Kiedy weszłam do gabinetu ujrzałam kobiete koło 40-stki. Siedziała za biurkiem i przeglądała jakieś papiery. Kobieta machnęła ręką abym zamknęła drzwi.
Pomieszczenie nie było za duże. Na środku znajdowało się biurko z komputerem, a zaraz obok dwa fotele. Pod ścianą stał ogromny regał z książkami.
-Dzień dobry - przywitałam się i podeszłam bliżej biurka.
-Dzień dobry, proszę siadaj - powiedziała czarnowłosa kobieta - Jak się nazywasz?
-Madison Parks- powiedziałam i zajęłam miejsce na krześle.
-Ah tak, twoi rodzice byli przed świętami.- uśmiechnęła się - Więc zajęcia będą codziennie o dwunastej. Mam nadzieję że nie zgubisz się w tym budynku.
- Też mam taką nadzieję - mruknęłam
- Mówiłaś coś? -kobieta spojrzała na mnie z nad papierów
-Mówiłam tylko że poznałam już jednego z pacjentów? Nie jestem pewna jak mam nazywać siebie i tych wszystkich ludzi- powiedziałam niepewnie
- Na pewno nie mów pacjenci. Mów koledzy, koleżanki lub przyjaciele. - dyrektorka wstała i podeszla do mnie - Nie martw się, jestem pewna że znajdziesz tu osoby z którymi się zaprzyjaźnisz.
-Też tak myślę, ale i tak się boję - to była prawda. Będę się bała dopóki nie poczuję się pewnie w tym budynku i w grupie osób z którą będę przebywać codziennie. - Ja już może pójdę, bo chyba mój nowy kolega cały czas czeka na mnie przed gabinetem.
-Jak ma na imie? - spytała
-Ashton, zna go pani?
-Znam każdego w tym budynku a tego dzieciaka znam chyba najlepiej. Jesteś pod dobrą opieką.
- To jutro o dwunastej, tak ?- spytałam otwierając drzwi
-Tak, poproś Ashton'a żeby pomógł Ci w znalezieniu sali.
-Dobrze - uśmiechnęłam się - Do widzenia- wyszłam z pomieszczenia.
Nie było tak strasznie jak myślałam. Pani Hood jest naprawdę miła. Na początku wydawała mi się trochę oziębła, ale kiedy zaczęła mnie zapewniać że wszystko będzie dobrze zmieniłam zdanie.
-Mad!- usłyszałam głos który jak sądzę należał do Ashton'a. - I co? O której masz spotkania?
- Codziennie o dwunastej - ruszyłam przed siebie z chłopakiem u boku.
-Świetnie! - wykrzyknął, dzięki czemu wszyscy spojrzeli w naszą stronę
-Co? Czemu? Plus, proszę nie krzycz tak, nie lubię jak się na mnie patrzą
-Oj dobra, nie przesadzaj. Patrzą się na mnie nie na ciebie.- powiedział po czym wybuchnął śmiechem. - Będziemy chodzić razem na zajęcia.
-Fajnie, chociaż będę kogoś znała. Jak wy nazywacie te spotkania, grupa wsparcia?
-Możesz tak mówić. Uwierz mi, polubisz każdego kto tam chodzi. Razem ze mną jest 6 osób. Amber, Ricky, Zack, Dann, Kathy. - Wyszliśmy przed budynek - Idziesz sama czy ktoś po ciebie przyjeżdża?
-Mama powinna po mnie przyjechać, ale moge napisać że przyjdę sama - wyjęłam telefon z torby i napisałam:
Do Mama:
Nie musisz po mnie przyjeżdżać, wrócę sama
Kiedy czekałam na wiadomość od rodzicielki, zaczęłam zastanawiać się nad swoim zachowaniem. Raz jest tak że uwielbiam przebywać z ludźmi i nic do nikogo nie mam, ale są takie dni (tych jest więcej) że boję się wyjść z pokoju. Wiem, to może wydawać się dziwne i trochę chore ale tak jest naprawdę.
CZYTASZ
Therapy // C.H.
Fanfic"Potrzebuję terapii, Jestem chodzącą parodią Ale uśmiecham się do wszystkiego"