– Coś się stało? – spytała Harriet zaraz po tym, jak z westchnieniem opadłem na krzesło w jadalni.
Byłem na siebie strasznie zły za to przedstawienie, które zrobiłem dziś rano przed szkołą. Nie dość, że widziała to co najmniej połowa uczniów, to jeszcze nawrzeszczałem na Olivię. Wcześniej nigdy tego nie zrobiłem. No dobra, może naskoczyłem na nią parę razy, ale to było przed tym, jak zacząłem używać instrukcji. Potem nic podobnego nie miało miejsca. Naprawdę nie chciałem na nią nakrzyczeć. Ale kiedy zobaczyłem, jak uroczo uśmiechał się stronę tego kolesia, po prostu nie wytrzymałem. Chyba na serio zaczynałem wariować. I wiem. Powinienem ją przeprosić. Chciałem, ale... Kurde! Zawsze musi być to „ale"! Dobrze, przyznam się sam przed sobą – nie miałem odwagi. Bałem się, że dalej będzie mnie ignorować albo mi nie wybaczy. Dlatego postanowiłem wrzucić karteczkę do jej szafki. Miałem nadzieję, że już się na mnie nie gniewa i przyjmie moje zaproszenie. Kiedy tylko przyjdzie, przeproszę ją osobiście.
– Nie, nic – mruknąłem w odpowiedzi, po czym dodałem z nieco większym entuzjazmem. – Możliwe, że będziemy mieli dzisiaj gościa.
– Zaprosiłeś jakiegoś kolegę?
– Przyjaciółkę – sprostowałem. – Ma na imię Olivia.
Harriet oderwała się od blatu i spojrzała na mnie z uśmiechem. I już wiedziałem, co miała na myśli.
– Nigdy nie zapraszałeś żadnych dziewczyn.
Tak, to prawda. Nigdy tego nie robiłem. Z jednego względu – rodzice. Przeważnie ich nie było, ale jak już się zjawiali, to w najmniej odpowiednich momentach. Nie chciałem, żeby przyłapali mnie z laską w jakiejś dwuznacznej sytuacji. Nieźle oberwałem już po tym, jak zorganizowałem imprezę. Alkohol lał się hektolitrami, a dom wyglądał jak pobojowisko. Dostałem taki opieprz, że odpuściłem sobie robienie balang na jakiś czas.
Z Livy było inaczej. Wiedziałem, że między nami nie dojdzie do niczego, co wykraczałoby poza przyjacielskie gesty. Poza tym Dashwood tak bardzo różniła się od lasek, z którymi spotykałem się wcześniej. Była dokładnie taką dziewczyną, jaką starzy chcieliby widzieć przy moim boku.
– Wiesz może, kiedy wrócą rodzice? – spytałem gosposi.
– Prawdopodobnie pojutrze.
Świetnie. Przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał.
– Upiec jakieś ciastka? – zapytała Harriet.
Nawet jeśli bym zaprzeczył, i tak by je upiekła, więc kiwnąłem twierdząco głową. Powiedziałem jej jeszcze, o której spodziewam się wizyty Olivii, i udałem się do swojego pokoju.
***
Równo o siedemnastej rozległ się dzwonek do drzwi. Ostatni raz rozejrzałam się po swoim pokoju, upewniając się, że panuje w nim porządek. Było chyba w miarę przyzwoicie. Pomału zszedłem na dół. W przedpokoju stała gosposia i mój gość. Uśmiechnąłem się promiennie na widok panny Dashwood.
– Livy? – Dziewczyna obróciła się w moją stronę. – Cieszę się, że przyszłaś. A to jest Harriet.
Wskazałem na gosposię, która chwilę później udała się do kuchni. Zostaliśmy sami. Poczułem, że to właśnie teraz powinienem ją przeprosić.
– Przepraszam za to dzisiaj rano. Trochę przesadziłem.
– Fakt. Przesadziłeś – odpowiedziała surowym tonem, a uśmiech z mojej twarzy momentalnie zniknął. Zaśmiała się. – No, przecież żartuję! Przeprosiny przyjęte. Nie mówmy już o tym. To co będziemy robić? – Przed twarzą pomachała mi torbą, w której zapewne miała ubrania na zmianę, które prosiłem, aby zabrała ze sobą.
CZYTASZ
Instrukcja obsługi dziewczyny
Teen FictionNieśmiała i wstydliwa Olivia wraz z ojcem przeprowadza się do małego miasteczka. Mimo braku przebojowości już pierwszego dnia w szkole zyskuje nową koleżankę - żywiołową, gadatliwą Norę. Znajomą Olivii podrywa jeden ze szkolnych przystojniaków - Max...