#13

91 3 2
                                    

Policja przepytała podejżanych ale oni uparcie twierdzili, że nic nie zrobili mu więc niestety musieli odpuścić bo nie mają żadnych śladów, skoro to było w szkole więc nie wiadomo kto mógł by to zrobić. Niestety mija dni, tygodnie a ja miałam dość tego bezcznnego czekania, nie tyle co mija już miesiąc a on nadal nie odzyskał przytomności. Mimo iż przychodziłam do niego codziennie po szkole to jednak nic się nie zmieniło, nadal leżał sam, nieprzytomny, przypięty do tych wszystkich kabelków co mówią, że żyje, że ma normalne tętno ale niestety się nie obudził, nie mogę normalnie z nim porozmawiać, przytulić, powiedzieć mu o niespodziance, pocałować go ale niestety nie mogę, nawet jeśli powiem ale to nie jest to samo co normalna rozmowa z nim. Zawsze jak przychodzę do niego to mówie mu o rodzinie mojej i jego o szkole z nadzieją, że może to słyszy ale jakie jest podobieństwo, że na pewno tak jest? Nikłe.. Ale jednak jest jakiś procent mojego serca, który wierzy w tą bajkę. Ale jak mam uwierzyć skoro nie mogę z nim normalnie porozmawiać. Siedzę tu i nic, a ni mnie nie uściśnie, ani przytuli, nic siedzi, taki bezradny. A ja nawet nie wiem gdzie teraz jest czy wróci czy już niestety nie wróci.... Ale musi wrócić, musi bo bez niego moje życie nie ma sensu i tak z zamyśleń wyrwała mnie pielęgniarka, która powiedziała, że koniec odwiedzania, więc wyszłam ale zanim to zrobiłam to pocałowałam go w czoło i dopiero poszłam do domu. Dopiero teraz zobaczyłam, że jest już ciemno, praktycznie wieczór w lecie, więc postanowiłam się nie śpieszyć i wrócić spokojnie do domu, błądząc w swoich myślach. Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do domu....

Historia pewnego emo[zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz