Zerwaliśmy... - Mruknął brunet.
Moje ciało zesztywniało i momentalnie poczułam ogromne poczucie winy. Zacisnęłam mocniej dłonie na barierce, o ile było to możliwie, i oparłam się o nią tak, że drewno wbijało mi się w gołą skórę pleców. Uderzyłam parę razy pięścią w klatkę piersiową. Ryder spojrzał na mnie pytająco.
- To moja wina, prawda? - Odezwałam się po chwili milczenia. - Mówiłeś mi, żebym się nie wtrącała, a ja jak zwykle musiałam postawić na swoim.
- To nie prawda. - Przerwał mi. Po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzałam na jego twarz, którą skierowaną miał ku dołowi i uporczywie wpatrywał się w taflę wody. - To była nasza wspólna decyzja. - Sprecyzował. - Uświadomiłem sobie po prostu, że nie było sensu ciągnąć tego związku.
- Dlaczego? Naprawdę dobrze się dogadywaliście.
- Po prostu wykorzystałem ją, aby upewnić się, że podoba mi się ktoś inny. Zachowałem się jak dupek. - Warknął.
- Nie mówi tak! - Odwróciłam się i teraz patrzyłam w tym samy kierunku co on. - Jeśli jest tak mówisz, to uwierz mi, że lepiej jeśli zakończyliście to szybko niż abyś okłamywał ją chwilę dłużej.
Nie wiem, czy byłam w stanie mu pomóc, jednak moje słowa mocno do niego trafiły. Widziałam to po jego twarzy. Nie zmienia to faktu, że coś we mnie nie pozwala mi zapomnieć. Kim może być dziewczyna, dla której rzucił Rose? Pokiwałam głową, aby doprowadzić się do porządku.
Wesele trwało w najlepsze, z sali dobiegała głośna muzyka słyszalna na zewnątrz, a ja stałam z przyjacielem w ogrodzie, rozmyślając nad sensem życia i właściwie czymkolwiek, co akurat przyszło mi do głowy. Niezręczna cisza trwała jakby w nieskończoność i przerywana była jedynie naszymi ciężkimi oddechami.
Odepchnęłam się mocno od barierki i stanęłam na piętach. Sam wyrwał się z transu, aby obserwować moje ruchy. Oznajmiłam, że zaraz wracam i udałam się na salę. Wzięłam do ręki dwie szklanki whisky. Po drodze zatrzymała mnie Rachel, patrząc na alkohol, który trzymałam w dłoniach.
- Na co ci to wszystko? - Spytała.
- Ryder ma doła. Pomyślałam, że...
- Poczekaj. - Przerwała mi, po czym udała się w nieznanym mi kierunki. Po chwili przywiozła mi jedną butelkę whisky. - Ale nic nie mów Aaronowi. - Zaśmiała się i podała mi trunek. Posłałam jej wdzięczny uśmiech i udałam się do przyjaciela.
Siedział na ogrodowej ławce zaraz przy oczku wodnym. Bujał się na niej, jednak zaprzestał tej czynności, gdy zobaczył, co niosę. Zmarszczył brwi i przyklepał mi miejsce obok siebie. Z chęcią usiadłam, uprzednio podsuwając mały stoliczek stojący tuż obok. Położyłam na nim butelkę. Jedną szklankę podałam brunetowi, a z drugiej zaczęłam powoli pić. Ponagliłam go ruchem ręki, ale ten jedynie ostrożnie mieszał alkohol, krzywiąc się.
- Miałem być twoim kierowcą.
- Nie gadaj, tylko pij. - Fuknęłam.
Chłopak dłużej nie zastanawiał się i wziął łyka whisky. Skrzywił się, czując jej smak. Zaśmiałam się pod nosem. Nigdy nie piliśmy dużo, więc widok siedzących nas na ławce upijających się alkoholem musiał wyglądać zabawnie lub niepokojąco, jednak nam to nie przeszkadzało. Dziarsko nalewaliśmy sobie kolejne kolejki, które szybko kończyliśmy.
Po godzinie picia jednej butelki, mówiłam, że nie jesteśmy w tym najlepsi, byliśmy zalani w trzy dupy. Całe szczęście dalej staliśmy sami na nogach. Patrzyliśmy w niebo, na którym pojawiały się kolejne gwiazdy. Wystarczył przelatujący obok nas komar, abyśmy zaczęli śmiać się jak opętani. Widok takiego wyluzowanego Sama napawał mnie pewnym spokojem. Nie mam pojęcia ile czasu siedzieliśmy na zewnątrz, jednak mam wrażenie, że Aaron nie widział mnie przez ten czas ani razu. Postanowiliśmy, że skoro już mamy się bawić to powinniśmy pójść potańczyć. Tak też zrobiliśmy. Niczym królowie parkietu weszliśmy do środka. Zaczęła przygrywać naprawdę miła, taneczna muzyka, która momentalnie porwała nas do tańca. Dookoła nas było pełno osób, głównie starszych, jednak nie przejmowaliśmy się wzrokiem innych. Byliśmy zbyt pijany, bay zwracać na to uwagę. Kątem oka zobaczyłam jak Aaron i Rachel podśmiewują się z nas. Brat wyglądał jakby na chwilę zapomniał o sporze z Ryderem i po prostu przetrawił jego obecność tutaj. Widząc to złapałam bruneta mocniej za ramiona i kręciłam się dookoła w zawrotnym tempie. Chłopak wyglądał na niezadowolonego z mojego pomysłu, jednak nie przeszkadzało mi to. Naprawdę dobrze się bawiłam.
CZYTASZ
Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]
Romantik"Poznanie Cię było przeznaczeniem, zostanie Twoim przyjacielem było wyborem, ale zakochanie się w Tobie było poza moją kontrolą..." Oboje nigdy nie mieli szczęścia w miłości, więc tworzą idealną parę... przyjaciół. Zaczynając pierwszy rok na studiac...