Rozdział 7

926 44 5
                                    


Sasuke leżał na moście cały we krwi. Sakura trzymała go (czytaj: dusiła XD) płacząc przy tym. Zabuza i Haku leżeli obok siebie cali we krwi... nie żyli. Co tu się stało?! Ja tu sobie fantazjuję a Sasuke się wykrwawia, ech, widać że nikt mnie nie wychował. Pobiegłam w stronę chłopaka.

-Sakura odsuń się- powiedziałam chłodno bez uczuć, ale ta mnie nie posłuchała.- Sakura! Odsuń się!

-Bo co?! Co ty niby możesz zrobić?! On umiera! Jesteśmy geninami, nic nie zrobimy!- Ech... wyszczekana się zrobiła, jest jeszcze głupsza niż kiedyś.

-Sakura, przynieś babkę (zioło uśmierzające ból. Wymyśliłam bo na serio istnieje ale inaczej działa)- powiedziałam tym razem ciszej i spokojnie. Była roztrzęsiona, biedna, taka słab, ąż mi się żal jej zrobiło.

Gdy dziewczyna poszła w końcu mogłam pokazać moje prawdziwe umiejętności medyczne o których nikt oczywiście nie wie, i się nie dowie. Wyciągnęłam wszystkie igły z jego ciała i miałam się zabierać za leczenie go, gdy jego oddech zatrzymał się. Nie miałam czasu na namysły, musiałam zrobić mu sztuczne oddychanie, bez maski bo zostawiłam ją w zwoju w domu, a nie mam teraz czasu by po nią iść. Jeden wdech, medyczne jutsu, wdech, medyczne jutsu powtórzyłam to 6 razy i właśnierobiłam kolejny wdech gdy poczułam jak się lekko poruszył.

-Sasuke?- powiedziałam cicho i niepewnie

-*Kaszle* Hoshi? Co ty tu robisz?- spytał, ale widać było że widzi jak przez mgłę. Zmrużył oczy, by mnie zobaczyć, ale po jego reakcji wiadomo że mu się to nie udało.- Hoshi... Ja... Ja nic nie widzę...

-Ci...spokojnie- wzięłam delikatnie jego głowę w ręce i położyłam sobie na kolanach.- Zamknij oczy- chłopak od razu wykonał moje polecenie a ja przyłożyłam moją prawą dłoń do jego oczu. Trochę medycznej chakry i gotowe. Wzięłam rękę i poczochrałam jego kruczo-czarną czuprynę- Skończyłam. Otwórz oczy

-C-co ty zrobiłaś? Nie wiedziałem że znasz medyczne ninjutsu...- miałam nikomu o tym nie mówić, ale nie mogłam pozwolić by zginął. Cicho westchnęłam i posłałam mu słaby uśmiech.- Na szczęście nic mu nie jest.- pomyślałam i w tym samym momencie zemdlałam z wycieczenia i emocji.

----------------------


Przepraszam że tak długo mnie nie było, ale mnie nie było w domu :(

Gomen! Miałam komunię kuzyna 600 km od domu

Ech... Ten Sasuke nie zachowuje się jak Sasuke, ale cierpliwości Zuchihieje (Ech... Ze mnie to jednak polonistka *poczujcie ten sarkazm* XD)

Czekam na komentarze i do następnego!


Ciao! ♥

[Sasuke X Hoshi] Jestem Hoshi shinobi liścia [Ukończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz