Słyszę dźwięk, którego nienawidzę. Dokładnie jest to dźwięk budzika, co oznacza wstanie z łóżka i przygotowanie się na pierwszy dzień w szkole. Na pierwszy gówniany dzień. Muszę wstać i ubrać się. Dobrze, że przygotowałam sobie wcześniej już ubrania i nie muszę poszukiwać żadnych po szafach lub pudłach. Przygotowałam sobie jak zawsze czarne jeansy tylko tym razem z dziurami na kolanach oraz czarną koszulkę z długim rękawem. Teraz muszę jakoś znaleźć łazienkę. Trochę mi to zajmie bo nie pamiętam gdzie dokładnie jest. W domu jest pełno drzwi i pomieszczeń. Nie wiem jak się w nim połapię.
Chodząc tak i szukając łazienki czułam się dziwnie i nieswojo. Wiem, że nie przyzwyczaję się do tego domu. Nawet w moim starym domu po śmierci ojca nie czułam się tak jak kiedyś. Jakoś nie umiem znaleźć sobie miejsca w życiu. Wszystko co się dzieje jeszcze bardziej mi to utrudnia. Ciekawi mnie czy mama pomyślała o mnie kiedy postanowiła się tu przeprowadzić. Nie znam tu nikogo, no prawie nikogo, poznałam tylko Briana. Jakoś wątpię, ze z tego będzie przyjaźń nawet tego nie chcę. Wolę tak jak wcześniej być sama i mniej cierpieć niż mieć fałszywych przyjaciół.
W końcu znalazłam miejsce, które poszukiwałam. Weszłam tam i zamknęłam drzwi. Ubrałam się i rozczesałam moje długie włosy. Nigdy nie spędzam za dużo czasu w łazience. Wystarczy mi ok ośmiu minut i jestem gotowa. Kiedy skończyłam się ubierać i załatwiać inne rzeczy wyszłam i udałam się szybko do pokoju po plecak i zeszłam na dół. Czekałam tam na Arona, który powiedział, że zawiezie mnie do szkoły i przy okazji poznam do niej drogę. Niestety jak będę wracać to będę na nogach, wiec jest duże prawdopodobieństwo, że się zgubię. A znając moje szczęście to tak będzie.
- Dzień dobry - Usłyszałam po mojej prawej stronie głos Arona - Gotowa?
- Dzień dobry, tak chyba...
Otworzyłam drzwi i skierowałam się w stronę auta. Wsiadłam z przodu i czekałam aż ruszymy. Przez całą drogę panowała cisza i w sumie mi to odpowiadało. Wolałam skoncentrować się na całej trasie żeby jako tako bez problemu wrócić. Kiedy byliśmy co raz bliżej strasznie się denerwowałam. Boję się tam iść. Nie wiem czy mnie zaakceptują. Chciałabym żeby ten czas przejazdu zajął bardzo długo ale niestety tak nie jest. Podróż zajęła mi bardzo mało czasu. Teraz czuję jak moje serce zapierdala.
- Powodzenia! - Usłyszałam jeszcze głos Arona i zostałam sama. Dość sporo osób było przed wejściem ale na moje szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Jak najszybciej weszłam do budynku szkoły. O wiele więcej uczniów było już w środku. Miałam tam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy, jednak tak chyba nie było. Próbowałam jakoś znaleźć sekretariat szkolny i było to dość łatwe. Drzwi do tego pomieszczenia różniły się bardzo od pozostałych. Szłam w tamtym kierunku i otworzyłam te drzwi. Od razu zobaczyłam młodą kobietę z uśmiechem na ustach na mój widok.
- Dzień dobry - Powiedziałam cicho i to samo usłyszałam w odpowiedzi. Podeszłam do niej przedstawiłam się i powiedziałam po co tutaj przyszłam. Od razu wręczyła mi kluczyk do szafki, książki oraz plan lekcji. Powiedziała mi żebym została tutaj do rozpoczęcia zajęć i pójdzie ze mną do sali. Nie spodziewałam się tego. W dawnych szkołach każda sekretarka była wredna. Miło mieć taką odmianę. Ona opowiedziała mi trochę o tej szkole i nauczycielach. Kiedy nadszedł pierwszy dzwonek wyszłyśmy z tej sali i kierowaliśmy się schodami na górę do sali 98 na której będę mieć godzinę wychowawczą. W sumie trochę dobrze bo poznam od razu mojego nowego wychowawcę i niestety klasę.
Pani Emma czyli sekretarka zapukała do sali o otworzyła drzwi. Chwilę później wyszedł z klasy najprawdopodobniej mój wychowawca. Był on już trochę starszym człowiekiem i na pewno od wielu lat uczy. Przywitałam się grzecznie i przedstawiłam. Zaprosił mnie do sali po czym wszedł do niej powolnym krokiem a ja za nim.
- Klaso mam wielką przyjemność przedstawić wam waszą nową koleżankę Hope. - Powiedział po czym wskazał na mnie. Na moje szczęście nie musiałam się przedstawiać na środku tylko mogłam od razu przejść do ławki. Każdy z kimś siedział więc jestem skazana na samotność i w sumie mi to odpowiada. Klasa liczyła 22 uczniów no teraz 23. Pan Harry nasz wychowawca sprawdza właśnie obecność więc mniej więcej spróbuję zapamiętać ich imiona. Po sprawdzeniu obecności powiedział tam kilka rzeczy i mieliśmy wolną lekcję. Kilka osób podeszło do mnie popytać się o kilka mało ważnych rzeczy i od razu wracali do swoich ławek. Jak widzę nie zrobiłam za dużo sensacji i o to mi chodziło. Wolę zacząć start tak niż później niepotrzebnie przyjaźnić się z fałszywymi osobami. Zastanawiała mnie mała grupka osób gdzie znajdują się szkolne plastiki. Dziwnym wzrokiem patrzyli się na mnie jak na jakieś dziwne zmutowane zwierzę. Cały czas czułam ich wzrok oraz co jakiś czas ich wybuchanie śmiechem. Mogę się założyć, że śmieją się ze mnie. Albo to tylko mój jebany mózg zaczyna już działać.
Po skończonej lekcji spakowałam się i zobaczyłam na plan. Nie wiedziałam gdzie znajduje się ta sala więc poprosiłam o pomoc jedną z chyba normalnych dziewczyn. Nazywa się Victoria. Poszłyśmy tam razem. Oczywiście pytała się czemu przeniosłam się w połowie roku szkolnego. Odpowiedziałam jej, że przez rodziców. Jak doszłyśmy pod salę odeszła ode mnie do swojej grupki znajomych. Ja usiadłam na pobliskiej ławce czekając aż zadzwoni dzwonek. Usłyszałam nagle krzyki z korytarza na którym się znajduję. Było słychać jak jakiś koleś obrażał kogoś. Nie obchodziło mnie to wiec nie spojrzałam w tamtą stronę. Wyciągnęłam telefon i włączyłam Facebook'a. Nagle zdziwiłam się bo nastała totalna cisza po czym poczułam rękę na ramieniu. Podniosłam wzrok do góry i zobaczyłam już poznaną mi wczoraj twarz. Był to Brian. Ubrany na czarno.
- Cześć - Powiedział i usiadł koło mnie. Widziałam jak prawie że każdy patrzał się na mnie ze strachem, zdziwienie lub po prostu z zaciekawieniem nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Cześć - Odpowiedziałam mu obojętnie. I schowałam telefon do kieszeni.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- Jak widzisz jestem tu.
- Jak ci się tu podoba? - Spytał
- No nawet spoko.
- O której kończysz? - Po raz kolejny zadał pytanie. Po co mu wiedzieć o której kończę?
- Po co ci to wiedzieć? - Zadałam też pytanie.
- Masz mi odpowiedzieć, jestem jeszcze cierpliwy ale to się może zmienić. - Ja pierdole, co za chłop.
- O 13. 40.
- Ok - Powiedział i poszedł. To było trochę dziwne, ale mniejsza. Mam nadzieję, że mnie już dzisiaj nie zaczepi. Wole tutaj sama siedzieć. Teraz czuję się dziwnie bo każdy się na mnie dziwnie patrzy. Dalej nie mam pojęcia o co im chodzi. Może później się jakoś dowiem.
Zadzwonił dzwonek więc wstałam z tej ławki i podniosłam plecak. Teraz mam plastykę wiec liczę, że będą luzy. Tego przedmiotu uczy Pani Monica. Oczywiście zawołała mnie żebym się jej przedstawiła. Z tej okazji, że ja doszłam będziemy mieli do narysowanie to co chcemy. Ja postanowiłam narysować widok który widzę z okna. Jakoś tylko to mi przyszło na myśl. Podczas rysowania dosiadła się do mnie wcześniej poznana Victoria.
- Lepiej żebyś się z nim nie zadawała. - Odpowiedziała od razu a ja nie łapałam o co chodzi. Dopiero po chwili zrozumiałam, że chodzi o Briana.
- Dlaczego? - Spytałam zaciekawiona/
- Lepiej żebyś nie wiedziała. - Po tych słowach odeszła ode mnie. Miałam w głowie bardzo dużo pytań na które nie znałam odpowiedzi. Wróciłam do rysowania. Pod koniec lekcji Pani Monica zbierała nasze prace.
- Widzę, że masz talent Hope. - Powiedziała oglądając mój jeszcze nie skończony rysunek.
- Dziękuję ale ja tak nie uważam. Brzydko rysuję.
- Z tym się nie zgodzę. - Odpowiedziała i poszła do biurka. Kiedy każdy już oddał pracę mogliśmy się spakować i wyczekiwać dzwonka. Teraz po tej lekcji będę miała jeszcze 4 inne i wyjście na wolność.
YOU ARE READING
Dlaczego Udajesz Hope?
Short StoryDlaczego to wszystko musiało się tak skończyć... Dlaczego nikt tego nie widział... Dlaczego każdy widzi tylko to co jest na zewnątrz... Dlaczego nigdy nie ma nikogo... Dlaczego zawsze w najgorszych sytuacjach jest się sam... Dlaczego ludzi są tacy...