśki😘


Nowy rozdział- Bella i Aro VolturiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz