Life of Pi AU: Part Four

223 29 123
                                    

Jeden z mocniejszych rozdziałów, prepare yourself.

Dean stał bez słowa. Stał i patrzył się w podłogę. Nie myślał. Nie chciał myśleć. Miał w głowie totalny mętlik, czuł, że krew odpłynęła mu z twarzy. Oddychał miarowo przez rozchylone usta, praktycznie nie poruszając ciałem. Nie wiedział kiedy, ale zamknął oczy.

Nie, to nie może być prawda. Przecież jego Cassie nigdy by nie ćpał! A zwłaszcza, jeżeli musiałby za dragi...

Winchester ze wszystkich sił starał sobie tego nie wyobrażać, ale nie potrafił. Miał przed oczami obraz szesnastoletniego Casa, samego, zamkniętego w łazience, ze strzykawką w dłoni. Widział jak unosi głowę i naciska tłoczek, jak biało-szara substancja wpływa do jego żył. Widział jak zamyka oczy, oddycha głębiej, jak cały się rozluźnia.

A potem widział, jak z panicznym strachem w oczach szukał kolejnej dawki kilka godzin później. Widział, jak ręce zaczynają mu się trząść, jak nie daje rady utrzymać się na nogach pod wpływem narkotykowego głodu. Widział, jak z ust leci mu piana, jak worki pod powiekami i zapadnięte policzki coraz bardziej są widoczne.

Aż znalazł dealera. Pozwalał mu się pieprzyć, w szkole, w samochodzie za miastem, nawet u niego w domu. Pozwalał mu robić z niego swoją dziwkę, kurwę, niezasługującą na kopnięcie na ulicy, tylko dla choćby grama proszku. Pozwalał mu przyszpilać się do ściany, aż poczuł jego palce na swoich biodrach, wbijające się niemal do kości, kiedy raz za razem pchał, coraz mocniej, nie zważając na zaciśnięte zęby Novaka, ani na jego płacz, krztuszenie się, bo sam Novak nie zważał na to wszystko. Myślał tylko o heroinie, narkotyku, bez którego nie umiał funkcjonować.

I co z tego, że przez następny tydzień prawie krzyczał z bólu przy każdym kroku. Kiedy zużył wszystko do końca, znowu to robił. Znowu mu pozwalał. Znowu wbijał sobie paznokcie we wnętrze dłoni, znowu zaciskał powieki i czekał, aż Ryan skończy.

W tym momencie do Deana dotarło coś jeszcze.

Mianowicie, że Cas w końcu się przyzwyczaił. Przestał walczyć, przestał płakać.

Przestał czuć się człowiekiem, bo traktowali go jak worek mięsa, zwierzę, które przychodziło z podkulonym ogonem, błagając o chociaż kilka gramów, nieważne jakim kosztem.

I gdzieś w umyśle Winchestera pojawił się zalążek pewnej myśli, myśli tak okropnej, że sam chciał się uderzyć za ten pomysł.

Że, być może, Castielowi nawet się to podobało.

Chciał wyrzucić te domysły z umysłu niemal tak szybko, jak się pojawiły, ale, jak to często bywa, o czym raz się pomyślało, nie da się tak łatwo przestać.

Nagle przyszły mu do głowy wątpliwości, czy aby na pewno ta myśl jest taka oddalona od prawdy.

Bo niby dlaczego Cas zawsze wolał być na dole? Można by pomyśleć, że z taką traumą nie dałby mu się nawet dotknąć. Ale Cas WOLAŁ być dominowany. A przynajmniej mu to zupełnie nie przeszkadzało.

Przecież jakoś wyszli z tą umową. Kto komu co zaproponował? Czy to Cas przyszedł kupić heroinę, ale nie miał wystarczająco pieniędzy, ale i tak się zgodził na ten sposób zapłaty? Jeżeli Ryan mu to zaproponował, tak czy inaczej Castiel musiał się zgodzić.

Heroina za siebie. Za swoją godność, swój honor.

Przecież na samym początku nie mógł być aż tak uzależniony, by dragi zasłoniły mu zdrowy rozsądek. Przecież musiał wiedzieć, jaka jest stawka.

Więc co jeżeli, po przyzwyczajeniu się do sytuacji, się z tym zwyczajnie pogodził i zaczął czerpać z tego przyjemność, żeby mniej bolało? Przecież i tak już siebie nie szanował, co by mu dał opór?

Supernatural AU || Destiel, SabrielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz