Leżałam owinięta pościelą. Wokół mnie było pełno słodyczy i zużytych chusteczek. Z jakiegoś powodu chciało mi się ciągle płakać. Nie był mi nieznany...Powodem był Harry. Harry i jego dziewczyna, Ally McQueen.
Czułam się jak zabawka. Zabawka, która jest tylko potrzebna do spraw seksualnych...
Czułam się jak dziwka.
Mimo tego iż nie doszło między nami do prawdziwego seksu, wciąż czułam się szmatą.
Bezużyteczną.
Co ja sobie myślałam? Że Harry Styles najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w liceum zakocha się w szarej myszce, a na dodatek w dziewicy?
Nie wiedziałam, co takiego ma w sobie przydomek "dziewica" bądź "prawiczek".
Ally McQueen była ładna. Wyglądała trochę jak plastik, ale miała długie nogi, duże cycki i fajny tyłek. Czyli miała wszystko, czego ja nie miałam. Byłam jej kompletnym przeciwieństwem. Byłam niska. Czubkiem głowy ledwie sięgałam Harry'emu do ramienia. Miałam krótkie, grube nogi. Nie miałam cycków, ani tyłka. Nie miałam niczego, na co normalny chłopak mógł polecieć.
Przez cały wieczór leżałam w łóżku z laptopem i oglądałam zdjęcia Ally McQueen. Za każdym razem, gdy wyobrażałam sobie Harry'ego z nią...Chciało mi się płakać. Było mi naprawdę smutno (...).
- Hej, Jamie. Chcesz trochę grzanek z czosnkiem i masłem? - usłyszałam głos swojej siostry. Nie patrzyłam na nią, gdy wchodziła do mojego pokoju - Hej, mała. Co jest? - spytała, a w odpowiedzi usłyszała tylko mój szloch. Znowu płakałam.
- Miałaś rację, Caroline. Jest inna dziewczyna...Nie wiem czemu płaczę...Ja nie chcę - mówiłam niewyraźnie, ale miałam nadzieję, że mnie zrozumie. W takich momentach najbardziej brakowało mi mamy...
- Shhh, Jamie - poczułam ręce dziewczyny, obejmujące się mnie w tali i przyciągające do siebie - Jezu, Jamie...Ale ty schudłaś. Jesz coś w ogóle ostatnimi czasy?
- Jem...- powiedziałam. Miałam nadzieję, że mi uwierzy.
- Cóż, nie ma mowy, że teraz odmówisz mi tych grzanek - powiedziała i zagroziła mi palcem, a ja mimo wszystko się zaśmiałam - Nie przejmuj się tym, bałwanem, Jamie.
- Ale ja tak nie potrafię...Ja mogłabym mu wszystko wybaczyć - powiedziałam, płacząc. Moja siostra zakołysała mnie w swoich ramionach.
- Kochasz go? - spytała, a mnie zatkało. Łzy przestały wypływać z moich oczu, a drżący oddech zaczął się uspokajać. Czy ja go kochałam? Czym w ogóle była miłość? Jeśli tym, co czułam wobec Harry'ego, to mogłabym nawet za to umrzeć. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zapłakanym wzrokiem popatrzyłam na moją siostrę.
- Ja...Ja nie wiem, Caroline. Chyba tak...- powiedziałam, gdy nagle mnie olśniło. Poczułam, jak tajemniczy ciężar opada z mojego serca. Przez chwilę czułam się taka lekka, ale później znów byłam ociężałą, zagubioną duszą.
- Cóż...Na miłość nie ma leku - powiedziała - Albo mu powiesz, że go kochasz albo będziesz się męczyła...
- Ale jeśli mu powiem, też mogę się męczyć - stwierdziłam, pociągając nosem - Zależy mi na nim...Nie chcę stracić tej przyjaźni.
Caroline się zaśmiała, a ja spojrzałam na nią, marszcząc czoło.
- Przyjaźni? - prychnęła - W powietrzu ewidentnie wisi miłość...
Do moich oczu napłynęły łzy, które momentalnie znalazły wyjście na zewnątrz. Moja siostra zaczęła mnie przytulać i opowiadać beznadziejne żarty, które mimo wszystko mnie śmieszyły. Czułam się złamana. Coś. Ktoś złamał mnie na cząsteczki...Teraz wypadałoby to wszystko poukładać, ale nie było ochotnika do zrobienia tego. Byłam w ciemnej dziurze...Postanowiłam nie psuć tego wszystkiego.
Postanowiłam siedzieć cicho i czekać aż los sam rozwiążę tę porąbaną sytuację. Nie chciałam niczego psuć. Chciałam mieć Harry'ego przy sobie. Nie chciałam psuć naszej przyjaźni.
Chciałam, aby było tak jak zawsze. Cierpiałam...Nie chciałam, aby Harry też musiał przez to przechodzić.
Ból, rozrywający moje serce czasami był nie do wytrzymania i dopiero teraz zdałam sobie sprawę czym był. Był miłością. Miłością, która rozkwitała. Miłością, która z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza, mocniejsza, pełniejsza i piękniejsza. Szkoda tylko, że z pewnością była nieodwzajemniona...
Nie mogłam powiedzieć Harry'emu, że go kocham. Nie potrafiłam wyobrazić sobie jego reakcji.
- Będę musiała nieść ten ciężar na barkach...- powiedziałam, wzdychając. Uspokoiłam się, a moja głowa leżała na kolanach mojej siostry. Mojego jedynego wsparcia - Nie chcę tego psuć.
- Jesteś tego pewna? - spojrzała na mnie uważnie - To będzie ciężkie, Jamie.
Z wahaniem kiwnęłam głową. Nie, nie byłam pewna, ale nie mogłam tego myśleć. Nie mogłam dopuścić, aby wątpliwości zalały mój umysł.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ale gdy zobaczyłam na wyświetlaczu nazwę "Harry", moje serce zabiło tysiąckroć razy mocniej. Miłość.
- To Harry...Odebrać? - spytałam Caroline, a ona wzruszyła ramionami. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć, Jamie - przywitał się.
- Cześć, Harry.
- Ee...Coś się stało? - spytał, a ja odchrząknęłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mój głos musiał brzmieć żałośnie - Płakałaś?
- Ja? - zaśmiałam się sztucznie - No co ty! Wszystko ok. Po co dzwonisz?
- Cóż, moi rodzice wyjechali ze znajomymi do domków nad jezioro. Powinni być dopiero jutro wieczorem. Gemmę wygoniłem do jej koleżanki, więc mam cały dom dla siebie. Chciałabyś przyjść?
- Czekaj, spytam Caroline...- odłożyłam telefon na bok i przykryłam dłonią - Mogę iść do Harry'ego na noc?
- Słucham? - otworzyła szerzej oczy - Przed chwilą mi tu przez niego płakałaś, a teraz chcesz iść do niego na noc. Nie ma mowy! - powiedziała, marszcząc czoło. Uśmiechnęłam się pod nosem i przyłożyłam z powrotem telefon do ucha.
- Mogę...- powiedziałam, a twarz Caroline zrobiła się cała czerwona. Zacisnęła usta w cienką linię i skrzyżowała dłonie na wysokości klatki piersiowej.
- Tak? - usłyszałam zdziwienie w jego głosie - To świetnie. Przyjadę po ciebie za chwilę. Nie chcę, abyś szła tak późno sama...
- Nie, spokojnie, dam...
- Nie przyjmuję odmowy, Jamie. Będę za chwilę - zaśmiałam się, a on po chwili się rozłączył. Był taki kochany...
- Więc zostawiasz mnie, tak? Idziesz do tego dupka, który łamie ci serce, tak? - powiedziała i wydęła usta, a ja przytuliłam się do niej.
- Ten dupek również sprawia, iż jestem najszczęśliwszą osobą na świecie - powiedziałam, nie zdając sobie sprawy, jak głupio może to zabrzmieć. Mimo wszystko taka była prawda. Od najbardziej poniżonej osoby do najszczęśliwszej na świecie. To było dziwne, iż jedna osoba może wywrzeć na nas takie odczucia...Uczyłam się czym była miłość. Mimo tego iż była cholernie bolesna, podobało mi się to stado motyli, wiercenie w okolicach serca i ciągły uśmiech na ustach, gdy widzi się tę drugą osobę.
______________________________________
Dodaję nowy rozdział w to piękne popołudnie:) Ostatnimi czasy rzadko siedzę na internecie, więc nowości mogą się nie pojawiać tak często...W każdym razie będę się starała, aby były:) Miłego dnia kociaki Xx
![](https://img.wattpad.com/cover/17938791-288-k989693.jpg)
CZYTASZ
Love stars with a smile, grows with a kiss and ends with a tear.
RandomŻycie dziewicy czasem może być...trudne? zwyczajne...albo nie? Czemu Harry Styles, najprzystojniejszy chłopak w szkole zwróci uwagę na (nie)zwykłą Jamie Brown...?