Dziewiąty.

3.3K 165 2
                                    

Było po godzinie dwudziestej czwartej. Leżeliśmy na moim łóżku i żadne z nas nie wiedziało, czy powinno się ruszyć. Dobra, tylko ja miałam taką sytuację. Harry ruszał się co chwilę. Przekręcał się, zmieniał pozycje, obejmował mnie. Ja bałam się nawet oddychać...To był mój pierwszy raz, kiedy leżałam z jakimkolwiek chłopakiem w jednym łóżku. Leżałam kiedyś z kuzynami, ale to moja rodzina, całkowicie inna sprawa. Harry był chłopakiem, który zaczynał mnie pociągać nie tylko fizycznie, ale również duchowo. Sama nie wiedziałam, jak to jest możliwe i czy tak powinno być, ale z dnia na dzień chciałam być z nim coraz bliżej, o ile to jeszcze było możliwe...Byliśmy naprawdę blisko. Codziennie spędzaliśmy ze sobą czas bądź pisaliśmy. Zawsze mieliśmy o czym rozmawiać, a gdy już następowała cisza, delektowaliśmy się nią. Czas z nim był z pewnością jednym z lepszych doznań w moim życiu.

- Harry...- powiedziałam nieśmiało, a on mruknął - Obejmiesz mnie?

Nastąpiła chwilowa cisza, a następnie brunet przybliżył się do mnie i przyciągnął mnie do swojego ciała. Wtuliłam się w niego i poczułam, że taka pozycja jest idealna. Ułożyłam się wygodniej i próbowałam zasnąć. Nie mogłam spać. Minęło dziesięć, piętnaście, a następnie dwadzieścia minut, a ja liczyłam owce i oddechy chłopaka. Z nudów zaczęłam błądzić palcem po klatce piersiowej Harry'ego, następnie dojechałam do ust, a później do twarzy, którą ze skupieniem obejrzałam. Przez panujący półmrok w pokoju miałam świetną okazję, aby poobserwować chłopaka. Miał zamknięte oczy, usta lekko rozchylone i zmarszczone brwi. Wyglądał dziwnie, ale również cholernie słodko. Uśmiechnęłam się pod nosem i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.

- Jamie...- usłyszałam jego głos i od razu wróciłam do swojej pozycji.

- Śpij, Harry...- powiedziałam cicho.

- Pobaw się moimi włosami...- stwierdził zaspanym głosem, a ja powstrzymywałam się od śmiechu.

- Słucham? - spytałam, opierając się na łokciu. Brunet otworzył oczy i przyciągnął mnie do siebie tak, że leżałam na nim. Zaśmiałam się.

- Pobawisz się moimi włosami? Lubię jak to robisz - uśmiechnął się delikatnie, a ja przygryzłam wargę i zabrałam się do spełniania jego prośby. Zaczęłam bawić się jego lokami, a on pomrukiwał cicho pod nosem - To przyjemne - stwierdziłam.

- Mhm...- mruknął - Dlaczego jeszcze nie spałaś?

- Nie mogę zasnąć. Sama nie wiem dlaczego.

- Dalej się na mnie gniewasz?

- Nie...Przeszło mi. Już dawno, Harry - powiedziałam, uśmiechając się delikatnie, aby dać mu do zrozumienia, że nie jestem zła - Twoi rodzice już wrócili?

- Mhm - przytaknął - Trzy dni temu. Ale znów wyjeżdżają i Gemma ma do mnie przyjechać. Myślę, że uda mi się ją namówić, aby poszła spać do Rubby...

- Po co? - spytałam.

- Żebyśmy mieli dom dla siebie...- uśmiechnął się chytrze, a ja oblizałam swoje usta.

- Tak, myślę, że to całkiem dobra opcja - stwierdziłam, odwzajemniając gest. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchałam się jego oddech. Cisza wypełniała cały pokój, ale nie przeszkadzała nam. Była przyjemna.

- O czym myślisz? - spytałam.

- W sumie...- zaciął się i westchnął - Jamie...

- No?

- Nie wiem czy powinienem o to pytać, ale...- znów się zaciął, a ja wywróciłam oczami. Byłam ciekawa o co chce mnie spytać, ale podświadomość puszczała mi pewne sygnały...

- Wykrztuś to z siebie, Harry.

- Gdzie są twoi rodzice? - wessałam powietrze. To było właśnie to czego mogłam się spodziewać w najbliższym czasie. Wiedziałam, że Harry prędzej czy później właśnie o to zapyta. Zeszłam z niego i położyłam się na swojej części łóżka. Skierowałam wzrok na sufit i najspokojniej jak potrafiłam odezwałam się...

- Nie żyją.

- Tak mi przykro...Nie wiedziałem, Jamie - odpowiedział od razu.

- Wiem, że nie wiedziałeś, Harry. Nic się nie stało. Jest w porządku. Zmarli, gdy miałam pięć lat.

- Co się później z tobą...i twoją siostrą stało? - spytał.

- Trafiłyśmy do domu dziecka, bo żadna rodzina nas nie chciała - uśmiechnęłam się od przymusu - Spędziłam połowę swojego dzieciństwa w pokoju z małą, rudą okularnicą, której nie cierpiałam...Teraz chyba robi karierę w aktorstwie czy coś - zaśmiałam się, a on mimo wszystko się uśmiechnął.

- Jak się nazywa?

- Amy...Amy jakaś tam - zmarszczyłam czoło - Nie pamiętam dokładnie. Ale zobaczysz ją reklamującą buty...

- Chyba widziałem tę reklamę - stwierdził, a ja uśmiechnęłam się.

- Być może - westchnęłam.

- Musiało być wam...

- Trudno? Tak, było. I to cholernie. Gdy Caroline skończyła osiemnaście lat, dyrektorka przyznała jej mieszkanie i znalazła pracę...Poczekałam parę miesięcy i wtedy zamieszkałam razem z nią.

- Chciałem powiedzieć, że do dupy, ale no tak też może być...- powiedział, a ja zaśmiałam się. Harry oparł się na łokciu i spojrzał na mnie z góry. Światło z latarni dobijało się przez okna i lekko oświetlało mój pokój. Dzięki temu miałam dobry widok na niesamowite oczy Harry'ego, które nawet wtedy iskrzyły swoim własnym, charakterystycznym blaskiem - Przykro mi, Jamie.

- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko, patrząc prosto w jego oczy - Każdy z nas kiedyś umrze, Harry. Widoczne taka była kolej rzeczy...Gdybyśmy...Gdybyśmy z Caroline pojechały z nimi...Nie leżałabym już tu z tobą - powiedziałam spokojnie, a on ucałował moje czoło.

- Nie myśl już o tym. Przepraszam, że o to spytałem...Mogłem poczekać z tym chociaż do rana...Teraz pewnie już w ogóle nie zaśniesz - stwierdził, obejmując mnie.

- Nie przejmuj się. Jakoś dam radę (...).

______________________________________________

Cholernie krótki. Późniejszym wieczorem dodam nowy:)

Jak na razie męczę się z zapaleniem gardła...Masakra:(

Miłego wieczoru! Xx

Love stars with a smile, grows with a kiss and ends with a tear.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz