4 / tangle of my innocence inside

781 105 26
                                    




3 maj - Hotel


Słyszałam tylko nieziemski łomot, który nie dawał mi spać. Nakryłam głowę poduszką i próbowałam dalej odpłynąć w krainę snu, ale hałas niestety się nie kończył. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę, mrużąc oczy od jasności ekranu. Była dziewiąta rano, mieliśmy dzisiaj iść pozwiedzać Lizbonę, a łomot to nie był łomot, tylko, zapewne, mój brat dobijający się do drzwi. Wzdychając z irytacją, wstałam i otworzyłam mu.

- Dzięki za pobudkę - wróciłam do kołdry, w którą się ponownie zawinęłam, jak w kokon i przymknęłam oczy. - Właściwie to jak wróciłam do pokoju? Nie pamiętam nic od momentu, gdy zacząłeś z Lukasem udawać Verkę Serduchkę i tańczyć na scenie z mopami, które nadal nie wiem, skąd wzięliście tak właściwie - spojrzałam na brata z powątpiewaniem.

- Czyli nie pamiętasz, jak cały czas siedziałaś z Melovinem przytulona i jak usnęłaś mu na ramieniu i jak niósł cię do pokoju?

- Słucham? - usiadłam na łóżku z szeroko otwartymi oczyma. - Żartujesz Benji? Powiedz, że żartujesz - jęknęłam i opadłam na łóżko.

- Nie, nie żartuje, ale zastanawiam się, czy reagujesz tak, bo żałujesz, czy dlatego, że nie pamiętasz nic z tego. Tańczyliście jeszcze trochę do jednej z wolniejszych piosenek, ale nic wielkiego się nie działo chyba - powiedział po chwili zastanowienia.

- Cholera - przejechałam dłonią po twarzy. - Dobra będę za godzinę gotowa, teraz daj mi chwilę - powiedziałam do brata i poszłam do łazienki, gdzie się umyłam i użyłam tuszu do rzęs. Włosy związałam w kucyka na czubku głowy, jednocześnie wypuszczając kilka pasm przy twarzy. Wyszłam z łazienki w hotelowym szlafroku. Wzięłam bieliznę, granatowe jeansy z przetarciami, czarną koszulę i czarne botki na grubym obcasie i platfomie. Ubrałam się w łazience, nałożyłam błyszczyk na usta i wyszłam do mojego brata. - Możemy iść - wyszłam za nim z pokoju, chwytając jeszcze torebkę i sweter.


5 maj - Altice Arena

Siedziałam na jednym z foteli koło sceny, owinięta kocem i lekko przysypiając. Pół nocy musiałam zszywać Benjiemu spodnie, które genialnie podarł, gdy próbował w nich zrobić szpagat. Przymknęłam oczy, opierając się o oparcie.

- Nie śpij dorogaya - usłyszałam przy uchu i podskoczyłam zaskoczona, otwierając szeroko oczy.

- Nie strasz mnie - ziewnęłam i wróciłam do swojej pozycji poprzedniej.

- Czemu jesteś taka zmęczona? - usiadł naprzeciwko mnie i zaczął uważnie mi się przyglądać.

- Mój wielce udany brat postanowił poćwiczyć taniec, znaczy, ja mu miałam pokazywać kroki, a on mnie naśladował i się tak rozszalał, że zrobił szpagat, podczas którego poszły mu spodnie. Oczywiście była to moja wina i jego ulubione spodnie, więc jako dobra i kochająca siostra bliźniaczka zszyłam mu je - wyjaśniłam mniej więcej Melovinowi.

- To może przyniosę ci kawy? - zaproponował.

- Jesteś kochany - uśmiechnęłam się i śledziłam go wzrokiem, gdy bawił się robotem do kawy. Po chwili jednak wrócił do mnie i podał mi kubek. Powąchałam napój i szybko go wypiłam. - Dziękuje - po chwili zawahania stanęłam na palcach i pocałowałam Kostię w policzek.

^*^

Rozdział miał wyglądać inaczej, ale cóż... wyszło jak wyszło

Drugi dzisiaj, bo mogę i w sumie dlatego, że mam napisane rozdziały 5, 6 i 7.

Kolejny wstawię w poniedziałek lub wtorek.

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania

Informacje dodatkowe znajdziecie na twitterze: aa1to

between us ➸ melovin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz