Kto? Kto byłby do tego zdolny?

324 11 3
                                    

-Nawet Vigo nie jest tak podły. - powiedział Czkawka. Już od dobrych paru miesięcy zmagają się z nowszymi hordami Łowców Smoków. Każda grupa jest coraz lepiej uzbrojona i przygotowana na ich ataki i obronę. Ludzie są lepiej przeszkoleni i brutalni. Gdy pewnego dnia przeprowadzali grupę smoków na bezpieczne pastwiska, stracili pół tuzina z dwóch. Wszystkie gronkle, które przeprowadzali zginęły, a 3 śmiertniki zębacze i 2 koszmary ponocniki zostały ciężko ranne.

-Więc kto zarządza Łowcami Smoków? - Astrid  zadawała sobie to pytanie od kilku dni. Teraz wypowiedziała je na głos, ale po minach zebranych, nie trudno było się domyślić, że nie ona jedyna.                                                                                                                                                                                -Nie wiem, ale teraz jesteśmy zbyt zmęczeni. Musimy iść spać. - powiedział Śledzik i miał rację. Muszą przemyśleć tę sprawę na trzeźwo. Czkawka zły na swoją bezradność, ćwiczył jeszcze więcej i był bardziej zmęczony. Nikt jednak nie wiedział o jego treningach, więc martwili się o niego. Mimo to, bez dodatkowych pytań, wszyscy zgodnie poszli się wyspać.

Perspektywa Czkawki

Wracając do swojej chatki, myślał o tym, że Łowcy Smoków nie mogą odebrać mu przyjaciela, lecz by sam się upewnić, że nic takiego się nie stanie, musiał powiedzieć to na głos.                     -Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało Mordko. - Stwierdził. Smok delikatnie przechylił głowę i spojrzał na swojego jeźdźca. - Ty też byś nie pozwolił. - przez chwilę Czkawka zastanawiał się co by było bez Szczerbatka, gdyby zniknął. Nie, ta wizja była zbyt, zbyt szara. Mimo to, obawiał się jej.  - Nigdy byś mnie nie zostawił. - I choć powiedział to na głos, nadal miał wątpliwości.

Perspektywa Astrid                                                                                                                                                        Astrid, jak co dzień, karmiła Wichurę przed snem.                                                                               Grzeczna dziewczyna. - mruknęła pod nosem, rzucając swojej pupilce kawałek kurczaka. - Musimy wygrać z Łowcami. - Westchnęła - to będzie bitwa o wszystko albo nic.

Perspektywa Czkawki

Czkawka! Już późno! Wstawaj. - Usłyszałem krzyk Astrid, która mnie obudziła tak, jakby świat się walił. W nocy znów wstałem i obleciałem granicę wykonując manewry, by się ich lepiej nauczyć.

Wstałem i poszedłem do jadalni, a już po chwili u mego boku biegł  Szczerbatek. Nadal w głowie krążyła mi myśl, "Kto był zdolny do wywołania takiej katastrofy w środowisku smoków?" Może Vigo jest w stanie zrobić wszystko w sprawie dobrych interesów, ale w takim razie chyba nie pozabijałby swojego towaru. Jest szaleńcem, ale nadal nie jest psychiczny (To nie ma sensu, jest szaleńcem, ale nie jest szalony).

Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że wszyscy od jakiegoś czasu kręcą się w naszym pokoju do narad, a moje śniadanie zostaje pochłaniane przez smoka. Z resztą nie byłem głodny, dołączyłem do pozostałych i przez chwilę nic nie mówiąc przysłuchiwałem się, o czym teraz rozmawiają.

Perspektywa Astrid

Czkawka w końcu się pojawił, to dobrze. Był jakiś nie obecny, a spał najdłużej z nas. No cóż, zapytam go później, czas zacząć narady:                                                                                                                                                                                                  -Wczoraj rozmawialiśmy tylko chwilę, a potrzebujemy czasu by rozwikłać tą zagadkę, bo kiedy los sam ujawni nam kto zarządza Łowcami, może być już za późno. Jednak jeszcze bardziej potrzebne są poszlaki, dowody i takie tam. Co za różnica, czy będziemy mieli dzień, miesiąc czy nawet rok, jeśli na nic nie natrafimy. Musimy rozpatrzeć każdą sekundą, każdy moment bitwy i każde posunięcie przeciwnika, by dowiedzieć się kto w sumie nim jest. - zakończyłam czekając na odpowiedzi, ale najbardziej zaniepokoiła mnie mina Czkawki. Cały czas wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, jakby coś co powiedziałam, powiedziałam źle.                                                                       Nie do końca... - powiedział - Nie mogę się z tobą zgodzić. Czas jest bardzo ważny, jeżeli będziemy go mieli trochę. Około tygodnia starczy. No chyba, że sami chcemy się szybciej wtrącić. To czas przynosi dowody i poszlaki. Jeżeli będziemy mieli rok czasu, to znaczy, że albo przez ten czas Łowcy nic nie będą robić, co jest niemożliwe. Lub przez cały rok nie będziemy reagować na ich najazdy na smoki, co jest równie nie możliwe.                                                                   No tak, Czkawka ma rację. - powiedziałam i przybiłam sobie mentalne face palma - Więc masz jakiś pomysł? - Dodałam z nadzieją w głosie, ale nie uzyskałam odpowiedzi. - Czkawka? Czy masz jakiś pomysł?! - zdenerwowałam się. Co się z nim dzieje!?

Jeźdźcy Smoków na końcu świata   Wszystko albo nic, życie albo śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz