Patrzyłeś na świat
A ja na Ciebie, bo dla
Mnie Ty nim byłeś🌹
Miasto ponownie pokrył biały puch, kiedy stanąłeś w drzwiach mojego mieszkania i zaproponowałeś wspólny wyjazd. Odszukałam strój narciarski, którego nie miałam okazji używać od wielu lat. Jego biały kolor raził w oczy.
– Niewiele będzie brakować, żebym cię stracił z oczu na stoku – mówiłeś, śmiejąc się pod nosem.
Kręciłam z politowaniem głową i cieszyłam się każdą chwilą, którą spędzałam w Twoim towarzystwie i ciepłym samochodzie. Wizja szusowania na stoku delikatnie mnie przerażała i sprawiała, że czułam ucisk w dołku. Nie chciałam Ci się do tego przyznać, ale nie byłam wybitną narciarką. Zaparkowałeś swój biały samochód marki, której nie rozpoznałam, pod kompleksem.
– Będzie ciekawie – powiedziałeś i pocałowałeś mnie w czubek głowy.
Pokiwałam głową bez dużego entuzjazmu i pomogłam Ci wyciągnąć narty z bagażnika. Lubiłam spędzać czas w Twoim towarzystwie. Ale lubiłam też niebieskie niezapominajki, żółte Conversy i czerwoną szminkę na ustach. Czy Ty też lubiłeś czas spędzony ze mną? Nigdy tego nie przyznałeś. Może czekałeś na odpowiedni moment, a może było Ci to obojętne?
Wspólnie usiedliśmy w wyciągu, a wiatr targał nami na wszystkie strony.
– Spokojnie, nic nam się nie stanie – zapewniłeś mnie, a ja przysunęłam się bliżej Ciebie.
Na szczycie stoku było zjawiskowo. Ubity śnieg sprawiał wrażenie białego obrusu, który został przygotowany na przyjęcie gości. Góry wyglądały jak oparcia stalowych krzeseł, na których już niedługo zasiądą przybysze, a narciarze to mrówki zajmujące się przygotowaniem posiłków.
– Wydaje się, że widzisz cały świat, prawda? – zapytałeś.
Nie słuchałam Cię wtedy. Wpatrywałam się urzeczona w Twój profil. W sposób, w jaki wyginasz usta podczas uśmiechu. W piegi na Twoich policzkach, które wyglądały, jak rozsypany cynamon. Starałam się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół, by później przypominać sobie Ciebie, gdy nie jesteś obok. Jeśli chcesz wiedzieć, udało mi się. Teraz, kiedy zamknę oczy, pod moimi powiekami widzę szkic najmniejszego detalu. Nie potrafię się powstrzymać i pozwalam, aby moje serce rysowało Cię ciepłymi kolorami. Ale po chwili odzywa się rozum i rozmazuje Cię zimnymi barwami. Stajesz się wielką bezkształtną plamą i powoli zanikasz.
– Nic się nie bój – powiedziałeś i wskazałeś na moje narty.
Założyłam gogle na oczy i odepchnęłam się. Nie musiałam się za Tobą oglądać, bo już po chwili zrównałeś się ze mną i zjeżdżaliśmy we dwójkę. Zza gogli nie mogłam zobaczyć Twoich oczu. Widziałam tylko uśmiech na ustach. Czy jazda na nartach sprawiała, że Twoje oczy również się uśmiechały, czy była kolejną błahostką, z której nauczyłeś się czerpać odrobinę przyjemności?
Białe barierki informowały o końcu trasy. Zaprosiłeś mnie na gorący kubek herbaty. Zgodziłam się z ochotą, bo nie wyobrażałam sobie dalej marznąć na zimnie. Malutki domek o wdzięcznej nazwie Schronisko został wykonany z drewna i miał niesamowity klimat. Taki, jaki widzi się na filmach, w których bohaterowie zostają uwięzieni w małym hotelu przez burzę śnieżną i muszą spędzić wspólnie całą noc, zanim wyjadą do domu. Właściciel tajemniczo znika, zaraz po przyniesieniu alkoholu, który rozwiązuje języki bohaterom. Uświadamiają sobie, że tak właściwie to są w sobie zakochani. Film kończy się happy endem, a postaci żyją długo i szczęśliwie. W tamtym momencie wierzyliśmy, że ta historia jest o nas. Herbata w białych kubkach rozgrzała nas, a ja słuchałam Cię z przyjemnością, rozprawiającego o marzeniach i planach. Najbardziej lubiłam Cię w takim wydaniu – szczęśliwego, beztroskiego i pewnego, że uda nam się pokonać przeciwności losu.
Ile bym teraz dała, aby nigdy nie opuścić Schroniska.
🌹
Co sądzicie?
Muzyka: LÉON - Tired of Talking
CZYTASZ
Haiku [Robert Johansson] ✔️
FanfictionDałam Ci kredyt Zaufania, ale Ty Nie spłacałeś rat Opowieść o chwilach, które pojawiają się pod zamkniętymi powiekami. O tym, że nie zawsze warto walczyć, a jeśli już trzeba, to do pewnego momentu. O tym, że miłość ma wiele barw, a różowe okulary r...