Sześć

556 20 0
                                    

Max zatrzymał się przed kolejną sklepową witryną i poprawił swoje włosy. Odkąd przez przypadek wymsknęło mi się, że Nora prawdopodobnie też zjawi się na tej imprezie, przeglądał się w każdym napotkanym kawałku szkła. Najpierw szykował się godzinę, a teraz zatrzymywał co chwila, tym samym przedłużając czas naszej drogi do domu Dana.

– No, chodź już – pogoniłem go. – Od minuty twoim lokom nic się nie stało.

– Ale zrozum, muszę wyglądać...

– Tak, wiem super cool – dokończyłem zdanie, które powtarzał w kółko. – Ale to jak wyglądasz teraz, na pewno spodoba się Norze.

Ten argument chyba go w końcu przekonał, bo oderwał się od szyby i ruszył dalej. Resztę drogi przebyliśmy o wiele szybciej, bo Gordon przestał się już przejmować swoim wyglądem.

Do domu Dana weszliśmy bez pukana. Taki mieliśmy zwyczaj. W środku była już cała nasza paczka i kilka lasek. Muzyka grała, ale na razie nikt nie tańczył.

– Siema – przywitał nas gospodarz. – A gdzie panienki?

– Dojdą później – odparłem, mając na myśli Dashwood i Edison.

Szatynka może jeszcze o tym nie wiedziała, ale była moją dzisiejszą parą. Oczywiście bardzo chętnie spędziłbym ten wieczór z jakąś bardziej przebojową panną, ale dziwnie by wyglądało, gdybym przyszedł z jedną, a większość imprezy spędził z inną. A to było nieuniknione przy wykonaniu naszej misji. Trudno, ten jeden raz pomęczę się ze wtydnisią.

Max wszedł do salonu i usiadł na kanapie koło Toma i Tripa. Dan też chciał do nich dołączyć, ale odciągnąłem go na bok. Spojrzał na mnie pytająco.

– Mam prośbę – zacząłem.

– Wal.

– Daj mi klucz do jednego z pokoi na górze.

– Widzę, że chcesz ostro zabawić się ze swoją partnerką – zaśmiał się i z drewnianej szkatułki wyciągnął potrzebny mi przedmiot.

–Nie ja – odparłem i dołączyłem do chłopaków.

***

Impreza pomału się rozkręcała, a w salonie robiło się tłoczno. Niektórzy, łącznie z gospodarzem, byli już lekko wstawieni. Ja na razie nic nie piłem. Musiałem zachować zdrowy rozsądek. Pilnowałem też Gordona. Gdyby był pijany, to Nora już na pewno nie chciałaby z nim gadać.

Rozglądałem się po pokoju za Edison i Dashwood. Szczególnie za tą drugą, bo musiałem jej przedstawić kolejne etapy działania. Nigdzie ich jednak nie widziałem. Miałem nadzieję, że sobie nie odpuściły. A jak tak, to Max się chyba załamie.

Postanowiłem zajrzeć do kuchni, gdzie znajdował się minibar. Usiadłem przy blacie, ale niczego nie zamówiłem.

– Hej, słodziutki – usłyszałem za sobą. Na stołku obok usadowiła się wysoka blondynka. – Co tak sam siedzisz?

Spojrzałem na nią. Była ładna. Chętnie spędziłbym z nią ten wieczór, ale... No, właśnie misja. Laska chyba wyczuła moje niezdecydowanie, bo uśmiechnęła się zachęcająco. Musiałem spławić ją jak najszybciej, zanim pokusa wzięłaby nade mną górę.

– Sorry, ale czekam na dziewczynę – odparłem i czym prędzej zerwałem się z krzesła, żeby mnie dalej nie zaczepiła.

Znalazłam się znów w salonie. Przeciskając się przez tłum, nagle ją zauważyłem. Kierowała się na taras. Podszedłem do niej szybko, złapałem za ramię i pociągnąłem do przedpokoju. Nie było tam prawie nikogo, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać. Puściłem ją, a ona obróciła się do mnie i posłała gniewne spojrzenie.

Instrukcja obsługi dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz