CZĘŚĆ 14

480 69 36
                                    

John przekrzywił głowę jak ciekawski szczeniak.

Alex właśnie balansował na oparciu kanapy, próbując zdjąć coś z najwyższej półki w szafie.


-Jesteś pewien, że nie trzeba ci pomóc?

-Nie wpędzaj mnie w kompleksy- mruknął rozeźlony, sięgając po pudełko. Rzucił je do Johna.


Laurens w ostatnim momencie złapał pakunek, z którego wysypało się kilka bombek. John prawie upadł, próbując zachować równowagę.


-Wooo!!


Hamilton zeskoczył z sofy z szerokim uśmiechem.


***


Minęło kilka tygodni. Wszystko dziwnie się zmieniało.

John miał coraz więcej pewności, że Alex traktuje go jako kogoś... Specjalnego? A z drugiej strony Alex nigdy o niczym takim bezpośrednio nie mówił ani nie dawał bardzo wyraźnych znaków. Nie zaprzeczał ani nie potwierdzał. A Johnny bał się być bezpośrednim. Bo... Co, jeśli to tylko gra? Znając Alexa, to było bardzo możliwe.


Swoją drogą przez ten czas utwierdził się w przekonaniu, że ten człowiek jest szalony. Czasem to w nim kochał, a czasem nienawidził. Mimo tych rozterek ostatnio wszystko układało się nadzwyczaj dobrze. Nawet Angelica chyba zaczynała sobie odpuszczać.


***


-Hej wam! -Hercules zakrzyknął, zdejmując czapkę i odwieszając kurtkę na wieszak.

Na zimę zapuścił trochę swoje afro i według Alexa wyglądał szczególnie zabawnie. Nie mógł się powstrzymać od pacania go po głowie albo wkładania mu w tę szopę ołówków jak śpi. To chyba taki kink.


-Yoo!

-Nie mówcie, że już ściągacie ozdoby?!- roześmiał się głośno.

-Uparł się.- John wytłumaczył, wskazując na Hamiltona. Oczy mu się świeciły.

-NIGDY W ŻYCIU NIE MIAŁEM ŚWIĄT OKEJ??? DAJCIE MI SIĘ CIESZYĆ WY BUCE!- krzyknął z radością w głosie i prawie podskoczył.

-Okej, Okej!- wycofał się Hercules.

-Jedziecie gdzieś chłopaki?


Zapanowała trochę głupia cisza.


-Um, jadę do rodziny do Londynu. Obiecałem im- Laurens nerwowo podrapał się po karku.

-Cooo?- Alex wzniósł głos zawiedziony.

-Ja też wyjeżdżam. Do Irlandii- skrzywił się Hercules. Rozumiał, jak Ham mógł się teraz czuć.


Alexander na chwilę złapał laga.


-Czekaj. Nie pierdol, że jesteś czarnym irlandczykiem.

-Tak wyszło.- Hercules wzruszył ramionami


Chłopcy ucięli temat, ale po chwili ciszy Alex musiał jeszcze coś dodać.


-Skombinuję ci jakiś kilt. Kurwa obiecuje ci.


Roześmiał się.


***


Hamilton był zawiedziony tym, że praktycznie wszyscy wyjeżdżają, a on będzie siedzieć sam w pierwsze prawdziwe święta w swoim życiu.

Przy okazji wściekł się też trochę na Johna, że nie powiedział mu praktycznie do ostatniej chwili.


-No świetnie. A ty wyjeżdżasz Burr? -zapytał, wchodząc do siebie.

-Nie. Zostaję.- odpowiedział spokojnie.

-No to jeszcze kurna lepiej ugh!- Wściekł się i natychmiast wyszedł.


***


Było dwa dni przed świętami. Alex siedział na korytarzu i z większą lub mniejszą euforią żegnał wychodzących z budynku studentów.

W pewnym momencie podeszły do niego siostry Schuyler. Bardziej Eliza.


-O. Hej dziewczyny! Jak tam plany?

-Rodzina jest na miejscu. Jutro się zbieramy
.- Angelica odparła beznamiętnie, a siostra tylko jej przytaknęła.

-O, to chociaż wy. Wszyscy jadą...- Odpowiedział, patrząc na kolejnych ludzi wychodzących z walizkami.

-Zostajesz? -Eliza zapytała zaskoczona, ale potem przypomniała sobie, że faktycznie nie miał do kogo iść.

-Oh...

-W ogóle, Angie- możesz zostawić nas na chwilę? Zadzwonię do ciebie potem.- Eliza zwróciła się do siostry.

-Okej...-Przytaknęła niechętnie i poszła w swoim kierunku.

-Too... O czym chciałaś porozmawiać?- Alex zapytał zakłopotany.

-Może przyszedłbyś do nas? -Zaproponowała z uśmiechem i miłym błyskiem w oku.

-Wiem, pewnie myślisz, że to będzie niezręczne. -Roześmiała się trochę zawstydzona.

-Ale załatwię to tak, że będzie fajnie. Obiecuję. To jak?


Kiedy Betty się uśmiechała, w kącikach jej ciemnych oczu pojawiały się urocze zmarszczki. Hamilton teraz cholernie za nimi zatęsknił. I za całą Elizą.

-Weź, to będzie problem.

Alex machnął ręką a Eliza uniosła jedną brew.


-Pójdziesz do nas czy ci się to podoba, czy nie.


Uśmiechnęła się łobuzersko i lekko uderzyła go w ramię. Alex był prawie przekonany, że usiłowała flirtować.


-Więc chyba nie mam wyjścia- uśmiechnął się.


Rozmowa bardzo zaczęła im się kleić. Siedzieli w kuchni przy herbacie z kubków po kawie i gadali, śmiejąc się.

Pierwszy raz odkąd zerwali. Oboje nabierali coraz więcej pewności, że mimo wszystko uda im się utrzymać dobry kontakt.


***


John już od dłuższego czasu szukał Alexa.

Chciał się z nim pożegnać, ale on nie odbierał telefonu. Zaczął już myśleć, że Ham może być na niego zły, kiedy przechodząc obok kuchni, usłyszał jego głos. Ostrożnie podszedł do drzwi i zobaczył go z Elizą. Przytulali się. Betty głośno się śmiała.


John schował się za drzwiami i poczuł, jak łzy napływają mu do oczu.

Kurwa


To zabolało.


Upuścił torbę i pobiegł do pustego już pokoju, przy okazji prawie się zabijając.

Poczuł jak coś w środku mu pęka. Jakby ktoś zranił go nożem, a potem wwiercił mu go w serce. Chciał tam wejść i nawrzeszczeć na Hamiltona. Znowu zrobił sobie nadzieję.


Czuł się podle. Jak zabawka rzucona o ścianę i pozostawiona na podłodze.

Usiadł w kącie pod ścianą i ukrył twarz w rękawach bluzy, które szybko nasiąknęły łzami.

Miał ochotę krzyczeć z bezradności. Do tego ani na minutę nie opuszczała go myśl, że zaraz musi stąd wyjść, zabrać tą pieprzoną torbę i cały we łzach jechać na to pieprzone lotnisko.


W końcu się zebrał i wyszedł z pokoju. Niestety tuż obok jego torby stała tamta dwójka.

Zacisnął dłonie i zabrał swoją torbę.


-O, cześć John! Wszystko w porządku?

-Ta.- mruknął niechętnie i najszybciej jak mógł wyszedł z akademika.

-Do zobaczenia!- krzyknęła za nim Eliza.


John całą drogę myślał tylko o jednym. Idealnie.

Teraz będą mieć czas tylko dla siebie, znowu się zejdą. A on nawet nie chciał zakochiwać się w Alexandrze. Cholernie tego nie chciał. A teraz będzie musiał udawać, że nic się nie stało. Że jest jak przedtem.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

H A

Do końca zostają 2 rozdziały + prolog.

Wszystko skończy się razem z końcem wakacji, a przynajmniej takie mam założenie <3




What'd You Miss? || HAMILTONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz