Dwadzieścia dwa

449 24 0
                                    

Staliśmy we czwórkę w hallu i nikt się nie odzywał. Rodzice świdrowali wzrokiem Olivię, która poczerwieniała i spuściła głowę. Poczułem, że muszę przerwać tę ciszę, bo za chwilę stanie się ona nie do zniesienia.

– Mamo, tato, to moja przyjaciółka, Olivia. Livy, to moi rodzice.

– Miło państwa poznać – mruknęła dziewczyna, starając się dyskretnie naciągnąć koszulkę, którą na sobie miała, nieco niżej.

Liczyłam na to, że chociaż teraz się odezwą. Jednak na marne. Wbijali w nas te swoje podejrzliwe spojrzenia. Z ojcem nie było jeszcze tak źle. Gorzej z matką. Patrzyła na pannę Dashwood z niesmakiem i mordem w oczach. Nie tak wyobrażałam sobie ich pierwsze spotkanie.

– Co się tutaj wyprawia?! – syknęła w końcu.

Nienawidziłem tego tonu jej głosu. Zawsze przyprawiał mnie o dreszcze. Naprawdę głupio mi było, że Olivia musiała poznać ją w tak niemiłej sytuacji.

– Nic takiego – odparłem spokojnie. – Wracaliśmy ze szkoły, rozpadało się, więc zaprosiłem Livy, żeby mogła się wysuszyć.

Ojciec uśmiechnął się do mnie, jakby pokazując, że to miło z mojej strony. Matka jednak nie podzielała jego zdania. Była wyraźnie zdenerwowana, a co za tym idzie – nieobliczalna. Miała bardzo wybuchowy charakter.

– Musimy poważnie porozmawiać, młody człowieku – oznajmiła wyniosłym tonem i skierowała się do salonu.

– Ale teraz? – spytałem zdziwiony.

– Tak, teraz!

Westchnąłem ciężko i obróciłem się w stronę Olivii. Spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. Jakby jeszcze miała za co.

– To może ja już...

– Spokojnie – przerwałem jej. – Idź do mojego pokoju. Zaraz tam przyjdę.

Kiwnęła głową na zgodę i pomału zaczęła wchodzić po schodach na górę. Ja natomiast udałem się do salonu. Rodzice siedzieli już na sofie, więc ja zająłem fotel. Przez jakiś czas znów panowała cisza. Odezwałem się pierwszy.

– Musimy rozmawiać akurat teraz? Mam gościa.

– Kim jest ta dziewucha?! – wrzasnęła matka.

– Po pierwsze nie żadna dziewucha, tylko Olivia – odparłem w pełni opanowany. – Po drugie już powiedziałem. To moja przyjaciółka.

Matka prychnęła.

– Ładna mi przyjaciółka. Za chwilę będzie z brzuchem chodzić.

Tego już nie wytrzymałem. Nie mogłem pozwolić na to, aby ktoś obrażał Olivię. A już na pewno nie ona. Nie miała takiego prawa. W ogóle jej nie znała.

– Nic o niej nie wiesz! – krzyknąłem. – I jak się okazuje o mnie też! Gdybyś choć trochę się mną zainteresowała, nie naskoczyłabyś na niczemu niewinną dziewczynę! Livy jest naprawdę miła i rozsądna.

– To jak wytłumaczysz fakt, że miała na sobie tylko koszulkę! W dodatku twoją!

Często się kłóciliśmy, ale chyba jeszcze nigdy nie byłem tak wściekły. Fakt, sytuacja, w jakiej poznali pannę Dashwood, nie była za, nazwijmy to, przyzwoita. Nie oznaczało to jednak, że od razu powinni wyciągać nieodpowiednie wnioski. A co najgorsze matka była na tyle uparta, że nigdy nie przekona się do mojej wersji wydarzeń. Cały czas po głowie będą jej chodziły jakieś podteksty erotyczne.

– Zmokliśmy, więc dałem jej coś do przebrania. Nie moja wina, że jestem dwa razy taki jak ona. A tak po prawdzie nie muszę się wam w ogóle tłumaczyć!

Instrukcja obsługi dziewczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz