Od poznania Cię
Moje życie stało się
Do wytrzymania🌹
Potrzebowałeś dwóch dni, żeby mnie znaleźć.
Dwóch dni, podczas których zdążyłam o Tobie zapomnieć. A przynajmniej wmówiłam sobie, że o Tobie zapomniałam. Ale czy można naprawdę o kimś zapomnieć, bez przerwy wypierając wspomnienia z nim związane z podświadomości?
Gotowałam makaron, kiedy pojawiłeś się z żółtymi żonkilami w moich drzwiach. W środku skakałam ze szczęścia, ale z wierzchu przybrałam maskę obojętności.
Uwielbiałam dostawać kwiaty. Wiele kobiet uważało to za totalny kicz, ale co miały powiedzieć te, które otrzymywały je wyłącznie od kochających ojców? Byłam nimi tak urzeczona, że nie zwróciłam albo nie chciałam zwrócić uwagi na ich znaczenie. W społeczeństwie utrwaliły się jako symbol zazdrości i braku miłości. Ale kto, oprócz kilku kwiaciarek i mnie, mógł się na tym znać?
Słońce wpadało do kuchni przez opuszczone żaluzje, rzucając jasną poświatę. W powietrzu unosił się cudowny zapach nadchodzącej wiosny, więc bez większego zastanowienie zgodziłam się na wspólny spacer.
Nie byłeś zbyt rozmowny. Parę razy odpowiedziałeś na moje pytania, choć sam żadnych nie zadałeś. Wydawałeś się nieobecny. Przystanąłeś na chwilę i spojrzałeś w kierunku żółtego słońca i przemykających po błękitnym niebie chmur.
– Patrzenie na chmury pod słońce jest bolesne, ale jak większość rzeczy, które przynoszą ból, pomaga.*
Wtedy nie zrozumiałam, co miałeś na myśli. Stanęłam obok Ciebie i pozwoliłam światłu drażnić moje oczy. Oczy, które teraz stały się czerwone od wypłakanych łez. Może gdybym poświęciła więcej czasu na słuchanie Cię, to wszystko by się nie wydarzyło?
Bez słowa odwróciłeś się i ruszyłeś przed siebie. Wpatrywałam się w Twoje plecy, a kiedy prawie zniknąłeś mi z pola widzenia, odwróciłeś się i ze zdziwieniem na mnie popatrzyłeś. Moje nogi były ciężkie, jakby wykonane z ołowiu, a żółte Conversy przyrosły do podłoża. Chciały mnie ostrzec, ale ja ich nie posłuchałam. Znalazłam w sobie tę siłę i przyspieszyłam kroku. Kiedy znalazłam się u Twojego boku, o nic nie zapytałeś.
U - rodziny okazała się przytulną kawiarnią z duszą i żółtymi ścianami. Zamówiliśmy po kubku herbaty z cytryną. Położyłam dłoń na stoliku, a Ty bez słowa nakryłeś ją swoją. W powietrzu zawisło nieme pytanie, ale Ty po chwili zacząłeś opowiadać mi o sobie; o swojej pasji, pracy i przyjaciołach.
Słuchałam Cię, sącząc gorący napój z żółtego kubka. Nie przestawałeś mnie zaskakiwać opowieściami o najmroczniejszych sekretach norweskiego sportu.
– A ty? – zapytałeś.
Nie lubiłam opowiadać o sobie. Dla wielu była to trudna i niewygodna historia. Historia o niespełnionych marzeniach i porzuconych nadziejach. O skomplikowanych kontaktach z rodzicami i braku zrozumienia wśród tych, którym najbardziej ufałam. W trakcie swojego życia usłyszałam już wiele. Fałszywi przyjaciele pocieszali mnie wydumanymi zapewnieniami. Ty jednak popatrzyłeś na mnie i powiedziałeś:
– Ktoś musi cierpieć, żeby ktoś inny mógł być szczęśliwy.
Między nami nastała krępująca cisza. Skubałam skórkę przy paznokciu, chcą jak najszybciej opuścić to miejsce, Ciebie i herbatę. Zaszyć się w swoim pokoju i płakać, aż rozboli mnie głowa od nadmiaru wylanych łez.
Wyciągnąłeś z kieszeni portfel i zanim zdążyłam zaprotestować, zapłaciłeś rachunek i pociągnąłeś mnie za rękę do wyjścia. Słońce zmieniło kolor nieba z błękitnego na żółtopomarańczowy. Odprowadziłeś mnie pod same drzwi. Zanim odszedłeś, pocałowałeś mnie w usta i wcisnąłeś do kieszeni karteczkę z Twoim numerem telefonu.
Ile bym teraz dała, aby kieszeń okazała się dziurawa.
🌹
* Matthew Quick 'Poradnik pozytywnego myślenia'
Muzyka: BANNERS - Someone To You
CZYTASZ
Haiku [Robert Johansson] ✔️
FanfictionDałam Ci kredyt Zaufania, ale Ty Nie spłacałeś rat Opowieść o chwilach, które pojawiają się pod zamkniętymi powiekami. O tym, że nie zawsze warto walczyć, a jeśli już trzeba, to do pewnego momentu. O tym, że miłość ma wiele barw, a różowe okulary r...