Jedziemy już kilka godzin, całe szczęście zostało nam do pokonania około 2 km. Za chwilę zobaczę nowy dom oraz poznam nowego partnera mamy. Jestem ciekawa jak to będzie. Życie teraz będzie inne. Tylko pytanie czy w końcu los przyniesie mi coś dobrego. Niestety nie wierzę w to i chyba to dobrze. Nie będę czuła takiego wielkiego rozczarowania. Cała podróż mnie zmęczyła. Na pewno jak położę się w moim nowym łóżku to od razu zasnę. Tylko zapewne prędko się nie położę, trzeba jeszcze wypakować wszystkie rzeczy. Czuję, że położę się spać po północy. Do tej godziny jestem przyzwyczajona bo zazwyczaj kładę się o północy albo później. Tylko jestem na prawdę bardzo zmęczona. Nawet nie wiem kiedy zatrzymaliśmy się przed posesją. Wysiadłam z auta i zobaczyłam dość spory dom. Wyglądał nowocześnie. Cały był w kolorze szarości a okna w kolorze bieli. Mama zadzwoniła na domofon i od razu wyszedł z niego mężczyzna w wieku Emily. To zapewne jest ten kochanek. Czekając aż przyjdzie do nas zaczęłam przyglądać się okolicy. Naprzeciwko domu znajduje się las i zobaczyłam kątem oka trzech chłopaków stojących przy wejściu do tego lasu. Wszyscy palili papierosy. Od razu przyjechałam i już widzę tego typu osoby. Nie patrzałam się tam więcej tylko skupiłam się na powitaniu Arona.
- Dzień dobry. Aron - Przywitał się, podał rękę oraz powiedział swoje imię. Ja nie byłam mu dłużna i odpowiedziałam tym samym.
- Dzień dobry. Hope.
- Masz bardzo ładne imię Hope. Nadzieja. Na pewno przez to masz dużo nadziei - Zażartował i parsknął śmiechem tak samo jak ja. Choć moje parsknięcie było wymuszone. Jakby wiedział co myślę nie mówił by tego. Moja nadzieja zniknęła dawno.
- Skarbie mogłabyś powyciągać pudła i torby z auta? Ja muszę jeszcze pewne sprawy załatwić z Aro. - Wow jestem zdziwiona. Pierwszy raz od bardzo dawna powiedziała tak do mnie. Zapewne tylko dlatego żeby się podlizać nowemu chłopakowi jaka to ona jest opiekuńcza, troskliwa. Szkoda, że nie zna jej po tej stronie co ja. Na jej pytanie nawet nie zdążyłam odpowiedzieć bo uciekła szybko razem a nim. Zostałam sama przy aucie. Nie wiem jak poradzę sobie z tymi pudłami. Będzie ciężko. Odwróciłam się przodem do auta czyli stałam teraz mniej więcej na przeciwko małej grupki chłopców, którzy dalej zatruwają swój organizm tytoniem.
Z niechęcią zajęłam się za wyciągniecie wszystkiego z auta. Zaczęłam pierwsze od środka. Tam były tylko torby. Wyciągałam po kolei. Od stawiałam je przy bramce. Wolę najpierw powyciągać wszystko a dopiero później je pownosić do domu. Może do tego czasu mama przyjdzie i mi w czymś pomoże. Choć w to bardzo wątpię. Zamknęłam tylne drzwi kiedy środku było już pusto. Otworzyłam duży bagażnik i byłam załamana. Cały był wypełniony pudłami. Wzięłam pierwszy z góry, który okazał się być nawet lekki, a to zapewne temu że były tam same poduszki i poszewki. Wyciągałam dalej niektóre pudła były cięższe a niektóre nawet lekkie. No moje szczęście z pudłami się skończyło, wzięłam jakieś mega ciężkie pudło które ledwo co podniosłam. Nie wiem kto i dlaczego to pudło położył tak że otwarcie było na dole przez co ciężar rzeczy znajdujących się w nim rozerwał taśmę i wszystko wypadło.
- Kurwaaaa!! - Powiedziałam pod nosem. Na całe szczęście nic nie spadło mi a nogę. Kucnęłam i zaczęłam zbierać to co wypadło. Dawałam je do tego pudła. Było tu sporo małych ale ciężkich przedmiotów.
- Może pomogę? -Usłyszałam za sobą dźwięk i zaraz po tym odwróciłam się w stronę rozmówcy. Ty był jeden z tych chłopaków co stali na przeciwko domu. Zaraz po tym kucnął koło mnie i mogłam dokładnie zobaczyć jak wygląda. Był bardzo przystojny. Miał czarne włosy, oczy miał w odcieniu bardzo, bardzo ciemnego brązu. Jego szczęka była wyraźna. Usta miał pełne i dość duże, oprócz tego dwa kolczyki przy brwi oraz widoczny był tatuaż na części szyi, zapewne ciągnie się od początku ręki aż tam ale tego niestety nie mogę potwierdzić bo ma na sobie czarną bluzę. Na pierwszy rzut oka widać, że jest typem osoby z którym lepiej nie zadzierać. Ciekawe czemu mi chce pomóc.
- Eeee... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Jakoś po prostu dla mnie jest dziwne, że taka osoba i że w ogóle ktokolwiek mi chce pomóc.
- Czyli tak - Odpowiedział pewnie. - Jestem Brian - Przedstawił się i podał rękę.
- Hope - Tak samo podałam rękę. Moja ręka z porównaniu do jego ręki była mała. On dwa razy większą od mojej oraz miał ją bardzo zimną. Popatrzałam się w jego oczy. Powiem po prostu, że w jego oczach można się zgubić. Odwróciłam wzrok i wyrwałam rękę z ucisku. Szybko zajęłam się wkładaniem tych rzeczy do tego nieszczęsnego pudła. Między na mi panowała cisza. Jakoś nie miałam potrzeby żeby się odezwać i nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Właśnie między innymi temu nie lubię poznawać nowych osób.
- Nie widziałem ciebie jeszcze tutaj. - Stwierdził po chwili kiedy przypatrywał mi się.
- No może dlatego, że dopiero jestem tutaj od jakiś 50 minut. - Odpowiedziałam szybko.
- Dlaczego się tutaj wprowadziłaś? - Spytał się. Czemu on się pyta o tyle rzeczy? Czy to jest jakieś przesłuchanie czy co? Z chęcią bym mu odpyskowała.
- Przez nowego partnera mojej mamy.
- Nie będziesz tęsknić za starym domem? - Znowu zadaje pytanie.
- To jest jakieś przesłuchanie czy co? - W końcu mu odpyskowałam.
- Mała dam ci radę na przyszłość. - Powiedział i przybliżył się do mnie przez co postanowiłam wstać. On nie był mi dłużny, też wstał. Teraz mogę powiedzieć, że jest bardzo wysoki. Sięgam mu do do klatki piersiowej. On przybliżył się do mnie tak że musiałam się oprzeć o auto. Jego głowa była przy moim uchu. - Lepiej uważaj na słowa jakie do mnie mówisz. - Powiedział i zaczął ponownie zbierać te przedmioty. Po chwili dołączyłam do niego. Kiedy skończyliśmy nie odszedł stał cały czas koło mnie i przypatrywał się temu co robię, a akurat wyjmowałam pozostałe ciężkie pudła.
- Zostaw to - Dał mi rozkaz
- Nie
- Kolejna lekcja. Mnie się nie sprzeciwia - Widzę, że jest bardzo pewny siebie. Już czuję, że ta znajomość nie będzie wróżyła niczego dobrego. Nie odezwałam się już żadnym słowem. Brian powyciągał pozostałe pudła i jeszcze pomógł mi je zanieść przed drzwi mieszkania.
- Dziękuję za pomoc. - Odezwałam się w końcu.
- Mam nadzieję, że za niedługo mi się odwdzięczysz. - Powiedział i uśmiechnął się dość dziwnie i poszedł sobie.
Weszłam do mieszkania. Od razu widać, że dom jest w nowoczesnym stylu. Na kanapie w salonie siedziały gołąbeczki. Oni sobie tutaj gruchają a ja musiałam sobie poradzić z tymi kartonami oraz Brianem.
- Pudła są przed drzwiami - Poinformowałam ich. Aron powiedział żebym poszła za nim bo chce mi pokazać mój pokój. Zaprowadził mnie i odwiedziłam moje nowe królestwo. Pokój był dość ładny. W odcieniach ciemnych. ściany koloru ciemnego szarego a meble czarne. Podziękowałam za ten pokój i powiedziałam, że mi się bardzo podoba. No bo taka jest prawda. Zaraz po tym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam ja otworzyć. Za drzwiami stał wcześniej poznany mi chłopak.
- Telefon ci wypadł z kieszeni i miałaś go na chodniku. - Powiedział i dał mi go.
- Dziękuję - Powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi ale mi przeszkodził.
- Mam nadzieję, że za to też będzie nagroda - Znowu posłał mi uśmiech i poszedł. Ja wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Zasnęłam od razu
Jestem pod wrażeniem udało mi się napisać kolejny rozdział w jedne dzień :DD Więc mam nadzieję, że się spodobał.
YOU ARE READING
Dlaczego Udajesz Hope?
Short StoryDlaczego to wszystko musiało się tak skończyć... Dlaczego nikt tego nie widział... Dlaczego każdy widzi tylko to co jest na zewnątrz... Dlaczego nigdy nie ma nikogo... Dlaczego zawsze w najgorszych sytuacjach jest się sam... Dlaczego ludzi są tacy...