Rozdział 5

1K 50 6
                                    


Od 2 tygodni jestem w tej nudnej drużynie. Jeszcze ani razu od czasu gdy do niej dołączyłam z nikim nie walczyłam, a i miałam rację Sasuke uważa się za pana „wszystko wiem, wszystko potrafię". Właśnie skończyliśmy jedną z misji. Naszym zadaniem było schwytanie kota, więc skończyliśmy to bardzo szybko. Teraz jesteśmy w drodze do Hokage by dowiedzieć się jaką misję teraz będziemy mieć.

-Nie no nie wytrzymam!- Naruto wydarł się chyba na całą wioskę- Chcę normalną misję!- znowu krzyczy, ale ma racje mam dość siedzenia w wiosce i wykonywania tych nic nie znaczących misji.

W gabinecie Hokage

-A więc waszą koleją misją jest zajęcie się dzieckiem...- Hokage-sama nie zdążył dokończyć zdania, bo Naruto wydarł się (znowu) że chce normalną misję i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu i szczęściu dostaliśmy misję mającą na celu ochronę budowniczego. Gdy do Sali wszedł Tazuna (go mieliśmy chronić) tym razem on się wydarł że niby jesteśmy na to za słabi, ale ostatecznie misja została nam przydzielona i mieliśmy ją zacząć jutro z samego rana.

Gdy wróciłam do domu zaczęłam się szykować, wszystko zapieczętowałam w zwojach, a potem je wszystkie zapieczętowałam w jeden. No i od razu lepiej! Zjadłam kolację, wykąpałam się, a potem przebrałam, byłam gotowa, więc poszłam spać.

Gdy się obudziłam, byłam w pełni wypoczęta, szybko się ubrałam, zjadłam śniadanie i wzięłam zwój. Powoli szłam w stronę bramy gdzie mieliśmy się spotkać, ale gdy szłam nagle ktoś we mnie wpadł. Upadłam na ziemię a gdy chciałam wstać zobaczyłam czyjąś rękę wyciągniętą w moją stronę. Uniosłam głowę, żeby zobaczyć kto to i wtedy zobaczyłam Sasuke.- Nic ci nie jest?- powiedział patrząc się na mnie. Złapałam jego rękę a on pomógł mi wstać, ale... użył de tego za dużo siły i... wpadłam na niego, przez co nasze usta... dotknęły się?! Zrobiłam się cała czerwona podobnie jak Uchiha.- Ekhem... Idziemy?- spytał się kładąc drugą rękę na kark nie puszczając mojej ręki.

-Mmm- możesz mnie już puścić- powiedziałam nadal czerwona patrząc się na nasze złączone ręce, a ten odskoczył od mnie chyba na kilometr. Całą drogę przeszliśmy standardowo w ciszy. Krępującej ciszy.

-J-ja... to był przypadek... p-przepraszam- powiedział odwracając głowę tak by nie widzieć mojej twarzy.

-Jasne! Przecież to nie możliwe, no wiesz j-ja i t-ty

-Czemu tak uważasz?- powiedział znów nie patrząc mi w twarz, gdy do mnie mówi.

-HEJ! Patrz na mnie jak do mnie mówisz!- to już zrobiło się wkurzające.- Dobra nie ważne. Idziemy?- ten tylko kiwnął głową na tak i chwilę później byliśmy na miejscu, byliśmy pierwsi.


---------------


Kolejny Rozdział!

Jak na razie rozdziały pojawiają się szybko co mnie dziwi XD

Mam nadzieję że rozdział się podoba i liczę na komentarze.

Do następnego.


Ciao! ♥

[Sasuke X Hoshi] Jestem Hoshi shinobi liścia [Ukończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz