Oddałam Słońce
Wszystko, co wyjątkowe
I jasne miejsca🌹
Zaproponowałeś, abym się do Ciebie wprowadziła, następnego ranka.
Słońce dopiero majaczyło na horyzoncie, ptaki zaczynały swój koncert, a w powietrzu unosił się jeszcze zapach nocy. Nocy samotnych, nocy szczęśliwych i nocy pustych. Oparłam głowę na dłoni i wpatrywałam się w Twoje oczy. Światło za wszelką cenę próbowało przebić się przez pomarańczowe rolety, więc Twoje tęczówki mieniły się złotem, jak dwa samotne bursztyny.
– Zgodzisz się?
– Tak – odpowiedziałam, zadziwiając samą siebie.
Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy do mojego mieszkania. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do trzech pomarańczowych pudełek. Pomogłeś mi wnieść je do Twojego mieszkania i pojechałeś na trening. Wzięłam głęboki wdech zanim zaczęłam je rozpakowywać. Czułam się, jak intruz w Twoim mieszkaniu. Powiedziałeś, że mogę zająć wszystkie półki i szafki, których potrzebuję. Mimo to ograniczałam się najbardziej, jak mogłam.
Wróciłeś akurat na kolację, niosąc ze sobą pomarańczową butelkę wina.
– Rozłożyłaś wszystko? – dopytywałeś się w trakcie posiłku.
– Tak, mam nadzieję, że nie będą ci przeszkadzały moje szpargały...
– Daj spokój. – Ująłeś moją dłoń. – Przecież teraz to nasze mieszkanie. Musimy dorobić ci drugi komplet kluczy – przypomniałeś sobie.
Uśmiechnęłam się nerwowo, nie wiedząc, co zrobić.
– A to co? – zapytałeś i wstałeś od stołu.
Podszedłeś do pomarańczowego, pluszowego słoneczka. Dostałam je od mamy na siódme urodziny i od tamtego czasu zawsze przy mnie było. Widziało moje pierwsze rozterki miłosne, nieudane pocałunki i złamane serca. Pamięta kłótnię z mamą o długość sukienki na szkolną dyskotekę, sprzeczkę z tatą o godzinę powrotu od koleżanki i potyczki z moim bratem o zabawki. Było przy mnie, kiedy uczyłam się wzorów na fizykę, pocztu królów Norwegii i nazw zwyczajowych soli.
– Słoneczko – odpowiedziałam.
Popatrzyłeś na nie z krzywym uśmiechem i parsknąłeś.
– A nie jesteś na to za duża?
Wzruszyłam ramionami.
– Z pewnych rzeczy się nie wyrasta.
Nie wyrasta się z oglądania bajek Disneya, śpiewania pod prysznicem, podwójnych porcji lodów czekoladowych, czy fascynacji błyskawicami, które rozświetlają niebo i sprawiają, że świat na chwilę wycisza się.
– Tak, ale spójrz na ten wystrój. – Wskazałeś na pomieszczenie.
Na szarych ścianach nie wisiały żadne obrazy czy zdjęcia. Czarna podłoga kontrastowała z białymi jak śnieg meblami. Oprócz zielonej kanapy, wszystko ograniczało się do czerni, bieli i szarości. W rogu stał regał z białymi książkami, których i tak nie przeczytałeś, a na środku stolik ze sportowym czasopismem sprzed dwóch miesięcy. Obok drzwi na balkon ustawiłeś gramofon razem z kolekcją płyt winylowych. Twoje mieszkanie nie różniło się od innych norweskich domów, tak samo zimnych i bezuczuciowych jak ich właściciele.
– Myślałam, że dam temu pokojowi trochę życia. – Wzruszyłam ramionami.
– To mieszkanie nie potrzebuje kolorowych ozdób. – Powoli ruszyłeś w moim kierunku ze słońcem w dłoni. - Wystarczy, że my tu jesteśmy, prawda?
Podszedłeś mnie w najgłupszy sposób, jaki istniał. Pokonałeś mnie, wykorzystują moją własną broń. Popatrzyłeś się na mnie i wrzuciłeś pomarańczowe słońce do jednego z kartonów.
– Wyniosę je później do piwnicy – powiedziałeś. – Wina?
Pokręciłam głową, ostatni raz rzucając okiem na pomarańczowe pudełko. Pudełko ze starymi przyjaciółmi. Podszedłeś do gramofonu i odszukałeś jedną z płyt.
– Mogę prosić panią do tańca? – Ukłoniłeś się nisko.
Dygnęłam lekko i razem kołysaliśmy się w rytm muzyki. Przytuliłam się do Ciebie całym ciałem, chłonąc tę chwilę. Zamknęłam oczy, poddając się muzyce.
Ile bym teraz dała, aby ta piosenka trwała wiecznie.
🌹
Muzyka: Sigrid - Strangers
CZYTASZ
Haiku [Robert Johansson] ✔️
FanficDałam Ci kredyt Zaufania, ale Ty Nie spłacałeś rat Opowieść o chwilach, które pojawiają się pod zamkniętymi powiekami. O tym, że nie zawsze warto walczyć, a jeśli już trzeba, to do pewnego momentu. O tym, że miłość ma wiele barw, a różowe okulary r...