- Dlaczego robisz zdjęcia kawioru? - zapytała cicho Rose
Podskoczyłam na krześle, niespodziewając się wizyty siostry w kuchni. Mój drogi i delikatny telefon wypadł mi z rąk wprost na podłogę.
- Przecież to jest zwykły kawior - dodała
Jak najszybciej podniosłam swój skarb, ale było już za późno. Z mieszaniną przerażenia i wściekłości przejechałam drżącym palcem po długim pęknięciu, który przechodził przez cały ekran.
- Ty... - warknęłam na dziecko
Powoli wstałam z krzesła, uprzednio odkładając cenny, ale w tej chwili zniszczony przedmiot na kuchenny stół.
- Mam coś dla Ciebie... - powiedziała Rose i wyciągnęła w moją stronę swoją rączkę, w której trzymała kawałek papieru
Ja jednak nie zamierzałam od niej nic brać.
Podeszłam do niej żwawym krokiem i wyciągnęłam dłoń.
Ta gówniara nie spodziewała się, że dostanie ode mnie w twarz. Zamachnęłam się mocno.
"Nienawidzę Cię"
Już po chwili zaczęła masować obolałą twarzyczkę, a w jej wielkich oczach można było dostrzec stojące łzy. Kątem oka zauważyłam jak mała, zabazgrana kartka upada na podłogę.
- To wszystko Twoja wina! - zaczęłam krzyczeć - patrz, co zrobiłaś! Zniszczyłaś mi telefon! Zniszczyłaś mi życie!
Z każdym następnym słowem mój głos stopniowo się podnosił. W pewnym momencie zaczęło już mnie boleć gardło, ale nie przestawałam wrzeszczeć na Rose. Niech wie, gdzie jej miejsce. Niech wie, że ma mnie słuchać. Niech się mnie boi.
Po kilku minutach zamilkłam. Zacisnęłam pięści i obarczyłam ją wzrokiem wyrażającym odrazę i pogardę.
W oczach Rose można było dostrzec tylko strach i przerażenie.
To nie pierwszy raz, kiedy na nią krzyczę. Dziwne, że się jeszcze do tego nie przyzwyczaiła.
- Głupia... - syknęłam po raz ostatni - czy ty serio myślisz, że jesteś dla mnie ważna?
Po tych słowach po jej policzkach spłynęły długo wstrzymywane łzy. Odwróciła się na pięcie i wybiegła z pomieszczenia. Jeszcze przez chwilę słyszałam jej donośne łkanie, dopóki nie trzasnęły frontowe drzwi.
Stałam tak jeszcze przez kilka dobrych minut, wciąż nie wierząc w swoje szczęście.
Zostałam sama.
Tylko ja i idealna cisza.
Idealna cisza.
Znaczy prawie. Gdyby tylko nie to nieznośne tykanie brzydkiego zegara...i jeszcze to kłapanie zębami...
- Kłapanie zębami? - szepnęłam sama do siebie
Natychmiastowo się odwróciłam. Za mną nikogo nie było.
- Dziwne...czyżbym już miała przesłyszenia, tak jak ta mała wariatka?
Rose od urodzenia była dziwnym dzieckiem. Ciągle pieprzyła o jakichś duchach, marach, koszmarach sennych...potworach...Dotychczas nie było nocy, którą przespałaby spokojnie. Oczywiście tymi swoimi dziecinnymi zwidami musiała budzić cały dom.
Pamiętam też, jak ostatnio mówiła mamie, że słyszy dziwne i niepokojące dźwięki.
- To było chyba... - znowu zaczęłam rozmawiać sama ze sobą - tak, to było tydzień temu.
CZYTASZ
Przybyłem. Zobaczyłem. Umarłem.
HorrorKrótkie opowiadania mające na celu wywołać lekki niepokój, zagubienie...być może ciekawość. Przedstawiają one najdziwniejsze obrazy wijące się w mojej głowie. Sam oceń, czy są godne poświęcenia Twojego cennego czasu. Okładka stworzona przeze mnie...