6

34 2 1
                                    

Szybko wbiegłam po schodach na pierwsze piętro bloku. Chciałam otworzyć moje drzwi z klucza, lecz przypadkowo zgubiłam torebkę gdzieś po drodze. To jednak nie stanowiło dla mnie przeszkody w wyważeniu drzwi metalowym łomem, który zawsze nosiłam w kieszeni kurtki. Niestety, przy tej czynności rozwalił się też kawałek framugi i ściany. Nie zwracałam jednak na to uwagi. Nie zdejmując butów ani kurtki poleciałam do kuchni z budyniem w jednej ręce i z łomem w drugiej. Próbowałam otworzyć opakowanie bez nożyczek, lecz bezskutecznie. Z powodu braku odpowiednich narzędzi w ruch musiał ponownie pójść łom. Efekt tego działania był taki, że cała kuchnia zasypana była budyniem w proszku i papierkami. Musicie bowiem wiedzieć, że kupiłam opakowanie XXL, ale potem przekonałam się, że tylko jego zewnętrzna część, a nie to co w środku, było XXL. Tak więc rzuciłam się na podłogę i zaczęłam zbierać budyń. Ziarenko po ziarenku wsypywałam go do szklanki. Zajęło mi to kilka godzin, ponieważ dbałam o to, aby każda najmniejsza cząstka znalazła się tam, gdzie powinna. Kiedy już uporałam się z moim zadaniem, przyszła kolej na to,na co tak długo czekałam.
***
Sorry, że tak długo nie pisałam. Teraz postaram się to nadrobić.

Jesteś moim budyniem cytrynowym z czekoladą❤❤❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz