Rozdział X : To jakaś magia

47 4 2
                                    

Nadszedł kolejny moment skupienia i emocji. Czas wyścigu. Jednak nie czułem się zbyt dobrze. Mój sposób, czyli szukanie numeru Natalie w książce telefonicznej spalił na panewce, bo uświadomiłem sobie, że nie wiem gdzie ona mieszka. Niestety nie osiągnąłem jeszcze takiego poziomu geniuszu, na którym byłbym wszechwiedzący. Szkoda. Tym sposobem jestem w punkcie wyjścia i bez najmniejszej informacji czy nawet wskazówki. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona jest tak blisko, a jednak tak daleko. Dlaczego nie mogę tak po prostu iść do Ferrari? Znaczy wiem dlaczego, wizerunek, rywal, wróg, ale dlaczego aż tak? Czemu życie aż tak daje mi w kość? To jest czyste cierpienie rzucone mi pod nogi przez los. To nie może być przypadek, że nie jest w Toro Rosso, tylko w Ferrari. Wtedy nie byłoby problemu. Ba, miałbym bliżej. Możliwe, że jest bardzo utalentowana jako menedżer czy strateg i zasługuje na bycie tam, gdzie jest. Tyle, że to komplikuje całą sprawę. To jest złe. A może po prostu marnuję czas, może to zwykła materialistka. Chociaż zastanawiam się nad tym już setny raz dalej nie znalazłem odpowiedzi. Cały czas tłumaczę sobie, że muszę to sprawdzić, tylko tak się dowiem, ale nie mam pewności, czy to ma sens. Albo los specjalnie rzuca mi kłody na drogę, żebym zrozumiał, że nie mam nawet co startować, bo i tak nie ukończę. Może, może i w kółko to pieprzone może. Dlaczego nie mam nic pewnego. Nic, co mogłoby nie być tylko marzeniem, czymś nierealnym? Chciałbym kogoś znaleźć, poznać, kto byłby dla mnie wsparciem, kimś bliskim. Nie mam nikogo takiego. Może na to czas? Wiem, założę sobie konto na portalu randkowym i tam kogoś poznam. Wiele ludzi poznaje, dlaczego ja nie mogę? Tylko ani słowa o tym, że jeżdżę w formule 1. Dam sobie jakiś pseudonim, żeby nikt mnie nie skojarzył.
Wyjmuję wtedy z kieszeni telefon i otwieram App Store. Wybieram pierwszą lepszą aplikację i klikam ,,pobierz''. Nie patrzę nawet na nazwę, tylko na popularność, a tutaj jest dość spora. Dobra, zainstalowane, wchodzę. Piszę swoje dane i dochodzę do nazwy użytkownika. Hmm... Teraz przydałaby się kreatywność. F1lover? Nie nie, to nie brzmi dobrze. Może coś kojarzącego się z imieniem i nazwiskiem? Ale ja jestem głupi, przecież nikt ma mnie nie skojarzyć. Może z super bohaterem? Capitain fast? Muszę to jeszcze dopracować. Wiem! Topgearman! Top jest to. Nie kojarzy się z moją prawdziwą tożsamością, a naprawdę lubię ten program. Ok, wpisane. Utwórz konto. Jest, udało się. W samą porę, bo właśnie podszedł do mnie Marcus i kazał wsiadać do auta oraz ruszać na rozgrzewkowe okrążenie. Pozostawiłem telefon na krześle, na którym wcześniej siedziałem i pomyślałem, jak fajnie by było, gdyby chociaż ten plan wypalił.
Na torze jak zwykle było gorąco. W sumie, to w Malezji zwykle jest ciepło. Szkoda, że w bolidach nie mątują klimy. Wtedy ten sport stałby się lepszy dla kierowców. Dla widzów też, bo wolę oglądać wypoczętego i zrelaksowanego niż spoconego i zmęczonego faceta. Znaczy wolałbym kobietę, ale tę kwestie pozostawmy na później. Po chwili jednak musiałem zakończyć moje przemyślenia filozoficzne i skupić się na starcie, ponieważ zapaliło się pierwsze czerwone światło. Poczułem nagły przypływ adrenaliny. Czas jakby zwolnił. Szczerze, to start jest jednym z moich ulubionych momentów podczas wyścigu. Serio. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na kolejną czerwoną lampkę. Poprawiłem palce na kierownicy. Chciałem też poprawić włosy, ale kiedy ich nie poczułem przypomniałem sobie, że mam na sobie kask. Zwykle to robię w takich momentach. Przemyślałem jeszcze raz swoją strategię na ten wyścig i zauważyłem kolejne czerwone. Teraz czas na widowisko, na które wszyscy czekają. Jeszcze chwila. Wtedy wszystkie światła zgasły i znów ten wspaniały moment ekstazy. Ten pisk opon, ryk silników V8, czegóż chcieć więcej. To mogłoby trwać wiecznie. Dlaczego tak nie jest. Po kilku sekundach ląduję na pierwszym zakręcie. Mam dosyć miękkie opony, więc mogę jechać szybciej niż ci na twardych. Tyle, że szybciej zjadę do boksu. Ma to swoje plusy, bo może zobaczę Natalie. Kurczę, coś musi być w tej dziewczynie, skoro nie mogę przestać o niej myśleć. Albo po prostu umysł płata mi figle. Nie wiem, nie jestem lekarzem, medycyna to mój słaby punkt, więc jeżeli podczas gry w ,,Milionerów'' padnie pytanie z tej dziedziny i zapragniecie wykorzystać telefon do przyjaciela nie macie co do mnie dzwonić. Pewnie powiem żebyście się odczepili i poszli do diabła żeby sprawdzić, czy was tam nie ma, bo naprawdę nie wiem czym jest adiadochokineza. Po takie rzeczy to do kochanego i jedynego niezastąpionego wujka googla.
Dzisiaj szło mi naprawdę nieźle. Każde okrążenie przynosiło coraz lepszy czas. Z trzynastej pozycji przesunąłem się na jedenastą, a to był dopiero początek, więc może poprawię dziś mój rekord życiowy. Jechałem równym tempem, żadnych zrywów. Tyle, że nawet taki styl jazdy dał się moim oponom we znaki. Dałem mechanikom sygnał, że zjeżdżam i to też uczyniłem. Wjechałem do alei serwisowej i mimowolnie spojrzałem w stronę garażu Ferrari. Ona tam była. Wyglądała nieziemsko. Jej boskie blond włosy opadały majestycznie na ramiona. I znów się zamyśliłem i prawie, podkreślam, prawie rozjechałem mechanika. Na szczęście facet miał refleks i zdążył odskoczyć. A może to ja miałem szczęście, bo zapewne by zginął. Być może w pasiastej koszuli byłoby mi do twarzy, ale nie mam pewności, czy Natalie miałaby ochotę zadawać się z mordercą siedzącym w więzieniu. Chwila, dlaczego ja z nią wszystko łączę? To jest już chore. Nawet dla mnie, a przecież to moje myśli. Może stałem się ofiarą, której myśli są kontrolowane przez jakiegoś zmyślnego faceta, który chce się mną zabawić? Ofiarą zostałby też ten biedny mechanik, jeżeli oczywiście bym go przejechał.
Po zmianie kół szybko ruszyłem na tor. Czas gonił i inni kierowcy też. Jechałem na granicy możliwości. Musiałem zdobyć punkt. Jeżeli będę regularnie stawiał się w pierwszej dziesiątce, nawet na dziesiątym miejscu, to mam szansę na pojawienie się w Red Bullu. Przecież ktoś musi zastąpić Marka Webbera. To brzmi dobrze. Mam ochotę na lepszy bolid, bo, nie oszukujmy się, z samochodem Toro Rosso, oczywiście bez obrazy dla jego konstruktora, nie jedziemy po tytuł ani nawet po pierwszą piątkę, w której znajduje się Ferrari, Mercedes i właśnie Red Bull. Po jakimś czasie mijając linie start/meta ujrzałem białą flagę, co oznaczała ostatnie okrążenie. Teraz czas na pełną moc, żadnych błędów. Nie wiedziałem, w którym miejscu stawki się znajduję, ale jeżeli jestem dziesiąty albo wyżej, to naprawdę super. Nie pragnę chwilowo nic więcej. Jeszcze przyjdzie tam moment, kiedy to moje nazwisko będzie na szczycie, moja osoba na podium i ten hymn Wielkiej Brytanii wydobywający się z głośników i tysięcy gardeł. Nagle mój marzycielski stan przerwały wstrząsy. Jak zauważyłem zjechałem na trawę, a to wszystko przez chwilowy brak koncentracji. Szybko wróciłem na tor, więc nikt nie zdążył mnie wyprzedzić, choć w lusterkach już widziałem jakiś nadjeżdżający bolid. W słuchawkach usłyszałem znajomy głos pana Tosta:
- Co się stało? Czy to problem z bolidem czy z tobą?
- Ze mną. - przyznałem się - Przepraszam, to się więcej nie powtórzy.
- No ja mam nadzieję. - zakończył, a ja westchnąłem. Wiem, że z moim umysłem to co obiecałem panu Tostowi jest niemożliwe. Nieważne, minąłem linię mety i to jest najważniejsze. Teraz czas na relaks.

Znowu byłem dziesiąty. Mało brakowało, a byłbym jedenasty, bez nawet jednego punktu o ile ten bolid za mną by mnie dogonił, a był przez chwilę naprawdę blisko. Oczywiście dostałem ochrzan od szefa i Marcusa, ale przysięgłem im, że to był pierwszy i ostatni raz. To ich zadowoliło, a przynajmniej na chwilę. Kiedy wychodziłem spojrzałem na telefon. Przyszło jakieś powiadomienie z tego portalu randkowego. Ktoś mi przysłał wiadomość! Tak, tym razem mam szczęście. Od Racingprincess01. Ciekawe kto to. Przechodzę do samej wiadomości:
Hej, widzę, że dzielimy sporo zainteresowań. Też lubię top gear i f1. Może masz ochotę pogadać przez telefon, np o dzisiejszym wyścigu albo o czymś innym? Mam czas od 19. Jeśli Ci pasuje to napisz. Czekam.

No cóż, nie ukrywam, że się nie spodziewałem. To jakaś magia. Szybko napisałem tak, i że również czekam z niecierpliwością. Który dzisiaj jest? 24 marca. Od dzisiaj ten dzień mianuję moim szczęśliwym dniem magii. Lepiej być nie mogło.

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Teraz mam trochę wolnego czasu, więc postaram się wstawiać codziennie, albo po prostu wrócić do dawnego rytmu, czyli co 2-3 dni. Mam nadzieję, że się podoba.
Pozdrawiam,
topgearman

W pogoni za legendąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz