★ Rozdział II ★

3.8K 329 282
                                    

- Ile można na was czekać?! – Lance niemal krzyknął na całą stołówkę zwracając uwagę kilku osób na jego osobie. Jednak jak na Lance'a McClaina przystało, opanował się w mniej niż sekundę.

Pidge i Hunk zajęli miejsca obok niego. Natomiast naprzeciwko nich siedział już z uśmiechem Shiro. Dwa lata starszy, przewodniczący szkoły i przewodniczący kółka matematycznego. Czarne, krótkie włosy z charakterystyczną białą grzywką oraz blizną na twarzy ciągnącą się od połowy jednego policzka, przez nos, do drugiego. Mimo tej szramy po nieszczęśliwym wypadku w dzieciństwie, był naprawdę przystojny. Nie istniała żadna dziewczyna w szkole, która zaprzeczyłaby w tej sprawie. Chłopak miał swój urok, tylko pozazdrościć.

Dziewczyna posłała Shiro współczujące spojrzenie. Biedak, musiał słuchać wyżaleń tego jełopa.

- Najważniejsze jest to, że chyba w końcu przyszliśmy, żyrafo – spojrzała na Lance'a. Czasem wyobraża sobie, iż przykleja na jego twarz taśmę. Ta cisza i spokój naprawdę korcą.

- Małpo, a czemu tak wolno chodzisz? – uśmiechnął się głupio. Lubił ją wkurzać, nie ważne czy jutro obudzi się ze wszystkim zębami czy nie.

- No nie wiem, Lance, naprawdę też mnie to zastanawia – fuknęła w końcu kończąc tą głupią wymianę zdań.

Był, jest i będzie irytujący. Nie ważne co zrobi.

- Dzieci, dzieci, czasem się zastanawiam jakim cudem wy się przyjaźnicie? – podsumował wszystko Shiro śmiejąc się przyjaźnie. Gdyby nie takie małe sprzeczki nudna atmosfera na pewno dawała by się we znaki już po dniu.

- Dobre pytanie – odpowiedzieli równocześnie. Spojrzeli na siebie mierzącym wzrokiem, lecz potem nie wytrzymali i zaczęli się śmiać.

Hunk spojrzał na nich i również się zaśmiał. Miał świetnych przyjaciół i bardzo się z tego cieszył. Nie mógł trafić na nikogo innego.

Nagle na stół opadły z hukiem minimum cztery grube książki, a białe włosy przykryły je w chwili, gdy Allura położyła na nie głowę. Tylko o rok starsza od Hunka i Lance'a. Perfekcjonistka, inteligentna i na dodatek ślicznotka. Czego chcieć więcej?

Westchnęła głośno próbując zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście pierwszy był Shiro – jej chłopak.

- Coś się stało? – spytał jednocześnie masując ją lekko po plecach. Przeszył ją przyjemny dreszcz.

Chciała odpowiedzieć, jednak Lance był szybszy i odgarnął jej białe włosy, by przeczytać tytuły na grzbietach. Po czym natychmiast zaśmiał się dołując jeszcze bardziej biedną Allurę.

- Cóż, jak tam minęła historia, humanistko? – wyszczerzył się. Zapomniał, że jego historia to pikuś w porównaniu z klasą białowłosej.

Allura już chciała rzucać książkami, które miała przed sobą, nawet w ręku dzierżyła ponad pięćset stron w grubej okładce, ale w ostatniej chwili Shiro przejął inicjatywę zabierając książkę Allurze i po dosłownie chwili dziewczyna siedziała jak gdyby nigdy nic się nie stało. Lance nadal trzymał w pogotowiu ręce przed twarzą na wypadek wybuchu.

- Chyba pięćset razy usłyszałam od tej baby, że my to humaniści i tylko z nami robi ten temat. Że matura coraz bliżej i jacy my to jesteśmy tępi nie wiedząc o co chodziło z Żelazną Kurtyną. I jak mogłabym pominąć jej przerażenie, gdy mówi o naszych sprawdzianach - wywróciła oczami dając do zrozumienia, że lepiej jej dzisiaj nie wkurzać.

- Księżniczko, spokojnie. - Uśmiechnął się promiennie Lance. - Jesteś na tyle inteligentną osobą, że wszystko zdasz śpiewająco.

Puścił jej oczko, na co dziewczyna tylko pokręciła głową z uśmiechem. Lance potrafił pocieszyć, naprawdę go za to doceniali.

Horror na dobranoc [Klance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz