Rozdział 10

784 43 2
                                    


-No i po co żeś za mną poszedł- zatrzymałam się i spojrzałam na niego z niezadowoleniem.

-Też Cię lubię- powiedział a na jego twarzy pojawił się.... UŚMIECH?! Odskoczyłam od niego jak poparzona- A tobie co?- Spytał się zdziwiony.

-T-ty się uśmiechnąłeś!- krzyknęłam i przez nieuwagę potknęłam się o maluteńki mikroskopijny kamyczek. Zanim spadłam złapałam się Sasuke żeby nie spaść, ale sturlaliśmy się razem. Ja zatrzymałam się wcześniej, ale on nie miał tyle szczęścia i wpadł do jeziora- Hahaha- znowu zaczęłam się śmiać a Sasuke podbiegł do mnie.

-O ty. Zapłacisz mi za to!- krzyknął z chytrym uśmieszkiem.

-C-co?!- chciałam uciec ale ten mnie złapał i przewiesiła sobie przez ramię- Co ty robisz?! Puść mnie!- krzyczałam waląc go z pięści w plecy i wymachując nogami. Tym razem to on się śmieje.- No ej... Dobra.... Przepraszam. Puścisz mnie?- Powiedziałam słodko się uśmiechając, czego i tak nie widział.

-Nie ma szans- powiedział i wrzucił mnie do jeziora.

-Kya! Ta woda jest lodowata!- krzyknęłam i wyskoczyłam z wody. Osuszyłam włosy i ubrania, ale przez wiatr było mi zimno, więc przytuliłam się do Sasuke.

-Eh...?!- spojrzał się na mnie zdziwiony.

-To twoja wina że mi zimno!- powiedziałam i się uśmiechnęłam chytrze, tak jak wcześniej robił to Sasuke. Zdziwiłam się jak tym razem on mnie objął.- dziękuję- powiedziałam cicho i przymknęłam oczy.- Dobra do roboty! Śniadanie samo się nie zrobi- odkleiłam się od niego i poszłam w stronę lasu. Szukaliśmy jedzenie jeszcze z godzinę. Mamy trochę grzybów, przypraw, ziół oraz jakiś owoców czy warzyw.- chyba tyle wystarczy. Możemy wracać.- nie czekając na jego odpowiedź poszłam w stronę obozu. –Już jesteśmy!- krzyknęłam do wszystkich.- No... to teraz...- wszyscy się na mnie patrzą –Yyy... Kto gotuje?- znowu zaczęli się na siebie patrzeć i kiwali głową porozumiewawczo, po czym w tym samym czasie wszyscy spojrzeli się na mnie z chytrym uśmieszkiem- C-co się tak na mnie patrzycie...?- powiedziałam niepewnie. Muszę udawać że nie wiem o co im chodzi. Może sobie odpuszczą.

-Ciekawe jak gotuje nasza Hoshi- powiedzieli wszyscy zgodnie, a ja cofnęłam się od nich na krok i szybko się odwróciłam z zamiarem ucieczki, ale przede mną pojawił się Kakashi-sensei.

-Dobra, poddaje się- westchnęłam. Już wiem kto będzie gotował na wszystkich misjach. A chciałam tego uniknąć *Głębokie westchnięcie*


[Sasuke X Hoshi] Jestem Hoshi shinobi liścia [Ukończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz