Piętnaście

490 22 4
                                    

– Co robicie jutro po szkole?

Spojrzałyśmy z Norą na siebie zdziwione. Od kiedy to Maxa interesował się, co my robimy popołudniami? Jakoś wcześniej w ogóle o tym nie rozmawialiśmy. Widywaliśmy się w szkole, ale po skończonych zajęciach każde rozchodziło się w swoją stronę. Nikt nigdy nie mówił, jakie ma plany po szkole.

– Chyba nic. A co? – spytała Edison.

– No, bo są rozgrywki i gramy jutro mecz. Pomyślałem, że może wpadniecie – odparł z niepewną miną.

Nora spojrzała na mnie pytająco. Ostatnio powiedziała, że jeśli ma się gdzieś wybrać z Gordonem, to tylko w mojej obecności. Żebym w razie czego mogła szybko przybiec z odsieczą. Jej obsesje zaczynają mnie wykańczać.

– Pewnie, że wpadniemy. Z miłą chęcią. – Uśmiechnęłam się w stronę naszego koszykarza.

– Świetnie – ucieszył się. – Zaczynamy o piątej. W hali sportowej.

– Ja chyba nie bardzo wiem, gdzie to jest – mruknęła brunetka. – A Livy tym bardziej, skoro jest tu dopiero niecałe dwa miesiące.

– No to Dylan was zaprowadzi. Dylan?

Cała nasza trójka spojrzała na siedzącego obok mnie Millera. Bawił się komórką, w ogóle nie zwracając na nas uwagi. Widocznie tak jak ja miał tendencję to wyłączania się.

– Dylan? – ponowił Max.

– Yhm – mruknął jego kumpel. – Zgadzam się.

– Nawet nie wiesz na co?! – obruszył się Gordon.

Był wyraźnie oburzony brakiem zainteresowania ze strony Millera.

– Wyluzuj. Znając was, nie planujecie morderstw ani niczego innego, za co mogliby wsadzić nas do paki, więc mogę się zgodzić w ciemno. To nie będzie raczej nic szkodliwego.

Zaśmiałyśmy się cicho z Norą. Jednak mimo swojej zabawnej wypowiedzi miał rację. W życiu nie wplątałabym się w coś, co groziłoby konfliktem z prawem. Ojciec by mnie chyba wydziedziczył.

– A teraz może powiecie mi, na co się zgodziłem? – Podniósł oczy znad ekranu komórki na nas.

– Na napad na bank – odpowiedział mu w pełni poważnie Max, a ja i Edison wybuchłyśmy śmiechem.

– Dobra, a tak na serio?

– Że zaprowadzisz dziewczyny jutro na halę.

– Aha – mruknął i wrócił do gry na komórce.

Po prostu pełnia kultury i szacunku dla rozmówców.

***

– Nora – jęknęłam i lekko popchnęłam stojącą przede mną brunetkę, a za sobą usłyszałam westchnięcie Dylana. – Kurde, Nora rusz ten swój zgrabny, wysportowany, szanowny tyłek i ciskaj się na wyznaczone dla nas miejsca, a nie stoisz jak ten wół i gapisz się na to boisko jak cielę na malowane wrota!

Nabrałam głęboko powietrza, bo wszystko wymówiłam na jednym wdechu. Do moich uszu dotarł śmiech Millera.

– Mówiłaś coś? – spytała Edison, obracając się w moją stronę.

Podłamka. Totalna. Po prostu ręce opadają.

– Nie, nic. – Uśmiechnęłam się do niej słodko. – Tylko, że jeśli masz zamiar nadal stać tu i gapić się na zawodników, to zrób przejście, bo niektórzy chcą dotrzeć do swoich miejsc!

Instrukcja obsługi dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz