Pracę zakończyliśmy późnym wieczorem. Udało nam się jeszcze sprzedać kilka książek, ale ruch był wyjątkowo mały. Nie dziwie się, przecież nie ma sensu wychodzić na miasto dla paru spożywczaków oraz księgarni, gdyż reszta sklepów była zamknięta. Nie byłem pewny, która była godzina, kiedy skończyliśmy swoją pracę. Przez okna przedzierały się światła oświetlające ciemną i pustą ulicę. Dodawały one dość mrocznego klimatu temu zwykle zatłoczonemu ludźmi w różnym wieku miejscu. Siedziałem przy kasie z głową opartą o ladę i czekałem na ojca, który przeglądał jakieś dokumenty w szufladzie. Kątem oka obserwowałem co robi.
Mężczyzna wyraźnie czegoś szukał, a na jego twarzy było widać skupienie. W pewnym momencie, spod sterty papierów wyjął wielką książkę z brązową okładką, złotymi zdobieniami i pożółkłymi kartkami. Ostrożnie ją otworzył i zaczął wertować strony. Oglądał je z uśmiechem i zaciekawienien, a po jego policzku spłynęła łza, którą od razu wytarł w rękaw skórzanej kurtki.
- Co to jest? - spytałem się ojca.
Ciekawiło mnie, co takiego jest w tej książce, że wywołuje to u niego takie emocje. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, przysunął swoje krzesło obok mnie i położył na ladzie tajemniczą księgę.
- Chciałbym coś dać twojej matce w ramach przeprosin za dzisiejszą kłótnię - rozpoczął ojciec. - Kwiaty są zbyt standardowe, z resztą i tak kwiaciarnie są dziś zamknięte. Pomyślałem, że dam jej album rodzinny, który niedawno tutaj znalazłem. Zastanawia mnie, co on tu robił i czemu go wcześniej nie odkryłem. - uśmiechnął się smutno i otworzył książkę na pierwszej stronie.
Było na niej czarno-białe zdjęcie przedstawiające dwóch młodych, dorosłych ludzi. Na ich twarzach widniał szeroki, szczery i pełen miłości uśmiech. Oboje byli ubrani bardzo elegancko. Mężczyzna miał na sobie koszulę z krawatem, luźne spodnie i sznurowane buty. Kobieta zaś długą suknie, a włosy związane były w warkocz. Na rękach trzymali oni owoc swojej miłości - dziecko owinięte w białą chustę.
Ojciec na widok tego zdjęcia rozpogodził się. Wziął swoją dłoń, a następnie położył ją na fotografii.
- Pamiętam jakby to było wczoraj. Kiedy się urodziłeś byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Gdy trochę podrosłeś poszliśmy do fotografa zrobić to zdjęcie rodzinne. - wspominał ojciec.
Czyli ci dorośli ludzie są moimi rodzicami, a to dziecko, to ja? Zdjęcie pierwszy raz widziałem na oczy. Nie pamiętam by ktoś mi je kiedykolwiek pokazywał. Ogólnie ten cały album był jedną wielką kopalnią fotografii, o których nigdy nie miałem pojęcia. Przeglądając go razem z ojcem zauważyłem, że on i mama bardzo się zmienili na przestrzeni ostatnich lat. Zdjęcia w większości przedstawiały jakieś imprezy rodzinne, urodziny, wesela, jubileusze. Co ciekawe, ojciec do każdego z nich coś opowiedział. Mimo, że mężczyzna ma już wiele lat na karku to pamięta, między innymi twarze swoich dawnych znajomych, których nawet nie znałem. Przeglądaliśmy album, aż dojechaliśmy do ostatniej fotografii. Znajdowałem się na niej dziesięcioletni ja stojący przed moją byłą podstawówką w stroju rycerza. W ręku trzymałem drewniany miecz oraz tarczę z napisem: Odważny i sprawiedliwy, które wystrugał dla mnie wujek Luke specjalnie do tego przebrania. Na piersi dumnie wisiał medal za najlepszy strój karnawałowy. Pamiętam, że bardzo się z niego cieszyłem i chwaliłem się każdemu, kto przyszedł w odwiedziny do moich rodziców. Za to byłem od gości nagradzany oklaskami i gratulacjami, co mi się podobało.
W albumie zostało jeszcze wiele wolnych stron, na które można by było powklejać nowe fotografie. Zastanawiało mnie, czemu jest tu tyle pustego miejsca.
- Dlaczego album kończy się na tym moim zdjęciu z balu karnawałowego? - postanowiłem rozwiać swoje wątpliwości pytając się o to ojca.
- Nie wiem, pewnie później zapominaliśmy go uzupełniać.
Mężczyzna spojrzał na rękę, na swój zegarek. Dochodziła dziewiąta. Przeglądanie zdjęć zajęło nam zbyt dużo czasu. Powinniśmy być już dawno w domu. Tata poszukał kolorową torebkę, do której włożył album, aby następnie go podarować mamie. Później włączył monitoring i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Jedziesz ze mną? - odwrócił się w moją stronę.
- Nie, jestem motocyklem.
- Dobra, tylko zamknij księgarnię, widzimy się w domu. - odpowiedział i rzucił klucze, które wylądowały w mojej dłoni, a następnie wyszedł kierując się do nieopodal zaparkowanego samochodu.
- Za szybko się nie zobaczymy. - powiedziałem pod nosem. Otóż, miałem już plany na tą noc. Musiałem tylko poczekać, aż tata odjedzie, aby nie zostać przez niego przyłapany.
Gdy tylko usłyszałem warkot silnika jego samochodu, od razu wyszedłem z księgarni zamykając za sobą drzwi. Pobiegłem w stronę motocykla, włączyłem go i ruszyłem.***
Przyznam szczerze, że dziwnie się czułem jadąc samotnie przez śpiące miasto. Na ulicy można było zauważyć tylko porozrzucane dookoła puste opakowania po fajerwerkach, butelki i pudełka po zapałkach. Widać, że wczorajszego Sylwestra obchodzono bardzo hucznie.
Cel mojej podróży nie znajdował się daleko od księgarni taty. Przejechałem tylko przez klika ulic, a następnie skręciłem w ciemny i cichy zaułek, w którym znajdowały się duże metalowe drzwi. Zaparkowałem przed nimi motocykl, a następnie wszedłem do środka. Miejsce to jest siedzibą Najwyższego Porządku, które zostało przerobione z opuszczonej niegdyś dyskoteki. Tutaj, spotykają się wszyscy członkowie gangu na specjalnych zebraniach. Ja natomiast, kilka dni wcześniej umówiłem się w tym miejscu z pewną osobą. Rozejrzałem się wokół siebie próbując ją gdzieś dostrzec.
W końcu, znalazłem.
Zakapturzona postać siedziała przy jednym ze stolików i spoglądała na mnie spod ciemnych okularów. Podszedłem do niej bliżej, a ta wskazała na krzesło dając mi do zrozumienia, że mam usiąść.
- Dobry wieczór, Kylo Renie. Czekałem na ciebie. - rozpoczęła rozmowę postać, a później zdjęła kaptur oraz okulary tym samym odsłaniając dobrze mi znajomą twarz.——————————————————————
Hej!
Przepraszam, że nie było w poprzednim tygodniu rozdziału, ale byłam na wyjeździe majówkowym i nie było czasu na napisanie go. :c
A teraz pytanie za sto punktów i kredki.
Jak myślicie, kim jest zakapturzona postać? :D
Zapraszam do komentowania!Myślę, że rozdział wam się spodobał. :D
_anakinova_
CZYTASZ
Just F**k it||Reylo
FanficBen Solo - mogłoby się wydawać, że to zwyczajny osiemnastolatek. Chodził do szkoły, należał do drużyny koszykarskiej i miał kochającą rodzinę. Niestety, pozory bywają mylne. Chłopak sprawiał sporo problemów wychowawczych. Był ślepo zapatrzony w swoj...