-Ok, więc plan wygląda tak. - zaczęła Astrid gdy razem z Dagurem i drużyną "A" omawialiśmy strategię. - Najpierw Dagur z Heatherą i Czkawką zaczają się w nocy i zrobią przeszpiegi. Zorientujecie się jaką mają broń, co jest smokoodporne i jaką mają strategię. Oni spodziewają się, że przylecimy po Smocze Oko, więc musicie być ostrożni. Musicie się zwinnie poruszać, żeby jeżeli was zobaczą, pomyśleli, że to tylko jeden smok. Jasne?
-Tak! - powiedzieliśmy wszyscy.
-Dobra, a i pamiętajcie, żeby się schować gdy was zobaczą, niech pomyślą, że to smoki bez jeźdźców. Następną częścią planu jest atak. Gdy wrócicie, powiecie nam o wszystkim. Rano zaczniemy opracowywać strategię, żeby zaatakować na drugi dzień. Vigo zacznie się niecierpliwić i zacznie składać broń, by przepłynąć z nią tu i zrobić pierwszy krok, a my zaatakujemy dopiero po obiedzie. Tak czy inaczej, zalecam ukryć cenne przedmioty.
Wieczorem...
-To co, plan znany? - spytała Astrid.
-Oczywiście. - powiedzieliśmy i wzbiliśmy się w powietrze. Smoki były wyposażone w zbroje, a my w lekką broń.
Po jakimś czasie szybowaliśmy nad bazą wroga. Vigo był poddenerwowany. Chyba na coś czeka. Ah, pewnie na nas! Pomyślałem sarkastycznie i zadowolony, że dziewczyny wymyśliły tak dobry plan.
-Na co się tak gapisz idioto, nie widzisz, że myślę?! - wrzasną.
-Przepraszam... - odpowiedział jeden z Łowców.
-Mamy jakiś plan? - spytał Ryker.
-Mieliśmy, ale jeźdźcy się nie zjawili.
-Pytam czy mamy plan "B"?
-Może, pracujcie dalej...
-Oni już nie mają siły. Wszyscy narzekają. Kilku puściłem na przerwę. - Ryker nie był zadowolony, że musi słuchać rozkazów brata, ale nadal to robi. Dlaczego?
-Bolą ich rączki od robienia statków i broni z smoczoodpornego metalu? - spytał sarkastycznie Vigo. Nigdy nie widziałem go w takim stanie.
Nocą...
-Dowiedzieliśmy się wszystkiego co niezbędne. - powiedziałem. - Mają broń i statki ze smoczoodpornego metalu i bardzo dużo strzał. Zaatakują z zachodu za trzy dni o ile się nie zjawimy. Mamy czas na zrealizowanie planu.
-W takim razie nie zaatakujemy jutro, tylko pojutrze, mamy czas na ostatnie treningi.
-Oczywiście, ale najpierw się wyśpijmy. - powiedział Sączysmark i wszyscy się zgodziliśmy.
-Dobranoc!
Perspektywa Astrid
-Pięknie tutaj! - krzyknęłam do Wichury. Leciałyśmy na poranne zwiady. Nikt się nie pojawił, zgodnie z przemyśleniami.
-Nie ma nikogo na horyzoncie. - powiedziałam.
-Świetnie. Więc omówmy strategię. - powiedział Czkawka. - Cóż, jeżeli dziewczyny nic nie mają, to mogę omówić moją propozycję.
-Nie mamy. - powiedziałam zanim ktokolwiek zdążył się odezwać.
-Dobrze, więc zaatakujemy od południa. To będzie nasz element zaskoczenia. - zaczął - Tam przygotują broń, by móc odpłynąć. Zakradniemy się i rozpuścimy ją kwasem zmiennoskrzydłego. Nie robimy hałasu. Potem rozbrajamy załogę i idziemy do bazy głównej. Vigo już się o tym dowie i pójdzie powiadomić swoich co mają robić. Na straży zostawi kilku ludzi i pewnie Rykera. Wy ich zajmiecie, a ja z Astrid pójdziemy odebrać Smocze Oko, mapy itp. Jasne?
-Jasne! - krzyknęliśmy.
Dzień ataku...
Perspektywa Czkawki
Szybowaliśmy właśnie w chmurach nad bazą wroga. Widzieliśmy port, z którego odpłynął Johan kupczy. Sprzedał im smoczoodporne materiały! Kolejny powód by myśleć, że nas zdrazda i trzyma z Łowcami.
Powoli obniżaliśmy lot by wylądować w pobliskim lasku. Wtedy nadleciał Dagur.
-Zgodnie z przewidywaniami Vigo siedzi w bazie głównej Bracie. Nieotrzymał o nas żadnej wieści.
-Świetnie. - odpowiedziałem. - Wiecie co robić.
Śledzik i bliźniaki podeszli do łodzi i weszli przez tylne drzwi. W miejscach połączeń i mechanizmów wylali kwas zmiennoskrzydłego tak, by nie było tego widać do nas wrócili.
-Gotowe.
-Wszystko poszło gładko. Vigo może ma plan "B". Bądźmy ostrożni. - odrzekłem i polecieliśmy do jego bazy głównej. Po drodze bezszelestnie rozbroiliśmy załogę.
W namiocie nie było nikogo. Na straży stało jedynie dwóch Łowców i Ryker. Podpaliliśmy gałązki na ognisko i jeden z Łowców poszedł go ugasić. Zaatakowaliśmy. Ryker wyciągną swój miecz i podbiegł do mnie, ale zaraz odciągnął go Śledzik. Sączysmarka zaatakował Łowca, który na marginesie miał jedynie tarczę. Potem przybiegł drugi Łowca i zaatakował Heatherę i Dagura. Ten miał dużo broni i pożyczył dwie z nich drugiemu. W końcu zamieszanie zrobiła drużyna "A". Ja i Astrid mieliśmy czas by wziąć mapy i Smocze Oko. Wróciliśmy na Koniec Świata. Łowcy Smoków byli bezbronni.
Ale to nie może być koniec...
CZYTASZ
Jeźdźcy Smoków na końcu świata Wszystko albo nic, życie albo śmierć
Fanfic[Zakończone] To opowieść o Czkawce i jego drużynie. Nadeszły trudne czasy. Muszą skończyć z Łowcami, albo to oni skończą z nimi. Czy Czkawce uda się wytresować smoki, na których dotąd nikt nie latał? Mam w planach jeszcze co najmniej jedną inną opow...