Rozdział 16: Nigdy nie mów nigdy.

780 45 4
                                    

Tydzień zleciał mi nieubłaganie szybko. Nie miałam nawet czasu przyswoić wszystkich zaistniałych w niedzielę wydarzeń. Jest piątek, a ja z Ethanem zachowujemy się jeszcze dziwniej niż zanim poszliśmy na randkę no i cóż... Muszę przyznać, że szybko przeszliśmy od przyjaciół do kochanków. Wystarczył zaledwie jeden pocałunek. Za każdym razem, gdy widujemy się z blondynem na uczelni, nie jesteśmy w stanie poprawnie ze sobą rozmawiać, co nie uszło uwadze naszych przyjaciół. Momentalnie wracają do mnie wtedy wszystkie intymne sytuacje, jakie przeżyliśmy tego dnia. Nie mogę narzekać. To były jedne z najlepszych chwil w moim życiu. Gdybym tylko miała okazję pobyć z Ethanem sam na sam, to z pewnością nie opuściłabym okazji, aby go pocałować. Jego bliskość po prostu doprowadza mnie do szału, nie mogę się pohamować.

- Ziemia do Hikari. - Mai machała mi ręką przed twarzą, co na chwilę wyrwało mnie z przemyśleń.

Wzdrygnęłam się delikatnie na znak, iż wróciłam do żywych. Zorientowałam się, że mój wzrok cały ten czas utkwiony był w Ethanie, który siedział przede mną. Popijał powoli shake'a. Spojrzałam na swój napój. Prawie wcale go nie ruszyłam. Blondyn również spoglądał na mnie ukradkiem, uśmiechając się pod nosem. Zmrużyłam oczy.

- Coś ci się stało? Źle się czujesz? - Spytała brunetka, patrząc na mnie troskliwie. Zauważyłam jak na twarz Ethana wkrada się pewny siebie uśmieszek.

- Nie, nic. - Odparłam, machając ręką i wgapiając się w sylwetkę chłopaka.

- Coś się między wami stało, Ethan?

Oboje spoważnieliśmy. Cholera, nie mogę jej powiedzieć. To Sam powinien dowiedzieć się pierwszy, to byłoby uczciwe w stosunku do niego. W końcu to mi zwierzył się ze związku z Rose. Nikt inny o tym jeszcze nie wie. Tak mi się wydaje...

- Skądże. - Odpowiedzieliśmy niemal równocześnie. Nie dodało nam to wiarygodności. Mai spojrzała się na mnie, następnie na blondyna, dość przenikliwie, wiercąc dziurę w brzuchu. Po chwili, jednak odpuściła.

Nie mogę zliczyć razy ile po prostu wgapialiśmy się w siebie z Ethanem, uśmiechając się głupio, bez żadnego powodu. Mai wydawała się znudzona naszym zachowaniem, ale nie zadawała pytań. Po prostu znosiła nasze wahania nastrojów.

Gdzieś w drugim końcu skwerku, na którym siedzieliśmy, dostrzegłam Rydera. Rozmawiał z Rosalie. Uśmiechali się do siebie, jednak w pewien dziwny sposób. Gdy Sam pożegnał się z dziewczyną, na jego twarz wkradło się zmieszanie. Nie wydawał się taki zadowolony jak przed chwilą. Przyglądałam mu się uważnie, jednak niczego nie mogłam wywnioskować. Wkrótce potem zniknął gdzieś za rogiem budynku. Na rudowłosą w ogóle nie zwróciłam uwagi, więc nie mogłam zauważyć jej wyrazu twarzy, gdyż zdążyła zniknąć w tłumie.

- Hikari. - Usłyszałam klarowny głos blondyna, który po raz kolejny wyrwał mnie z amoku. Ostatnio dość często zdarza mi się zamyślić. - Na co patrzysz? - Dopytał.

- Czy Rose mówiła wam coś o Ryderze?

- Chodzą ze sobą tak od tygodnia, a co? - Odpowiedziała brunetka.

- Podejrzanie się zachowują. Z resztą... nieważne.

- Może umawiając się tylko na seks? - Powiedziała ironicznie. Znaczy... mam nadzieję.

- Ryder i seks? - Wzdrygnęłam się wyobrażając sobie Sama jako szkolnego play boy'a. - Sama nie wiem, czy to słowo kiedykolwiek bezpośrednio padło z jego ust.

- Nigdy nie mów nigdy. - Wtrącił Ethan wyluzowany jak zwykle.

Cały czas dręczyła mnie pewna pesymistyczna myśl, której nawet nie chciałam mówić. Nie pasuje to do mnie z resztą. Odtrąciłam swoje przypuszczenia na bok i starałam się cieszyć normalną rozmową z blondynem.

Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz