John podniósł głowę z poduszki. Wszyscy spali, a on nie miał pojęcia, która jest godzina. Czuł się już całkowicie dobrze, ale będzie mu głupio do końca świata. Nienawidził tej szkoły i tego, jaki stres i presję na nim wywierała. Czuł się krnąbrny i niezdolny do niczego.
Spojrzał na ekran telefonu i odczytał wiadomość od Angelici. "Hej, gdzie zniknąłeś po egzaminach? Chciałam pogadać" I już prawie odpisał, ale w ostatnim momencie odczytał godzinę. Chyba by go poćwiartowała za pisanie do niej o piątej.
Wyszło, że nie mógł już zasnąć. Chciał zapukać do Alexa, ale był przekonany, że śpi albo oblewa z kumplami sukces w pobliskim barze. Mniejsza. Po tym, jak odstawił tęczowy popis na posadzkę, utwierdził się w tym, że ten koleś zasługuje na taki wianuszek kumpli, jakim się otaczał.
Po tym samym zdarzeniu stwierdził również, że będzie próbował się do niego zbliżyć.***
John koło siódmej znudzony brakiem towarzystwa ze strony chrapiących współlokatorów wyszedł na spacer.
Spacerował po parku i w pewnym momencie usłyszał znajomy głos. Cofnął się o kilka kroków.
-Eliza, proszę. Daj mi jeszcze jedną szansę. Ostatnią, obiecuję!
-Alexander, rozmawialiśmy o tym i to była nasza w s p ó l n a decyzja. To się po prostu nie trzymało.
-Ale jeśli spróbujemy od nowa? Zmienię się!
-Jedyne co musisz zmienić to twój stan trzeźwości. Jesteś pijany. Sam przyznawałeś, że to decyzja, której oboje potrzebowaliśmy tak?
-Tak, ale to nie to samo!
-Przejdzie ci jeszcze.
Uśmiechnęła się gorzko. Delikatnie odeochnęła jego ramię i odeszła. John widział łzy na jej policzkach. Chciał tam pobiec i coś zrobić, ale to nie byłoby na miejscu. Schował się jeszcze bardziej za drzewem, aby żadne z nich go nie zobaczyło. Eliza odeszła a Alex wciąż stał w tym samym miejscu. W pewnym momencie głośno zaklął i z całej siły kopnął jakiś biedny kamień.Alex na bezsilność i frustrację reagował wściekłością. Eliza smutkiem. John co do siebie nie był nawet pewien. Jedyne czego był pewien to tego, że chce z nim porozmawiać. Z Elizą z resztą też. Może dlatego Angie chciała z nim porozmawiać? Dlatego, że ta dwójka coś plącze?
Czekał za tym drzewem jeszcze z 10 minut, żeby nie wyskakiwać jak filip z konopi. Alex siedział na ławce z rękoma założonymi za głowę.
-Alex?- zapytał niby zdziwiony spotkaniem.
-O. Hej Laurens.- odpowiedział trochę zmulony, przecierając twarz. Pachniał zwietrzałym alkoholem. Na jego policzkach było widać ślady zaschniętych łez. Płakał?
-Coś... coś się stało?
Przysiadł się ostrożnie.
-John, co o mnie myślisz? - nagle zapytał, podnosząc na niego wzrok.
-Co?
Piegus był zaskoczony pytaniem.
-W jakim sensie?
-Po prostu. Myślisz, że jakim jestem człowiekiem?
-Jesteś w porządku.- wzruszył ramionami.- Tak myślę.
Odpowiedział szczerze.
Hamilton krzywo się uśmiechnął, spuszczając wzrok. John znał go zbyt krótko i za bardzo wierzył w ludzi. Był w tym kochany, ale i naiwny.
-Lubię cię Johnny.
-Dzięki, ale ma to coś do rzeczy?
John rozsądnie starał się dzielić wszystko co mówi przez trzy. Było widać, że alkohol nadal się go trzymał.
-Tak. Nie chcę cię męczyć swoimi problemami.
Alexander roześmiał się głupio.
-Weź przestań! Nie męczysz, nawet nie wiesz ilu zażaleń codziennie słucham.
-Powiedz, co jest...
Jack lekko się nad nim pochylił tak, że Alex mocno czuł wbity w niego zaniepokojony wzrok.
-Rozstałem się z dziewczyną. To była moja wina, a ona tylko mówi, że wyszło po równo. Ale chcę wrócić. A wiem, że ją skrzywdzę. Jestem pieprzonym egoistą.
- Ta decyzja będzie dla niej dobra. Ale tęsknię, bo było mi z nią dobrze. mi. nie jej.
Pod koniec tej wypowiedzi Hamilton praktycznie krzyczał. Był zły na siebie i cały boży świat.
A John widząc co się wcześniej działo, nie był zaskoczony odpowiedzią.
Alex próbował pokrętnie wyminąć temat. Było mu głupio, że mówi o tym typowi, którego zna dwa dni. Po kilkunastu minutach rozmowy zręcznie się wykręcił i unikając wściekłej Angelici wrócił do swojego pokoju.___________________________________________
Sorki że się opóźniło! Nie wiem co jeszcze pisać :PPPP Tym razem krótko
CZYTASZ
What'd You Miss? || HAMILTON
FanfictionW krainie prymitywnych żartów i sal wykładowych dwójka studentów zyska coś więcej niż zaliczenie roku.