- I to by było chyba na tyle. Wiesz już jak rozpoczęła się ta epidemia a także jak powstała Wieża.
- Ale to nie prawdopodobne - odpowiedziałam - W ciągu pięciu dni zrobił się taki wielki bałagan.
- Mhm... I niestety trochę zajmie uprzątnięcie go. Najpierw jednak trzeba się pozbyć zarażonych.
- Max - odezwał się jakiś mężczyzna - podejdziesz na chwilę do Jade? Wytłumacz jej że bez wysadzenia gniazd nie pozbędziemy się zarażonych. Bo ona oczywiście jest mądrzejsza. A ja zajmę się tą młodą damą. Spokojnie, nie ugryzę jej.
- Ok, Rahim. Ale nie sądze że mnie posłucha...
- Spróbować możesz - odpowiedział Rahim
- Trzymaj sie Elise! Powodzenia i... nie patrz w dół - powiedział Max i skierował się w stronę zejścia z dachu.
- Więc ty jesteś tym nowym ocalonym - powiedział po chwili Rahim - Mogę wiedzieć jak ci na imię?
- Yyy... Elise - odpowiedziałam Rahimowi
Rahim miał dwadzieścia lat, ale wyglądał na młodszego. Był umięśniony i widać było po nim że nie boi się sytuacji w jakiej się znalazł przez epidemię. Na czole miał okulary lotnicze, nie wiem jednak po co mu one były. Może przed epidemią był jakimś lotnikiem?
- No więc... Elise. Znajdujesz się na dachu, gdzie znajduje się też Tor Parkourowy. Sprawdzimy tu twoje umiejętności wspinaczki i poruszania się w trudnym terenie. Niestety szwędaczy tu nie mamy, więc umiejętność unikania ich i walki z nimi będziesz mogła nabyć jedynie w terenie.
- Tylko jest taki malutki problem - odpowiedziałam
- Co to za problem? Chodzić możesz, widzisz, co więc przeszkadza ci w przejściu toru?
- Nie jestem zbytnio wysportowana. Parkour to dla mnie magia. Ostatnim razem spadłam z wysokości trzydziestu metrów i byłam nieprzytomna przez pięć dni.
- Czyli będziemy musieli ćwiczyć dzień i noc żeby cię nauczyć.
- A mogę najpierw coś zjeść? Od wczorajszego wieczora nie miałam nic w ustach.
- Spoko. Ale za godzinę chcę cię tu widzieć, ok?
- Ok, Rahim...
Skierowałam się w stronę zejścia z dachu, zjechałam windą i poszłam po dzienny przydział posiłku. Nie był to zbyt wymyślny obiad, ale i tak było to więcej niż jadłam w domu. Obiad stanowiły chleb, miękki tym razem, jakieś mięso, ser i herbata. Może sie zdziwicie, ale się najadłam. Zwykle jadałam o wiele mniej. Po zjedzeniu skierowałam się w stronę wind i chwilę potem byłam już na dachu. Rahima nigdzie nie było, za to obok drzwi leżało radio.
- Raz, dwa, raz, dwa. Słychać mnie? - wydobył się głos z radia
- Słychać - odpowiedziałam do radia. Wiedziałam jak go używać, bo kiedyś Max podrąbał wojskowym parę sztuk i bawiliśmy się nimi.
- No więc... Elise. Dobrze pamiętam?
- Tak, Elise...
- Sprawdzimy teraz twoje umiejętności parkouru. Na początek łatwizna - wejdź na dźwig i przejdź za jego pomocą na drugi budynek
- Wycofuję się... - odpowiedziałam od razu
- Co? Czemu?
- Mam lęk wysokości. Nie dam rady przejść po dźwigu. Prędzej spadnę.
- Ehh... Koło budynku znajdziesz linę, pas i karabińczyk. To robimy w takich przypadkach. Na dźwigu znajdziesz miejsce by się przypiąć. Ale w terenie nie będzie takich udogodnień, więc będziemy ćwiczyć, aż zdołasz przejść bez zabezpieczeń.
YOU ARE READING
Dying Light. Dziewczyna ze Slumsów
FanfictionParę dni wystarczyło, by tętniące życiem miasto umarło. Dawni ludzie, teraz stali się rządnymi krwi bestiami, które obecnie snują się po ulicy i nie mają co z sobą zrobić... Na domiar złego, bezwzględny polityk Rais, zamierza wprowadzić krwawe rzą...