9 / you can see that whatever the weather

627 93 6
                                    




10 maj - Lizbona

Szłam za Kostią, a raczej on ciągnął mnie za rękę, za którą mnie trzymał. Wyszliśmy z Areny tylnym wyjściem i obecnie chcieliśmy jak najszybciej się znaleźć daleko od niej. Ze śmiechem wskoczyliśmy w ostatnim momencie do tramwaju. Popatrzyłam się na Ukraińca i przyciągnęłam go do siebie, po czym pocałowałam.

- Lubię takie spontaniczne wyprawy - powiedziałam, zagryzając wargę i popatrzyłam mu w oczy. Specjalnie, aby się tak nie wyróżniać, poszedł przebrać się w czarną koszulkę, czarną skórę i zdjął soczewkę, która była jego znakiem rozpoznawczym.

- Nigdy nie byłem bardzo spontaniczny, ale zawsze jest czas na ten pierwszy raz - zaśmiał się. Kiedy byliśmy blisko centrum, wysiedliśmy z małego tramwaju i poszliśmy w kierunku placu Rossio. Ciągle było na nim dosyć dużo ludzi, ale mnie to nie przeszkadzało w tym, aby z rozbiegu wskoczyć do fontanny.

- Zawsze chciałam to zrobić - zaśmiałam się, chlapiąc Kostję wodą.

- Nie chlap - jęknął, a ja uśmiechnęłam się uroczo i chlusnęłam w niego, jak najmocniej umiałam. - Zaraz cię dopadnę i ci nie odpuszczę - wszedł za mną i zaczął mnie gonić. Po chwili byliśmy praktycznie cali mokrzy, ludzie się z nas śmiali, a niektórzy robili zdjęcia nawet. Dzięki temu, że znałam portugalski, mogłam wyłapać z wrzawy głos policjantów, dlatego szybko złapałam Kostię za rękę i ruszyliśmy biegiem przez z jedną z małych uliczek. - Co teraz robimy? - zapytał się mnię Melovin, przeczesując ręką włosy.

- Jest północ, jeżeli mamy coś jeszcze porobić to może klub nocny? Najlepszy w Lizbonie znajduje się blisko hotelu. Zapewne zresztą część uczestników tam już jest, więc możemy się pobawić z nimi na imprezie - wzruszyłam ramionami.

- Okej, może być - uśmiechnął się zawadiacko i usiadł na wolnym fotelu, wciągając mnie sobie na kolana. - Co to za klub?

- Lux, jak ten z Lucyfera (dop.aut. LUCIFER STANS WHERE U AT?!) - uśmiechnęłam się na myśl o moim ulubionym serialu. - Jest duży i dosyć... industrialny, ale ze smakiem i stylem. Widać, że ktoś celował w wyższe klasy, gdy inwestował i tworzył ten klub. Byłam tam, gdy nakręciliśmy pocztówkę Benjamina, ale nie zostałam na długo, bo mnie głowa bolała, a muzyka jest tam specyficzna. Zresztą zobaczysz, nie będę ci o wszystkim opowiadała - wywróciłam oczyma, po czym wstałam, gdyż nasz przystanek się zbliżał. Wysiedliśmy i powędrowaliśmy do swoich pokoi. Umówiliśmy się, że za godzinę zobaczymy się w holu. Szybko weszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam, to zrzuciłam mokre ciuchy i weszłam pod ciepły prysznic. Umyłam włosy i się wytarłam, po czym owinęłam się w ręcznik. Zrobiłam sobie kreski, które delikatnie roztarłam i dokleiłam w kącikach zewnętrznych kilka kępek rzęs, po czym potuszowałam je w całości. Na usta nałożyłam bordową szminkę w kolorze mojej sukienki, która ubrałam. Do niej wybrałam czarne szpilki, czarną ramoneskę i czarną torebkę. Wysuszyłam włosy i po sprawdzeniu godziny, wyprostowałam je jeszcze. Użyłam swoich perfum, spakowałam do torebki szminkę, telefon i kartę, przejrzałam się w lustrze i poszłam w kierunku windy, którą zjechałam do holu. Kostia czekał już na mnie, ubrany w czarne jeansy, czarne buty i białą koszulę. Spacerem udaliśmy się w kierunku Lux.


^*^

Ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale, że wygląda tak, to przedzieliłam go na dwie części.

Yas

Dedykuje Melovinkom, kc laseczki.

between us ➸ melovin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz