Prolog

99 7 1
                                    

   Zimny wiatr świszczał złowrogo za oknami. Słońce schowało się pod zachmurzonym niebem i żaden promyk nie mógł się przedostać, by oświecić ponure i smutne miasto. Niegdyś tętniąca życiem ulica, teraz była opustoszała. Walały się na niej wraki samochodów, a wokół nich leżały śmieci. Dawny śmiech dzieci, teraz ucichł, jak i inne rozmowy czy warkot silników. Słychać było tylko jęki jakby bólu.

   Otworzyłam oczy i spojrzałam na sufit. To był tylko sen, bardzo zły i dziwny. Leżałam bezwładnie na łóżku, nie mogąc się podnieść. Czułam ból na całym ciele. Towarzyszyło mu uczucie jakby ktoś mi rozwalał czaszkę od środka. Starałam się nie przejmować nim, wszak w moim życiu ból nie był obcy. Ten ból był jednak inny. Jego siła sprawiła, że po chwili łzy ściekały mi po policzkach. Spojrzałam w stronę okna, by określić porę dnia. Panował półmrok. Do moich uszu nie dochodził też gwar żyjącego miasta. Codzienny ryk silników, zastąpiony został przez wyjący wiatr.

     Czyli to jednak nie był sen.

   Cała sytuacja od razu wydała mi się dziwna. Było zbyt cicho. Dodatkowo nie widziałam mamy. Powinna się teraz krzątać po kuchni, czy też siedzieć obok mnie, jak zwykle robiła gdy byłam chora.

   Pewnie pomyślicie że panikuję. Panika przy paraliżu sennym to naturalne uczucie. Równie dobrze w mieście może być festyn, stąd ta cisza pracujących zazwyczaj bez ustanku korporacji. Mama mogła uciąć sobie popołudniową drzemkę i stąd nie czułam jej obecności . No bo jak to... Tak nagle się zrobiło pusto? Cisza przenikająca na wskroś nie mogła wziąć się sama z siebie. Nie ma na to racjonalnego wytłumaczenia...

   Chciałabym żeby te wszystkie przypuszczenia okazały się prawdziwe. Chciałabym... Zaraz chyba znowu się popłaczę... Nie powiem ci teraz co się stało z miastem, z moim życiem.

Za chwilę sam się tego wszystkiego dowiesz.

Jestem Elise Longforth, a to jest moja historia. Moja, moich bliskich i całego Harranu

Dying Light. Dziewczyna ze SlumsówWhere stories live. Discover now