Prolog

497 37 13
                                    

Czekałam razem z Min przed salą gimnastyczną naszego liceum. Mimo, że nasza szkoła nie należała do najbogatszych, to posiadaliśmy największą hale sportową w całym Seulu. Oprócz tego mieliśmy jeszcze dwie mniejsze oraz basen, przeznaczony wyłącznie do użytku klubu pływackiego. Dzięki temu funkcjonowały u nas przeróżne kluby sportowe, zaczynając od drużyny siatkówki do której należę, a kończąc na klubie hapkido, do którego należy Min i pewna osoba, na którą czekaliśmy.

Za chwilę swój trening miała kończyć męska część klubu, której kapitanem jest Lee Hyungsik - uczeń trzeciego roku, przystojny, najlepszy uczeń w szkole, przystojny, uprzejmy, zawsze taktowny, pomocny, przystojny, a także przy...

- Idzie! - z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Min, która wypchnęła mnie zza ściany, za którą stałyśmy obie jeszcze chwilę temu. - Dasz radę! - uśmiechnęła się, zaciskając swoje kciuki.

Chciałam czym prędzej zawrócić i zrobiłabym to, gdyby nie fakt, że na ucieczkę było już za późno. Min popchnęła mnie prosto w stronę Hyungsika, na którego niemalże wpadłam.

- Prze-przepraszam.. - zaczęłam powoli. Szczerze mówiąc to nie wstydziłam się, ani nie byłam czerwona, czy coś w tym stylu. Można powiedzieć, że po piętnastu wcześniejszych razach, wyznawania komuś swoich uczuć, nareszcie nabrałam wprawy. - Moglibyśmy chwilę porozmawiać?

- Tak, tylko nie mam za dużo czasu, trochę mi się śpieszy - wskazał ręką miejsce, do którego przeszliśmy, aby porozmawiać w ciszy. Korytarz przy hali nie należał do spokojnych miejsc.

Po chwili znaleźliśmy się w kantorku, przeznaczonym do przechowywania sprzętu sportowego. Hyungsik zamknął za sobą drzwi, po czym poszedł w moje ślady, siadając obok mnie na niewielkiej skrzyni. Pierwszy raz byłam tak blisko niego. Z tej niewielkiej odległości, mogłam dostrzec jak długie są jego rzęsy oraz kilka niewielkich blizn, prawdopodobnie po trądziku. W przeciwieństwie do mojego brata, jemu one wcale nie odejmowały uroku.

- Więc, o czym chciałaś porozmawiać?

- Ah, no tak! Zapomniałam - uśmiechnęłam się, chcą rozluźnić atmosferę. Ku mojemu zdziwieniu nie odwzajemnił go. - Więc, nie wiem czy mnie kojarzysz, bo tak naprawdę nie rozmawialiśmy nigdy wcześniej - zero reakcji z jego strony. - Jestem Oh Nana z klasy 2-B, miło mi, że możemy w końcu się poznać.

Wyciągnęłam w jego stronę dłoń, aby uściskać jego. Może trochę to nierozsądne, w końcu jest straszy, ale ten rok różnicy to prawie nic.

Czekałam z wyciągniętą ręką i jedyną rzeczą jaką mogłam uściskać było powietrze. Tak. Zamiast uścisku dłoni, otrzymałam od niego jedynie ciche ,,Mi też miło" . No nie powiem, że jednak liczyłam na coś więcej.

- No dobra.. - kontynuowałam już trochę niepewnie. - Chodzi o to, że jakiś czas temu usłyszałam, że nie masz nikogo obecnie, a tak się składa, że ja też nie, dlatego wpadłam na pewien pomysł. Co być powiedział, gdybyśmy zaczęli się spo..

- Nie - już drugi raz dzisiaj przerwano mi, gdy coś mówiłam.

- Czekaj, ale nawet nie skończyłam - próbowałam jakoś wybrnąć z tego. Może i byłam przyzwyczajona, do odrzucania moich wyznań, ale normalnie to pozwalali mi chociaż dokończyć.

- Wiem, co chciałaś powiedzieć, ale wybacz nie jestem zainteresowany.

Mówiąc to wstał i podszedł to drzwi, nawet nie spojrzał na mnie. Zupełnie jakbym przed chwilą pytała się go o wyniki meczu, czy też o prognozę pogoty, ale przepraszam, ja właśnie próbowałam wyznać ci moje uczucia.

- Proszę, jak już będziesz wychodzić, zgaś światło i oddaj klucz do kantorka, trenerowi Lee.

No i poszedł sobie. Tak po prostu wyszedł i mnie tutaj zostawił, nie przejmując się tym co teraz mogę sobie zrobić. Równie dobrze mogłabym, powiesić się na koszu do koszykówki z rozpaczy po odtrąceniu przez niego, a on by o tym nie wiedział.

Rzuciłam klucze na podłogę, nie zgasiłam światła wychodząc i uwaga, nawet nie zamknęłam za sobą drzwi. W końcu to jego robota, a nie moja.

Skierowałam się do Min, którą przez te kilka minut zdążyło obejść już kilka pierwszaków z wywieszonymi jęzorami na jej widok. Ona nawet nie jest nimi zainteresowana.. Po co ciągle za nią biegają?

Ale to nie tylko pierwszaki. Wszystkie roczniki, absolwenci, a nie kiedy nawet nauczyciele, uważają Min za najlepszą laskę w naszej szkole. Ma piękne długie włosy, kształtne usta oraz idealną figurę, której nie jedna dziewczyna jej zazdrości. Mimo tego dalej jest sama. Odrzuci każdego, nim zdąży się do niej jeszcze odezwać. Nie jest wybredna, po prostu zawsze powtarza, że w jej sercu jest miejsce tylko dla niej samej. A bynajmniej tak tłumaczy to.

- Suwać dupy - przepchałam się przez dwóch chłopaków (nie byli nawet ładni, a co dopiero przystojni, z czym do ludzi) i złapałam Min za rękę - ja i moja dziewczyna wychodzimy. - pociągnęłam ją za sobą w stronę głównego wyjścia.

- Znowu dostałaś kosza? - zaczęła się śmiać.

- Zamknij się.

- To teraz zabierasz się za mnie? Nana skarbie, wybacz, ale nie jesteś w moim guście - ocierała niewidzialne łzy, wywołane nadmiarem śmiechu.

- W takim razie wracasz do domu z buta.

Po tych słowach weszłam do autobusu, na który sama ledwo zdążyłam. Min patrzyła się na mnie z niezrozumieniem, aż pomachałam jej przed twarzą jej biletem miesięcznym. W momencie, gdy chciała mi już go wyrwać, rzuciłam go za nią, tak że wylądował w koszu (tego nie planowałam).

- Może pan ruszać, ta dziewczyna zapomniała swojego biletu, a i tak nie ma czym zapłacić - uśmiechnęłam się do kierowcy, mając nadzieję, że odjedzie lada moment, bo inaczej szybko pożegnam się z życiem.

Kierowca skinął głową i tak jak na to liczyłam, zamknął drzwi i odpalił silnik autobusu. Gdy zajęłam jedno z wolnych miejsc, odjeżdżaliśmy już z przystanku. Spoglądałam przez szybę, patrząc jak Min krzywiąc się próbowała, wyjąć swój bilet. Jako dobra przyjaciółka pomachałam jej na pożegnanie. Wspomniałam, że to już ostatni autobus?

Wyciągnęłam z torby słuchawki, a następnie oparłam głowę o oparcie siedzenia. Przede mną jeszcze godzina drogi.

*

Gdy znalazłam się już na przystanku, który był najbliżej mojego domu, było już chwilę po dwudziestej. Przez to, że czekałam aż Hyungsik skończy zajęcia, nawet nie zauważyłam, że robi się już tak późno. Do domu mam jeszcze jakieś 20 minut, oby do tej pory nie zdążyło się zrobić ciemno..

Wychodząc z autobusu, pożegnałam się z kierowcą. Wyjęłam telefon z nadzieją, że wcale nie jest tak późno, a wcześniej tylko się przewidziałam. Akurat, marzenie.

- Powinnam sobie odpuścić.. - westchnęłam.

- Nie jęcz tyle, tylko chodź już.

Niski, donośny głos.. Niemożliwe, jak mogłam go szybciej nie zauważyć?

- Co ty, tutaj...?

- Języka ci zabrakło? Długo nie wracałaś, więc miałem właśnie po ciebie jechać.

- Dlaczego? Wcale nie jest, aż tak późno.

- Jak to, dlaczego? Martwiłem się o moją malutką siostrzyczkę - zaśmiał się, targając moje włosy. - Dawaj torbę, poniosę ją za ciebie. Chodźmy już, ojciec się denerwował. Powinnaś dać znać szybciej, jeżeli wiesz, że późno wrócisz.

- Dobrze - uśmiechnęła się i dołączyłam do niego.

Chciałabym, aby kiedyś czekał na mnie tak mój chłopak, martwiąc się o mnie, kiedy wrócę. Tymczasem jedynym mężczyzną, któremu na mnie zależy poza moim ojcem jest prawdopodobnie mój brat. I zgaduję, że szybko się to nie zmieni.

- Dziękuję, Sehun.

- Pośpiesz się - złapał mnie za rękę. 

_______________________________________________________________________________

                                                                                                                    moje pierwsze ff po 2 latach w końcu opublikowane X D zwlekałam z tym 4 miesiące, ale w końcu jest no i gratuluję wytrwania do końca

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

don't touch my little sister 》 oh sehun Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz