– Tato, mam problem.
Ostatni raz przemieszałem makaron gotujący się w garnku i obróciłem się w stronę mojego szesnastoletniego syna. Siedział na wysokim krześle przy blacie i wpatrywał się we mnie z bezradną miną. Czułem, że przyszedł czas na rozmowę ojca z synem.
– O co chodzi, Austin? – spytałem, siadając naprzeciwko niego.
Cieszyłem się, że moje dzieci chciały rozmawiać ze mną o swoich problemach. Ja nie miałem takiego luksusu. Moi rodzice nigdy nie mieli czasu, żeby mnie wysłuchać. Nie chciałem, żeby moje pociechy czuły się jak ja w ich wieku. Niechciany i niekochany. Dlatego poświęcałem im każdą wolną chwilę.
– No, bo... Jest taka dziewczyna. Ma na imię Miranda. Jest naprawdę fajna, ale nie wiem, jak do niej zagadać..
Zawsze wyobrażałem sobie, że mój syn będzie taki jak ja. Przebojowy, może i odrobinę niegrzeczny, a dziewczyny same będą się do niego pchać. Chciałem, żeby sławił nasze nazwisko, przejmując po latach moją rolę „szkolnego ciacha". Niestety wdał się w matkę.
– Tato, pomożesz mi? Na pewno pamiętasz jakieś sztuczki z czasów liceum.
Pamiętałem. Szczególnie taką jedną. Chyba dlatego, że nie była mojego autorstwa i dzięki niej nauczyłem się wielu rzeczy. Między innymi szacunku do dziewczyn. No i zyskałem dwie przyjaciółki oraz dziewczynę.
– Poczekaj chwilę – zwróciłam się do Austina i udałem się na piętro naszego domu.
Wszedłem do swojego gabinetu. Rozejrzałem się po regałach. Stała na jednej z półek wśród masy innych książek. Cienka, ledwie widoczna, wciśnięta pomiędzy dwa grube tomistka. Wyciągnąłem ją ostrożnie i uśmiechnąłem się. Okładka nieco się zniszczyła, a na stronie tytułowej widniał wyblakły już napis.
Z uśmiechem błąkającym się na moich ustach, zszedłem znów na dół. Tak dawno nie miałem jej w swoich dłoniach. Przywoływała tyle wspaniałych wspomnień. Mimo swojej niewielkiej wartości dla mnie była najcenniejszym egzemplarzem w moim księgozbiorze.
– Proszę – podałem Ausowi lekturę i zająłem wcześniej opuszczone miejsce.
– Instrukcja obsługi dziewczyny? – Zdziwiony spoglądał to na poradnik, to na mnie.
Dokładnie taką samą minę miał mój najlepszy przyjaciel, kiedy dwadzieścia lat temu znalazł ją w swojej szkolnej szafce. Pamiętam, jakby wydarzyło się to zaledwie wczoraj.
– Skąd to masz? – spytał mój syn.
– Wujek Max wykorzystał ją, żeby poderwać ciocię Norę – powiedziałem.
– No, co ty?! Myślałem, że oni pokochali się tak, no wiesz... od pierwszego wejrzenia.
Zaśmiałem się.
– Oj, jesteś w dużym błędzie. Początki mieli dość trudne.
Tandetne teksty Gordona i wkurzająca się na niego brunetka stali się już legendą. Teraz byli naprawdę kochającym się małżeństwem.
– A kto ją napisał? – zaciekawił się Austin. – Nigdzie nie ma autora.
Po znalezieniu instrukcji długo się nad tym zastanawiałem. Pamiętam ten szok, kiedy okazało się, że twórca, czy raczej twórczyni, tego poradnika była znacznie bliżej, niż mogłoby się wydawać. I że przez tak długi czas ukrywała to w tajemnicy, a my w ogóle tego nie spostrzegliśmy.
– Napisała to moja pierwsza prawdziwa dziewczyna.
Spojrzał na mnie niezrozumiale, ale nie zdążyłem mu tego wyjaśnić, bo usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi frontowych. Po chwili w przedpokoju rozległ się dobrze nam znany stukot obcasów.
CZYTASZ
Instrukcja obsługi dziewczyny
Teen FictionNieśmiała i wstydliwa Olivia wraz z ojcem przeprowadza się do małego miasteczka. Mimo braku przebojowości już pierwszego dnia w szkole zyskuje nową koleżankę - żywiołową, gadatliwą Norę. Znajomą Olivii podrywa jeden ze szkolnych przystojniaków - Max...