Bitwa (Element zaskoczenia 2)

327 6 9
                                    

-Ok, więc plan wygląda tak. - zaczęła Astrid gdy razem z Dagurem i drużyną "A" omawialiśmy strategię. - Najpierw Dagur z Heatherą i Czkawką zaczają się w nocy i zrobią przeszpiegi. Zorientujecie się jaką mają broń, co jest smokoodporne i jaką mają strategię. Oni spodziewają się, że przylecimy po Smocze Oko, więc musicie być ostrożni. Musicie się zwinnie poruszać, żeby jeżeli was zobaczą, pomyśleli, że to tylko jeden smok. Jasne?

-Tak! - powiedzieliśmy wszyscy.

-Dobra, a i pamiętajcie, żeby się schować gdy was zobaczą, niech pomyślą, że to smoki bez jeźdźców. Następną częścią planu jest atak. Gdy wrócicie, powiecie nam o wszystkim.  Rano zaczniemy opracowywać strategię, żeby zaatakować na drugi dzień. Vigo zacznie się niecierpliwić i zacznie składać broń, by przepłynąć z nią tu i zrobić pierwszy krok, a my zaatakujemy dopiero po obiedzie. Tak czy inaczej, zalecam ukryć cenne przedmioty.

Wieczorem...

-To co, plan znany? - spytała Astrid.

-Oczywiście. - powiedzieliśmy i wzbiliśmy się w powietrze. Smoki były wyposażone w zbroje, a my w lekką broń.

Po jakimś czasie szybowaliśmy nad bazą wroga. Vigo był poddenerwowany. Chyba na coś czeka. Ah, pewnie na nas! Pomyślałem sarkastycznie i zadowolony, że dziewczyny wymyśliły tak dobry plan. 

-Na co się tak gapisz idioto, nie widzisz, że myślę?! - wrzasną.

-Przepraszam... - odpowiedział jeden z Łowców.

-Mamy jakiś plan? - spytał Ryker.

-Mieliśmy, ale jeźdźcy się nie zjawili.

-Pytam czy mamy plan "B"?

-Może, pracujcie dalej...

-Oni już nie mają siły. Wszyscy narzekają. Kilku puściłem na przerwę. - Ryker nie był zadowolony, że musi słuchać rozkazów brata, ale nadal to robi. Dlaczego?

-Bolą ich rączki od robienia statków i broni z smoczoodpornego metalu? - spytał sarkastycznie Vigo. Nigdy nie widziałem go w takim stanie.

Nocą...

-Dowiedzieliśmy się wszystkiego co niezbędne. - powiedziałem. - Mają broń i statki ze smoczoodpornego metalu i bardzo dużo strzał. Zaatakują z zachodu za trzy dni o ile się nie zjawimy. Mamy czas na zrealizowanie planu.

-W takim razie nie zaatakujemy jutro, tylko pojutrze, mamy czas na ostatnie treningi.

-Oczywiście, ale najpierw się wyśpijmy. - powiedział Sączysmark i wszyscy się zgodziliśmy.

-Dobranoc!

Perspektywa Astrid

-Pięknie tutaj! - krzyknęłam do Wichury. Leciałyśmy na poranne zwiady. Nikt się nie pojawił, zgodnie z przemyśleniami.  

-Nie ma nikogo na horyzoncie. - powiedziałam.

-Świetnie. Więc omówmy strategię. - powiedział Czkawka. - Cóż, jeżeli dziewczyny nic nie mają, to mogę omówić moją propozycję.

-Nie mamy. - powiedziałam zanim ktokolwiek zdążył się odezwać.

-Dobrze, więc zaatakujemy od południa. To będzie nasz element zaskoczenia. - zaczął - Tam przygotują broń, by móc odpłynąć. Zakradniemy się i rozpuścimy ją kwasem zmiennoskrzydłego. Nie robimy hałasu. Potem rozbrajamy załogę i idziemy do bazy głównej. Vigo już się o tym dowie i pójdzie powiadomić swoich co mają robić. Na straży zostawi kilku ludzi i pewnie Rykera. Wy ich zajmiecie, a ja z Astrid pójdziemy odebrać Smocze Oko, mapy itp. Jasne?

-Jasne! - krzyknęliśmy.

Dzień ataku...

Perspektywa Czkawki

Szybowaliśmy właśnie w chmurach nad bazą wroga. Widzieliśmy port, z którego odpłynął Johan kupczy. Sprzedał im smoczoodporne materiały! Kolejny powód by myśleć, że nas zdrazda i trzyma z Łowcami.

Powoli obniżaliśmy lot by wylądować w pobliskim lasku. Wtedy nadleciał Dagur.

-Zgodnie z przewidywaniami Vigo siedzi w bazie głównej Bracie. Nieotrzymał o nas żadnej wieści.

-Świetnie. - odpowiedziałem. - Wiecie co robić.

Śledzik i bliźniaki podeszli do łodzi i weszli przez tylne drzwi. W miejscach połączeń i mechanizmów wylali kwas zmiennoskrzydłego tak, by nie było tego widać do nas wrócili.

-Gotowe.

-Wszystko poszło gładko. Vigo może ma plan "B". Bądźmy ostrożni. - odrzekłem i polecieliśmy do jego bazy głównej. Po drodze bezszelestnie rozbroiliśmy załogę.

W namiocie nie było nikogo. Na straży stało jedynie dwóch Łowców i Ryker. Podpaliliśmy gałązki na ognisko i jeden z Łowców poszedł go ugasić. Zaatakowaliśmy. Ryker wyciągną swój miecz i podbiegł do mnie, ale zaraz odciągnął go Śledzik. Sączysmarka zaatakował Łowca, który na marginesie miał jedynie tarczę. Potem przybiegł drugi Łowca i zaatakował Heatherę i Dagura. Ten miał dużo broni i pożyczył dwie z nich drugiemu. W końcu zamieszanie zrobiła drużyna "A". Ja i Astrid mieliśmy czas by wziąć mapy i Smocze Oko. Wróciliśmy na Koniec Świata. Łowcy Smoków byli bezbronni.

                                                          Ale to nie może być koniec...

Jeźdźcy Smoków na końcu świata   Wszystko albo nic, życie albo śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz