Life of Pi AU:Part Three

292 30 73
                                    

Jeżeli gdzieś wcześniej napisałam, że Cas i Dean mieszkali w tym samym mieście i chodzili do tej samej szkoły od zawsze, to przepraszam, ale malutkie zmiany następują. Dowiecie się w rozdziale.

Zgodnie z obietnicą, Dean zajechał pod dom Novaków z samego rana, z zamiarem podwiezienia Casa do szkoły. Zaczekał chwilę, patrząc z lekkim uśmiechem na żegnającego się z ojcem bruneta. Z jego informacji wynikało, że Anna zaczynała lekcje później i na razie jeszcze spała. Nawet się z tego cieszył, mimo jego wielkiej sympatii do tej drobnej nastolatki, która jednocześnie potrafiła być diabłem wcielonym w otoczeniu Meg. Może po prostu ta na nią tak działała, może jej mniej cicha natura uaktywniała się tylko, gdy w okolicy był ktoś z taką samą stroną osobowości: Dean nie miał zielonego pojęcia i nie chciał się nad tym zastanawiać. Po prostu przyjął to do wiadomości.

-Hej, aniołku.-przywitał się z Castielem, niemal od razu gdy wszedł do samochodu. Brunet spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami, zastygając w powietrzu, z zapięciem pasów w dłoni.

-Jak mnie nazwałeś?

-Aniołkiem. Ładnie, nie?-Winchester, nie przestając się uśmiechać, wyjechał na ulicę.-Muszę częściej cię tak nazywać. Przeszkadza ci to?

-Nie, tylko...-spultał się Cas. Dean rzadko uciekał się do takiego rodzaju okazywania uczuć, zrobił to praktycznie raz, kiedy niebieskooki stał wtedy w deszczu i ten niewiele myślał.-Nie jestem przyzwyczajony.

-Dlaczego miałbym tego nie robić? Normalne pary tak robią.-wzruszył ramionami.

-Ale my nie do końca jesteśmy normalną parą.

-W sumie masz rację...-przyznał udając zamyślenie. Po chwili zatrzymał się przy chodniku i, opierając ramię o jego fotel, pochylił się nieco.-Jesteśmy zajebistą parą.

Wychylił się w jego stronę jeszcze bardziej, całując go na dzień dobry, na co nieco zaskoczony chłopak odpowiedział dopiero po chwili.

Trwali tak kilka sekund, aż Winchester uśmiechnął się, pocałował go w czoło i opadł na fotel kierowcy.

-Emm...-Cas podrapał się nerwowo po karku.-Więc...to początek wielkich zmian?

-Żebyś wiedział, Cassie. Żebyś wiedział.

===

Gdy tylko weszli do szkoły, czuli na sobie wzrok praktycznie każdego. Wszyscy zerkali znad książek i telefonów, ci, którzy jakkolwiek ich znali i rozmawiali z nimi przynajmniej raz w życiu podchodzili, pytali jak się czują i czy wszystko w porządku. Inni tylko kiwali głowami albo się uśmiechali, jednak wciąż byli w centrum uwagi. I o ile Deanowi nie bardzo to przeszkadzało, zauważył rosnące zdenerwowanie Casa.

-Hej.-szepnął nachylając się do niego.-Spokojnie, to tylko szkoła.

-Yhm.-mruknął, zaciskając palce na pasku od plecaka, aż mu pobielały.

-Hej, hej, hej.-Dean złapał go za rękę i powoli spróbował odczepić je od materiału.-Cas, spokojnie.

Kiedy wreszcie mu się udało, Castiel głośno przełknął i zamrugał kilka razy. Problem w tym, że nie przestawał, a oddech delikatnie mu przyśpieszył, kiedy zobaczył kogoś na końcu korytarza.

-Cassie, wszystko w porządku?-zapytał Winchester, powoli odwracając się w tamtym kierunku i zastygając na kilka sekund.

Jakiś chłopak rozmawiał z drobną dziewczyną, stojąc nad nią władczo. Jedną ręką opierał się o ścianę za nią, drugą wsadzając sobie do kieszeni. Uśmiechał się flirciarsko, z tą swoją kurtką drużyny futbolowej na plecach i blond włosami, zostawionymi w artystycznym nieładzie, jakby dopiero wstał.

Supernatural AU || Destiel, SabrielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz