8. Departament Tajemnic

213 20 2
                                    

Tony szykował się do szkoły. Dziś na szczęście nie miał takich oporów przed spotkaniem z nieprzyjemną nauczycielką. Przeszła mu złość na nią i Hermiona nawet nie starała się dociekać dlaczego, ponieważ dociekania w jego przypadku rzadko pomagały – bywał dość humorzasty, a kiedy miał zły humor, wszyscy dookoła niego też musieli taki mieć.

– Mamo? – zapytał z sofy, trochę bez zapału mieląc w buzi kanapkę.

– Tak, kochanie?

Przestała ścierać okruszki z blatu i odwróciła się w stronę małego. W tle szumiała jedna z bajek na Cartoon Network.

– Czy ciocia Maggie czuje się już dobrze?

– Ostatni raz widziałeś ją, kiedy miałeś trzy latka. To ciekawe, że zapamiętałeś ciocię Maggie – powiedziała z uśmiechem. To prawie niemożliwe, pomyślała. Inna sprawa, że byłaby to jedyna „ciocia", jaką miałby do zapamiętania, no, poza paroma tymczasowymi opiekunkami. – Tak, ciocia Maggie czuje się już znacznie lepiej. Musiałam z nią porozmawiać i pocieszyć ją trochę. Była strasznie smutna.

Uniósł pytająco brwi. Poczekała, aż przełknie kanapkę i sformułuje swoje pytanie.

– A co się stało? Coś jej zdechło?

– Nie, Tony, nie żartuj tak. Ciocia Maggie jest trochę chora...

– Czyli szurnięta? – zapytał z nadzieją. – Jak pan Granger?

– Tony...! – Chyba był dziś w aż za dobrym humorze, w przeciwieństwie do niej. Mimo to na jej twarz również wypłynął niewielki uśmiech. – Nie, ani ciocia Maggie nie ma problemów z głową, ani... no, nasz nowy sąsiad ma problem z głową, ale nie taki, jak myślisz. I wcale nie chciałbyś, by obok nas mieszkał jakiś wariat, który dopiero co wyszedł z zakładu psychiatrycznego, był w izolatce i zjadł własne koty. Dla zabawy – dodała dobitnie. – Chciałbyś?

– Nie – odparł, choć wydało jej się, że usłyszała w jego głosie cień zawodu.

Pokręciła głową, czując, że jej drogi syn w jakiś zadziwiający sposób sprowadza jej problemy do rangi absurdalnych wymysłów.

– Zjadłeś już, mam nadzieję? Jest za dwadzieścia dziewiąta. Musisz jeszcze umyć zęby i spakować plecak.

Wziął parę łyków herbaty, wpakował do ust ostatni, większy kawałek kanapki, i z pełną buzią pobiegł do łazienki. Hermiona uśmiechnęła się szeroko i wróciła do robienia porządków.

Czuła, że się trochę uspokaja. Wkładała myśli do odpowiednich szufladek, rozmieszczała zadania na wyobrażonej mapie. Najpierw zajrzy do skrytki, może coś tam znajdzie, nie przeczytała w końcu wszystkiego, co miała do przeczytania, zwłaszcza z tej dziedziny. Potem posprząta mieszkanie, pójdzie do drogerii po kosmetyki, ugotuje obiad...

~o~o~o~

Otworzyła bez przekonania prawe oko i zamrugała, widząc nieco rozmazaną sylwetkę wspinającego się po ścianie pająka. Ewentualnie muchy. Wolałaby, by to była mucha, bo pająki przywoływały średnio dobre wspomnienia. Jako Aurorka miała kiedyś sporo nieprzyjemności podczas likwidacji nielegalnej hodowli bardzo nieciekawych afrykańskich ptaszników. Co prawda tamte osobniki były znacznie większe od tego tutaj, ale pająk pozostawał pająkiem. Zamknęła oko, nieprzekonana, czy ma siłę już się obudzić i czy w ogóle powinna, na dzień dobry przecież chrzaniła w myślach o jakichś pająkach, a teraz, kiedy uchyliła na próbę drugie oko, wyraźnie widziała, że to mucha. W ogóle może mogłaby wrócić do tego, co jeszcze przed chwilą jej się śniło, coś przecież było.... Och no, do diabła, jakoś zbyt szybko oderwała się od sennej rzeczywistości. Tym razem nie było powrotu do sennego nicnierobienia, więc gwałtownie usiadła na łóżku... i natychmiast tego pożałowała.

Amnezja (ZAKOŃCZONE) - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz