1 5 G R U D N I A 1 8 6 2
I
Po stosunkowo cichym sierocińcu rozległ się głośny wrzask i fałsz pianina, spowodowany opadającą z irytacji głową Alice. Wściekła trzynastolatka mruknęła coś w złości i się wyprostowała. Tego jednego utworu uczyła się od miesiąca. Z początku go umiała. Był prosty, więc nauka szła jej znakomicie. Dopóki nie pokłóciła się z Jayadeepem.
Jayadeep chciał się dowiedzieć, o co chodzi z jej zniknięciami. Nie chciała mu mówić. To nie był jeszcze czas. Nie chciała mu mówić, dopóki nie będzie pewna, że faktycznie dostanie się do Bractwa, że zda test, bo chciała, by był z niej dumny i nie chciała, by się zawiódł, gdyby jej się z jakiegoś powodu nie udało.Potem zaczęła mylić akordy. Mogła grać najróżniejsze Chopinowskie uwertury, fugi Bacha i suity Beethovena, a tak nieznośnie prostego utworu nagle nie mogła pojąć.
— Alice... — Bumby pokręcił głową.
— Przepraszam. — Zakryła twarz dłońmi. — Pokłóciłam się z Ja... Bharatem i nie mogę się na niczym skupić.
— Wiem, słychać was było na końcu sierocińca. — Westchnął przeciągle. — Wiesz, co robiłem, gdy kłóciłem się z Elizabeth? — Dziewczyna spojrzała na niego i pokręciła głową. — W odpowiednim momencie podchodziłem, przytulałem i się godziliśmy. Albo na odwrót, jeżeli to ona zawiniła.
— Jest na mnie wściekły, bo nie chcę mu o tym powiedzieć...
— Jeszcze nie powiedziałaś mu o treningach? — uniósł głos.
— Niech pan będzie ciszej, bo jeszcze usłyszy. — Westchnęła. — Nie chcę mu tego jeszcze mówić. Jest za wcześnie.
— Dziewczyno, ukrywasz to trzy lata. Nie jest to przecież nic złego, a on wściekły nie będzie. Teraz jest pewnie bardziej wściekły niż gdybyś powiedziała mu prawdę.
Alice wstała z krzesełka i odeszła. Nie miał racji. Może i nie byłby wściekły... ale co by się stało, gdyby okazało się, że nie dałaby rady podczas chrztu? Że stchórzyłaby i uciekła? Byłby wściekły, bo popełniłaby jego błąd. A była pewna, że Jayadeep nie chciałby tego.
II
Wyszedł przed Alice, by spotkać się z Maggie. Dawno u niej nie był i trochę było mu z tego powodu wstyd. Z drugiej strony, dawno go u niej nie było dlatego, że miał strasznie dużo rzeczy na głowie. Templariusze, w tym Starrick, byli coraz bliżej fragmentu Edenu, dlatego on i Ethan zaczęli szykować się na to, by odbić artefakt. Templariusze nie mogli go dostać w żadnym wypadku. Nie dlatego, że Asasyni chcieli go posiadać na własność. Tu raczej chodziło o to, by nie dostały się w ręce Starricka. Może i wydawał się tylko nic nieznaczącym przedsiębiorcą i właścicielem fabryk, ale tak naprawdę władza doprowadzała go powoli do szaleństwa. I ta kłótnia z Alice... Zasadniczo nie był zły. No, może odrobinę. Ale było to jasne, kiedy trzynastolatka ukrywała przed nim jakąś rzecz, która spędzała mu przez ostatnie lata sen z powiek.— Bharat — tym słowem Maggie przerwała jego zamyślenie. — Skończyłam mówić jakieś dziesięć minut temu. Co tobie?
— Pokłóciłem się z Alice o pierdołę... A przynajmniej mam taką nadzieję. — Przetarł dłońmi oczy.
— Oho, co się takiego stało? To coś poważnego?
— Od trzech lat coś przede mną ukrywa. Kiedy pytam, co się z nią dzieje, mówi, że to jeszcze nie ten czas, by mi mówiła... No i nie gadamy ze sobą od tygodnia.
— Nie ma to jak kłótnia po urodzinach, co? — Zaśmiała się. — Bharat, Alice jest nastolatką, a nastolatki mają swoje tajemnice.
— Ona coś przede mną ukrywa, od kiedy skończyły się wakacje trzy lata temu.
![](https://img.wattpad.com/cover/145185495-288-k457641.jpg)
CZYTASZ
Szklane serce
Fanfiction„Nie kochasz mnie, bo nie jestem nią, prawda?" Byli bardzo młodzi, kiedy się poznali. Ona miała pięć lat, a on - jedenaście. Lubili się. W przerwach od treningu bawili się razem, opowiadali sobie historie. Potem ich kontakt się urwał, ona wróciła...