7

37 5 1
                                    

Postąpiłam zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu (które wcześniej rozwaliłam łomem, a potem posklejałam klejem na gorąco). Zrobiłam to możliwie jak najszybciej, jednak najgorzej poszło mi czekanie, aż budyń się ugotuje. To dopiero była męczarnia! Nie wiedziałam, czy wytrzymam to napięcie. Na szczęście, gdy byłam już prawie w stanie krytycznym, minął czas gotowania i wlałam cały budyń do miski. Wzięłam jeszcze czekoladę i posypałam nią budyń, wiedziałam bowiem, że bez czekolady cała praca poszłaby na marne. Popatrzyłam na moje dzieło. Wyglądało iście cudownie! Wzięłam łyżkę i już, już chciałam dotknąć jedwabistej powierzchni budynia, gdy nagle usłyszałam głos:
- ¡Hey! ¿Quién eres y por què crees que puedes comerme?
Odskoczyłam przerażona. Kto to mógł być?! Rozglądałam się nerwowo po mieszkaniu. Nic jednak nie zauważyłam. Sprawdziłam każdy kąt, nadal jednak nikogo! Pomyślałam, że może mi się przesłyszało. Jednak głos słyszam bardzo wyraźnie. Ktoś mówił do mnie po hiszpańsku "hej! Kim jesteś i dlaczego uważasz, że możesz mnie zjeść?". A aktualnie chciałam zjeść...
- ¿Puedes hablar? - spytałam wprost do miski z budyniem. Znaczyło to tyle co "Umiesz mówić?".
- Por supuesto! Soy un pudin! - " Oczywiście! Przecież jestem budyniem".
- ¿Puedes hablar polaco? - "Umiesz mówić po polsku".
- Tak, umiem.
Byłam zaskoczona, że budyń umie mówić. I że umie po polsku.
- Wiesz... Chyba powinieneś oświecić mnie trochę w temacie ogólnej egzystencji budyniów cytrynowych z czekoladą...

Jesteś moim budyniem cytrynowym z czekoladą❤❤❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz